Jednak śmieci w Mogilnie będą droższe

Przyjęcie podwyżki odbyło się bez większych dyskusji. Przeciw byli tylko Ewa Szarzyńska i Karol Nawrot.

- Każda podwyżka budzi emocje - stwierdził przed podjęciem decyzji radny Paweł Molenda, szef klubu PSL. Ludowcy dotąd często krytykowali wprowadzanie podwyżek i opowiadali się przeciw podnoszeniu opłat i podatków.

Radny dodał, że wprowadzanie podwyżek przez gminną firmę boli. Choć pocieszające jest, że to miejscowa spółka daje zatrudnienie. Jednocześnie radny przyznał, że ma dylemat jak zagłosować.

- Gdybym chciał się przypodobać mieszkańcom to byłbym przeciw podwyżce - mówił Paweł Molenda.

Wiceburmistrz Jarosław Ciesielski przyznaje, że podwyżki nie są dobrą wiadomością dla mieszkańców. Jednak podkreśla że system odbierania odpadów musi się finansować z opłat mieszkańców. Nie może przynosić zysków, ale nie można też do niego dopłacać. Jednocześnie wiceburmistrz zapewnia, że ściągalność opłat po ostatniej podwyżce nie spadła znacząco. Przypomnijmy, że teraz płaci 88 procent mieszkańców, a płaciło 92 procent. Przypomnijmy, że przed ustaleniem podwyżki ze strony radnych padały pytania o wywiązywanie się z obowiązków firm, które także muszą mieć umowy na wywóz śmieci.

Jak mówi wiceburmistrz nie ma dowodów na to, że „przeciętna firma” w Mogilnie nie płaci. Dlatego trudno uznać, że mieszkańcy płacą więcej, bo firmy podrzucają im swoje odpadki. Zdaniem Jarosława Ciesielskiego są to raczej pojedyncze przypadki.

- Może jednak zastanowimy się nad bardziej restrykcyjnym systemem dla firm - przyznaje. Chodzi tu o takie zmiany, aby firmy płaciły nie tylko za odebrane śmieci, ale za gotowość ich odbierania przez firmę.

Jak bowiem wynika z danych są firmy, które ani razu nie odstawiły śmieci, choć mają podpisane umowy na wywóz. Takich firm było ponad sto, na około 400, które mają umowy. Firmy mogą jednak podpisywać umowy także z innymi podmiotami odbierającymi śmieci. Kontrole przestrzegania regulaminu utrzymania czystości prowadzi straż miejska.