Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jednomyślność osłabia rozwój, otępia myślenie, uwstecznia [MAM PYTANIE]

Karina Obara
Karina Obara
Dr Tomasz Marcysiak: - Wcześniej politycy mało mówili o wartościach, które były przytłumione przez kulturę masową i konsumpcję. W mediach informacje są coraz krótsze, nie ma czasu na refleksję, reklamy wchodzą nam do lodówki, muszą być pozytywne, naj, super. Ludziom potrzebne było chyba wyhamowanie.
Dr Tomasz Marcysiak: - Wcześniej politycy mało mówili o wartościach, które były przytłumione przez kulturę masową i konsumpcję. W mediach informacje są coraz krótsze, nie ma czasu na refleksję, reklamy wchodzą nam do lodówki, muszą być pozytywne, naj, super. Ludziom potrzebne było chyba wyhamowanie. Tomasz Pietraszak
Rozmowa z dr. TOMASZEM MARCYSIAKIEM, socjologiem z Wyższej Szkoły Bankowej w Bydgoszczy o tym, co się stało z Polską przez dwa ostatnie lata.

- Mijają zaraz dwa lata rządów PiS, które ma 47-procentowe poparcie w sondażach. Czy pana zdaniem Polska zmieniła się przez te dwa lata, czy pokazaliśmy swoją prawdziwą twarz?
- Bardzo wiele się zmieniło. Zobaczyliśmy wreszcie, jak to jest, gdy u władzy jest jedna partia, która ma i prezydenta i większość parlamentarną. Do tej pory takie doświadczenie mieliśmy z czasów sprzed transformacji ustrojowej i kojarzy nam się ono z czymś negatywnym. Ale może większości Polaków tak się właśnie podobało, jedna władza, jednomyślność i jasno określony wróg systemowy? Coraz rzadziej słyszę „za komuny było lepiej”, ale może dlatego, że rzadziej jeżdżę tramwajami. Przed dwoma laty nastąpiło pewne pękniecie, zmęczenie działaniami polityków i zawiedzenie, bo Polacy nie mogli się już doczekać, kiedy spełnią się, jak pisał Karol Dickens, ich „Wielkie nadzieje”.

- Do czego rządy PiS nas ośmieliły?
- Teraz mówimy, że jesteśmy społeczeństwem podzielonym, co bardzo wyraźnie widać już nie tylko w sieci, ale i na ulicach. Jednak zawsze byliśmy podzieleni i nie ma takiego społeczeństwa, które byłoby jednolite i w pełni egalitarne. Nie jesteśmy w tym względzie żadnym wyjątkiem. I dobrze, bo jednomyślność osłabia rozwój, otępia myślenie, uwstecznia. Dzięki temu, że jesteśmy tak różni, możemy dyskutować ze sobą, społeczeństwo się rozwija nawet, jak się ludzie spierają. Jak pisał Wolter: „godzimy się ze sobą, co do dwóch lub trzech punktów, które rozumiemy, spieramy się zaś o dwa lub trzy tysiące innych, których nie rozumiemy”. Z tą jednak różnicą, że w Polsce adwersarze nie szanują się, a wielu obserwatorów zamiast niesmaku napawa się widokiem poległych, czyli jak to się dziś mówi: „zmiażdżonych” i „zaoranych”. To przykre, że w naszym dyskursie publicznym prym wiedzie polityka, a dla obecnej władzy już niemal każde wydarzenie od protestu ulicznego, po spektakl teatralny, to akt inspirowany politycznie. Pytanie jednak: dlaczego włączając jakikolwiek kanał TV słyszymy więcej wypowiedzi polityków niż ludzi sukcesu, którzy mogliby powiedzieć: dzieje się w Polsce dobrze, świetnie prowadzi mi się przedsiębiorstwo, moje dzieci i ja sam odnosimy sukcesy. Najczęściej słyszymy, że Polska jest wciąż w ruinie. I chyba tak jest, ale głównie mentalnej.

Zobacz również: Michał Bukowiński: - Sądy wymagają zmian, ale nie rewolucji [MAM PYTANIE]

- Jest też coraz więcej hejtu. Rząd jednak twierdzi, że to tylko incydenty.
- To nie są incydenty. Hejt jest jak wirus, to tak, jakby ktoś chodził z beczką prochu po całym kraju i w wielu miejscach trochę tego prochu by mu się usypywało, aż w pewnym momencie, gdy lont się zatnie i proch podpali, może dojść do tragedii. Obawiam się tego, bo agresja w mediach społecznościowych sięga już zenitu. Dzieje się tak, bo istnieje ogromne przyzwolenie społeczne na zachowania ksenofobiczne, rasistowskie i zwyczajnie obraźliwe. Odnoszę wrażenie, że nie ma żadnej kontroli nad tym, co ukazuje się w mediach społecznościowych, które są dziś wiodące i niestety dla nieszukających innych źródeł wiedzy, także opiniotwórcze. Na Twitterze niewiele osób biorących udział w dyskusjach występuje pod swoim prawdziwym nazwiskiem i to one znajdują największą przyjemność w obrażaniu w poczuciu bezkarności, kryjąc się za awatarem. Niestety nie tylko internetowym trollom przydarza się wypowiedź w stylu „Ładne laski idą na dyskotekę, a brzydkie, których nikt nie chce bzykać, to idą na demonstracje”. Jeśli to się nie skończy, ludzie na tym nie poprzestaną, będę rzucać się sobie do gardeł.

- Przed dwoma laty częściej wstydziliśmy się tak zachowywać.
- Każdy akt agresji nie może być traktowany jako incydent, tylko przestępstwo lub co najmniej wykroczenie. Pobicie dziennikarza, obcokrajowca, ludzi podczas demonstracji. Fundamentem społeczeństwa obywatelskiego, jest właśnie prawo do wolności słowa i wyrażania swoich poglądów, o ile nie nawołuje się w ten sposób do nienawiści. Tymczasem nazywanie protestujących ludzi przez zwolenników PiS bydłem, starymi upiorami bolszewickimi, ubeckimi wdowami i oczadzonymi pożytecznymi idiotami zamiast budzić sprzeciw zyskuje poklask, co widać wyraźnie w sondażach. To nie buduje języka wspólnoty, ale dzieli ludzi i wyzwala jeszcze więcej agresji.

- A jednocześnie są grupy społeczne, które uważają, że teraz żyje im się lepiej, bo mają 500 plus. Z kolei inne grupy cieszą się uznaniem ich wartości tradycyjnych. Jak doszło do tego, że te dwie Polski tak bardzo się podzieliły?
- Bo wcześniej politycy mało mówili o wartościach, które były przytłumione przez kulturę masową i konsumpcję. W mediach informacje są coraz krótsze, nie ma czasu na refleksję, reklamy wchodzą nam do lodówki, muszą być pozytywne, naj, super. Ludziom potrzebne było chyba wyhamowanie. Nadzieję pokładali w partii Jarosława Kaczyńskiego, ufając, że teraz będzie większy dystans do tego, co zachodnie, pochodzące z UE, my Polacy, my naród - ta retoryka zwyciężyła. Tyle, że prowadzi do ekonomicznej izolacji, jakby doradcy rządzących byli kompletnie nieświadomi, czym dziś jest globalizacja i że ta globalna rzeka, w każdej chwili może zmienić swój nurt, jak rurociąg z ropą.

- O czym zapomnieliśmy przez 27 lat budując kraj na nowo?
- Społeczeństwo było podzielone zawsze, ale dziś mamy inną sytuację geopolityczną. Możemy podróżować po świecie, a kiedyś znaliśmy go z pocztówek od znajomych. Po latach transformacji uznaliśmy, że coś więcej nam się od życia należy: bo mamy wyższe wykształcenie, zrobiliśmy różne kursy, mamy mnóstwo kompetencji, ale nie mamy profitów, nagrody, efektu końcowego. Ludzie są rozżaleni tą sytuacją. A tych, którym się jeszcze bardzo chce, którzy nie tracą nadziei na normalność w Polsce, traktuje się zdaniem „Niech jadą”. Nie pojadą, bo gdziekolwiek człowiek na tej ziemi dłużej przebywa, prędzej czy później dochodzi do tego samego stwierdzenia, że chyba cały nasz glob ziemsko-wodny, to jeden szpital wariatów wszechświata. O czym więc nie zapominać? O tradycji przodków, historii i tożsamości, która nigdy już nie powinna być przedmiotem targów politycznych, a naszym wspólnym i najważniejszym narodowym dziedzictwem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska