Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy Dudek o finale Ligi Mistrzów. Polak był bohaterem w 2005 r. a teraz stawia na Liverpool

JAC
Jerzy Dudek na jubileuszu 85-lecia Concordii Knurów
Jerzy Dudek na jubileuszu 85-lecia Concordii Knurów Fot. Marzena Bugala/Polskapresse
Jerzy Dudek sobotni finał Ligi Mistrzów będzie oglądał na żywo w Madrycie razem z byłymi kolegami z drużyny Liverpoolu, która w 2005 r. zdobyła Puchar Europy. Pochodzący z Knurowa bramkarz w starciu Tottenhamu ze swoim byłym klubem stawia oczywiście na The Reds wierząc, że podopieczni trenera Juergena Kloppa wyciągną wnioski z ubiegłorocznego przegranego finału i po raz szósty w historii wywalczą najcenniejsze klubowe trofeum na Starym Kontynencie.

Finał LM: Tottenham - Liverpool

Przy okazji sobotniego meczu wracają wspomnienia z ostatniego wygranego przez Liverpool finału Ligi Mistrzów. Bohaterem meczu w Stambule w 2005 r. był właśnie Polak. Jerzy Dudek najpierw w dogrywce obronił strzał Andrija Szewczenki z 3 m i dobitkę Ukraińca, a w serii rzutów karnych najpierw odbił uderzenie Andrei Pirlo, a także ostatnią decydującą o triumfie Liverpoolu w LM jedenastkę Szewczenki.

Nie przegapcie

- Ciekawa historia, bo tego karnego Szewczenko nie wykonał w typowy dla siebie sposób. Dwa lata wcześniej w finale Champions League Milan spotkał się z Juventusem w Manchesterze, a on strzelił bramkę Buffonowi, celując w swoją prawą stronę. Tymczasem w pojedynku ze mną zmienił ją, wybrał lewą bliżej środka. I ja właśnie w tę stronę się rzuciłem. Pytał mnie o to po meczu trener Rafael Benitez. Był zdziwiony, bo wszyscy dobrze wiedzieliśmy, że Szewczenko strzela w prawo. Odpowiedziałem mu, że po prostu wybrałem ten róg intuicyjnie. Chciałem obronić karnego i wygrać ten puchar! A gdybym się rzucił zgodnie z tym, co podpowiadały statystyki, zapewne nic by z tego nie było - mówił niedawno Dudek w wywiadzie dla naszej gazety.

Zobaczcie koniecznie

Wychowanek Concordii Knurów do dziś doskonale pamięta wielką radość po zdobyciu Pucharu Europy, na który na Anfield Road czekano od 1984 r. oraz iście królewskie przyjęcie drużyny po pokonaniu Milanu w mieście Beatlesów.

- Pamiętam ogromny tłum ludzi ciągnący się od lotniska aż po wjazd do naszego centrum klubowego. To było coś niewiarygodnego. Ludzie siedzieli dosłownie wszędzie: na wieżowcach, budynkach, drzewach. Każde drzewo było przystrojone jak choinka na Boże Narodzenie. To było absolutnie niesamowite. Byliśmy bardzo ograniczeni jeśli chodzi o przejazd autobusem, to mnie przerażało. Pamiętam korowód policjantów na koniach: jechali w iglicy, a policjant na szpicy rozpychał koniem ludzi stojących na drodze naszego przejazdu. Patrzyłem na to i myślałem: Boże, przecież komuś może się stać krzywda. Na szczęście szło to bardzo płynnie i nikomu nic się nie stało. Byliśmy potwornie zmęczeni emocjami z finału i podróżą do Anglii, dlatego wtedy to do nas jeszcze w pełni nie docierało. W zasadzie dopiero gdy kończyliśmy jeden po drugim kariery i zaczęliśmy się spotykać na meczach legend, zaczęliśmy doceniać, co zrobiliśmy, jaki to był ważny sukces dla klubu i naszych kibiców - stwierdził Dudek, który teraz życzy swoim następcą w zespole The Reds przeżycia podobnych chwil po finale w Madrycie.

Zobaczcie archiwalne zdjęcia Jerzego Dudka z jubieluszu 85-lecia Concordii Knurów

Kamil Stoch kibicuje FC Liverpool

 
MP Służb Mundurowych w Ekstremalnym Półmaratonie Górskiem

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Jerzy Dudek o finale Ligi Mistrzów. Polak był bohaterem w 2005 r. a teraz stawia na Liverpool - Dziennik Zachodni

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska