
Zengota otwarcie mówi: chcemy jechać o awans. Jest taki cel?
JERZY KANCLERZ: Mnie bardzo cieszą te słowa, bo to oznacza, że ma spore ambicje i będzie walczył ile sił. Tak samo jak pozostali z ekipy - są waleczni i nie odpuszczają na torze. Ja sam deklaracji o awansie nie złoże. Póki co, zostaję przy tym, co powiedziałem przejmując klub: awans do 2023 roku. Oczywiście, skoro o rok przyspieszyliśmy awans do I ligi, nie można wykluczyć, że i do ekstraligi trafimy wcześniej. Na razie jednak zostaję przy swoim i nie obiecuję awansu już w przyszłym roku. Deklaruję jednak miejsce w pierwszej czwórce, a co będzie potem, zobaczymy. Zawodnicy mają wielkie ambicje i jeśli ten pociąg pod nazwą Polonia się rozpędzi, ja go nie będę hamował.
CZYTAJ DALEJ >>>>

Czy Zbigniew Boniek pomagał w negocjacjach?
JERZY KANCLERZ: Swoim wpisem na twitterze o przyszłości Zengoty zrobił dużo szumu i podkręcił sytuację (śmiech). Zaczepkę podchwycił Grzegorz i fajnie to wyszło. Rozmowy prowadziłem jednak sam, z obcokrajowcami pomagał mi syn. Biorę więc za wszystko odpowiedzialność, tak za transfery, tak potem za wynik - i wygrane, i ewentualne porażki.
Zbigniew Boniek, tak samo jak Tomasz Gollob, byli jednak na bieżąco. Cieszę się, że obaj są koło mnie, wspierają klub. Nie ma co ukrywać, że takie nazwiska dodają Polonii prestiżu i pomagają. Jesteśmy w kontakcie, radzę się ich w wielu sprawach. To ogromne autorytety sportowe i duże osobistości. Żałuję, że nie mogą jeszcze bardziej zaangażować się w pracę klubu, ale obaj mają swoje inne obowiązki i problemy.
CZYTAJ DALEJ >>>>

Dlaczego transfery były ogłaszane o godzinie 8:30?
JERZY KANCLERZ: To takie "oczko" puszczone do Zbyszka Bońka. Czterdzieści lat temu z żoną jechaliśmy nad Solinę. Wtedy w Chorzowie był mecz Polska - Czechosłowacja i pożegnanie Włodka Lubańskiego. Bardzo chciałem tam być, więc po drodze pojechaliśmy tam. Z Bońkiem znaliśmy się, bo mieszkałem na tej samej ulicy, co jego rodzice. Przed meczem umówiliśmy się więc na krótkie spotkanie, właśnie o 8.30. Teraz chciałem mu o tym przypomnieć.
CZYTAJ DALEJ >>>>

Dlaczego Josh Grajczonek zdecydował się wrócić do Polonii?
JERZY KANCLERZ: Ma już tyle złota, że może spokojnie wrócić i pościgać się na żużlu (śmiech). W tym roku sytuacja była wyjątkowa; pandemia, odwoływane kolejne rozgrywki, skrócony sezon w Polsce i renegocjacje kontraktów. Josh zdecydował się zostać w Australii i zarobić na życie w kopalni złota. Teraz jednak jest zdecydowany wrócić na tory. Chce podjąć walkę i damy mu szansę. Jak zapewnił, dbał o swoją formę, trenował, miał kontakt z motocyklem.
Tak samo jak Dimitri Berge, będzie musiał powalczyć o miejsce w składzie, ale żaden z nich nie jest skazany na ławkę rezerwowych. Nikogo nie skreślam z góry. Jeśli zawodnik udowodni, że jest dobry, że przyda się drużynie w danym spotkaniu, to w meczu wystartuje. Jesteśmy jeszcze w kontakcie z Kaiem Hucknbeckiem, ale nie chcę go blokować. Jeśli znajdzie gdzieś miejsce, gdzie będzie miał gwarancję startów, niech skorzysta.
CZYTAJ DALEJ >>>>