Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jeśli ludzkość się nie obudzi, czeka nas świat jak w „Mad Maxie” – wielka susza, pogoń za resztkami energii i walka o wodę

Karina Obara
Karina Obara
Rozmowa z prof. Ewą Bińczyk, filozofką i socjolożką z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, autorką książki „Epoka człowieka. Retoryka i marazm antropocenu”.

- Coraz częściej doświadczamy upałów, grozi nam brak wody, podtopienia, smog zbiera śmiertelne ofiary, a mimo to prawa strona sceny politycznej uważa, że nie ma mowy o katastrofie klimatycznej. Kogo słuchać?
- Powinniśmy słuchać ekspertów, czyli tych, którzy wnoszą rzeczywisty wkład do nauki, publikują w recenzowanych anonimowo najlepszych czasopismach. Bardzo łatwo jest sprawdzić, czy ktoś nie podszywa się pod eksperta. W mojej książce poświęciłam duży rozdział kampaniom dezinformacyjnym dotyczącym globalnego ocieplenia. Piszę w niej, że ekspertami są klimatolodzy, którzy są osadzeni w najlepszych instytucjach naukowych, takich jak akademie nauk, ale i ci, którzy przygotowują raporty dla ONZ, dla Międzyrządowego Panelu ds. Zmiany Klimatycznej. Powinniśmy więc czytać te raporty. Wszystkie międzynarodowe organizacje klimatologiczne i meteorologiczne podkreślają, że mamy do czynienia ze zmianą klimatyczną wywołaną działalnością ludzką.

Przerażające prognozy zmian klimatycznych. Czarne scenariusz...

- Przeciętny człowiek nie bardzo rozumie, w jaki sposób przyczynia się do zmiany klimatu.
- Sektory, które są historycznie i współcześnie najbardziej odpowiedzialne za emitowanie gazów cieplarnianych to energetyka, transport, wypalanie lasów równikowych i hodowla zwierząt, które emitują metan (głównie chodzi o mięso czerwone). Poprzez to, że mamy globalizację i kupujemy rzeczy np. w Chinach, bardzo szkodliwy jest także transport towarów na dalekie odległości: samoloty, ale i kontenerowce mają znaczny w tym udział. No i wysoko konsumpcyjny styl życia, gdzie najbardziej odpowiedzialni za zmiany klimatyczne są ci, którzy konsumują najwięcej. Miliard najuboższej ludności świata nie emituje właściwie nic, jedynie tzw. emisje na przeżycie.

Tylko państwo, politycy, mają moc zmiany. Zastanówmy się więc, na kogo głosujemy, komu powierzamy los Ziemi i ludzkości. Bo nie będziemy mogli powiedzieć
Tylko państwo, politycy, mają moc zmiany. Zastanówmy się więc, na kogo głosujemy, komu powierzamy los Ziemi i ludzkości. Bo nie będziemy mogli powiedzieć naszym dzieciom oraz wnukom, że nie wiedzieliśmy. Andrzej Romański

- A kto emituje najwięcej?
- Choćby Duńczycy, którzy mają mnóstwo odnawialnych źródeł energii, ale żyją na bardzo wysokim poziomie, konsumując też bardzo dużo. To jednak problem ogólnie dotyczący krajów najbardziej rozwiniętych. Polski już też.

Zobacz też wideo:

Źródło: Agencja TVN

- Jak wysoka konsumpcja pojedynczego człowieka może przyczynić się do tego, że zmienia się klimat?
- Korzystanie z internetu jest bardzo wysoko emisyjne. Jeden serwer Google pochłania tyle energii co 200-tysięczne miasto. To, że gramy w gry w sieci, ściągamy seriale. O tym się nie mówi, ale nie ma czystej sfery wirtualnej, nie ma czystych danych. Kapitalizm kognitywny też nas kosztuje, choć tego nie widzimy. Na zmianę klimatu wpływa również „turystyka śmieciowa”, czyli organizowane na masową skalę przez biura turystyczne wakacje, do kurortów w odległych krajach, gdzie przez chwilę, w tłoku innych turystów można np. zobaczyć rafę koralową. Ale i to, że coraz częściej latamy tylko na weekend, aby oderwać się od bieżącego życia.

- Większości jednak nie stać na częste podróże samolotami.
- Ale już na częste wymiany telefonów komórkowych stać. Mamy teraz zalew mody śmieciowej – junk fashion, fast fashion, czyli rzeczy szytych tanio i szybko, koszulek po 5 zł, których kupujemy dużo i natychmiast wyrzucamy. I ten imperatyw przemysłu nastawiony na to, żeby nic nie naprawiać, aby towary nie były trwałe, tylko po krótkim użyciu nadawały się do wyrzucenia i zastąpienia kolejnymi. Idziemy do sklepu i nie żałujemy sobie torebek foliowych. Pakowanie i przewożenie produktów, otaczanie się gadżetami i żywnością sprowadzaną z daleka – to wszystko odpowiedzialność każdego z nas. Tu musimy dokonać głębokiej rewolucji kulturowej, bardzo mocno zmienić nasze style życia, przemyśleć je na nowo.

- Co pani proponuje na początek?
- Wyeliminowanie samochodów z miast. Pomyślenie o aucie jak o blachosmrodzie, a nie synonimie prestiżu. Dobrze byłoby, żeby nasze dzieci, młodzi ludzie, zaczęli tak właśnie myśleć. Nie wycinać drzew, a przecież dzieje się to nagminnie, także w Toruniu na Alei Jana Pawła II, w imię źle pojętego rozwoju.

- Przeciętny człowiek, który czyta nasza rozmowę może pomyśleć tak: ale czy ja jeden zbawię świat przez to, że nie będę używał foliówek, nie zmienię komórki, przestanę wozić autem dzieci do przedszkola?
- Oczywiście, że to za mało. Naukowcy są sfrustrowani tym, że politycy nie biorą pod uwagę faktów, ignorują ostrzeżenia dla ludzkości. Tymczasem zasoby Ziemi nie są nieskończone i stoimy na krawędzi. Ludzkość musi radykalnie zmienić podejście do planety. To ambitny postulat i nie wymagam od przeciętnego człowieka, że udźwignie to na swoich barkach. On nie musi się tym zajmować, mamy podział pracy. Od tego są decydenci. Naukowcy od lat. 70 o tym mówią, a dopiero teraz dyskusja o wytrąceniu Ziemi ze stanu równowagi zaczyna przybierać na sile. Mam nadzieję, że media na czas to nagłośnią: jak sensownie dokonać dekarbonizacji gospodarek, jak przejść na tory niskoemisyjne, aby nie krzywdzić zwykłych ludzi. To, że pojedynczy obywatel odmówi sobie wycieczki na drugi koniec świata nie ma już znaczenia, jest za późno. Mamy dwie, trzy dekady, nim dojdzie do katastrofy. To muszą być zmiany systemowe: podatki paliwowe, odejście od subwencji dla paliw kopalnych. Ekonomiści mówią, jak to zrobić, ale to się nie dzieje, bo lobby wielkich interesów paliwowych i motoryzacyjnych ma ogromne wpływy. Taki lobbing rządzi w Stanach Zjednoczonych poprzez Donalda Trumpa, który wycofał się z paryskiego porozumienia klimatycznego. Najgorsze jest to, że strumienie pieniędzy z wielkich koncernów są przeznaczane na kampanie dezinformacyjne. Tak było kiedyś z papierosami i azbestem, lobbyści za pomocą miliardów przekonywali, że są nieszkodliwe. Teraz wiemy, że to bzdura. Z klimatem dzieje się podobnie, a czas płynie.

- W Polsce rządzą ludzie, którzy mówią, że zmiany klimatyczne to wymysł lewaków.
- I kompromitują się w ten sposób. Ludzkość ma narzędzia empiryczne do rozpoznania faktów. Biolodzy prowadzą badania w kontekście przemieszczonych już stref klimatycznych. To, że ktoś na wysokim stanowisku mówi, że to nieprawda, świadczy o upadku autorytetu nauki. Pokrywa lodowa na Grenlandii stopniała tak, że już w obserwowalny sposób zmieniło się nachylenie osi Ziemi. Ludzkość nie jest już elementem układanki na Ziemi, ale czynnikiem sprawczym definiującym to, jak bardzo zmienia się nasza planeta. I widać to z kosmosu. Stawką w grze jest teraz stabilność gatunku ludzkiego. O tym się dotąd jednak nie mówiło. Jeśli nie zapadną decyzje na szczycie władzy, pod koniec stulecia będziemy świadkami wymierania wielu gatunków roślin i zwierząt. I takich zaburzeń, które uniemożliwią nam prowadzenie życia, jakie znamy: gospodarki, rolnictwa, systemu ubezpieczeń. Zagrożony jest ład gospodarczo-ekonomiczny, który znamy. Planecie nic się nie stanie, ale ludziom tak. To, co robimy ze swoim domem, ma więc znaczenie etyczne dla przyszłych pokoleń.

- W swojej książce pisze pani o tym, że dyskusja o antropocenie to tak naprawdę dyskusja o tym, jak zarządzać nieodwracalnością. Bo tego procesu się nie da odwrócić – zakwaszanie oceanów, zaburzenie prądów oceanicznych, destabilizacja hydrosfery, zmiany gleby, utrata bioróżnorodności. Nie możemy tego odwrócić?
- Rafy koralowej przyszłe pokolenia już nie zobaczą. Jeśli temperatura przekroczy próg 2 stopni Celsjusza to praktycznie wszystkie rafy koralowe znikną. Teraz doświadczamy przekroczenia o 1 stopień, nie chcielibyśmy, by sięgnęło ono 1,5 stopnia. Żyjemy w epoce nieodwracalnych strat, gdzie już wiemy – nie będzie żyraf, jeży, świerków, pór roku, do których byliśmy przyzwyczajeni.

- Jak będzie wyglądało lato 2050 r.?
- Polecam wszystkim książkę „Upadek cywilizacji zachodniej”, gdzie Naomi Oreskes i Eric M. Conway próbują objaśnić marazm XXI stulecia oraz przyczyny braku działań na rzecz polityki niskoemisyjnej. Zapowiada się więc rok wiecznego lata lub rok bez zimy. Już ocieplenie o 4 stopnie Celsjusz oznacza, że rejon Afryki i Morza Śródziemnego będzie dla człowieka nie do zamieszkania. A tak może być w 2070 r. 4 stopnie Celscjusza to świat, jaki został sportretowany w filmie „Mad Max” – wielka susza, pogoń za resztkami energii i walka o wodę.

- Ten film mimo wielkiej popularności nie przestrzegł zbyt wielu. Tylko niewielkie państwo wyspiarskie Vanuatu jako pierwsze na świecie postanowiło wprowadzić całkowity zakaz sprzedaży pieluch jednorazowego użytku. I to przy wielkim proteście mieszkańców.
- Wszystkie najpoważniejsze instytucje przyjmują do wiadomości, że musimy pilnie działać. W latach 80. prawie udało się uznać emisje CO2 za zanieczyszczenie w Stanach, Watykan mówi o zagrożeniach klimatycznych, podobnie świat islamu, Międzynarodowa Agencja Energetyczna.

- Ale na szczycie UE Polska zablokowała podjęcie zobowiązania, by Unia do 2050 r. osiągnęła neutralność klimatyczną. Premiera Mateusza Morawieckiego nie przekonały propozycje zapisów co do wsparcia finansowego i „sprawiedliwej transformacji energetycznej".
- Prowęglowa polityka Polski jest kuriozalna w kontekście obecnej wiedzy na temat zmian klimatycznych i konieczności przestawienia się na odnawialne źródła energii. Czy chcemy wykazać się suwerennością, odbierając przyszłość pokoleniom naszych dzieci i wnuków? Będziemy wkrótce płacić potężne kary za tę krótkowzroczną politykę energetyczną. Cele UE są zupełnie inne.

- Co możemy z tym zrobić? W Polsce, pod Sejmem protestuje 13-letnia dziewczynka, z której wielu się śmieje.
- Zadziałać może tylko sprzeciw obywatelski, naciski na polityków, zmiany systemowe, podatki węglowe nałożone na koncerny z maksymalną ochroną wobec zwykłego człowieka. Koncerny same się nie zmienią, to polityka wobec nich musi ulec zmianie. Ale historia dowodzi, że regulacje rządowe bardzo pozytywnie wpływają na innowacje w różnych sektorach. W Stanach w latach 70., kiedy problemem były kwaśne deszcze, w ciągu kilku lat przebudowano fabryki tak, by nie emitowały siarki. Było wiadomo, że rząd nie wycofa się z nowych regulacji, przemysł miał jasne sygnały do tego, jak powinien się zmienić. Tylko państwo, politycy, mają moc zmiany. Zastanówmy się więc, na kogo głosujemy, komu powierzamy los Ziemi i ludzkości. Bo nie będziemy mogli powiedzieć naszym dzieciom oraz wnukom, że nie wiedzieliśmy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska