Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jeśli na spacer, to tylko do Bydgoszczy

Maciej Czerniak [email protected]
Uczniowie Gimnazjum Humanistycznego z ul. Grodzkiej, obowiązkowo w mundurkach, na ul. Gdańskiej, na wysokości  budynku, w którym obecnie mieści się Muzeum Okręgowe. Wśród gimnazjalistów jest Tadeusz Krzyszkowski, od lat mieszkający w Gdyni.
Uczniowie Gimnazjum Humanistycznego z ul. Grodzkiej, obowiązkowo w mundurkach, na ul. Gdańskiej, na wysokości budynku, w którym obecnie mieści się Muzeum Okręgowe. Wśród gimnazjalistów jest Tadeusz Krzyszkowski, od lat mieszkający w Gdyni.
Tadeusz Krzyszkowski zdał maturę w Gimnazjum Humanistycznym w Bydgoszczy. Mimo że od tego czasu minęło już prawie siedem dekad i od lat mieszka w Gdyni, ciągle wspomina czasy młodości. Przyjeżdża do Bydgoszczy specjalnie... na spacery. I chce zorganizować spotkanie klasowe przyjaciół sprzed lat.
Przed lekcją wychowania fizycznego na dziedzińcu Gimnazjum Humanistycznego przy ul Grodzkiej. Uczniowie klasy III b, do której chodził w 1939 roku Tadeusz
Przed lekcją wychowania fizycznego na dziedzińcu Gimnazjum Humanistycznego przy ul Grodzkiej. Uczniowie klasy III b, do której chodził w 1939 roku Tadeusz Krzyszkowski, mieli tzw. zajęcia cielesne z prof. Wojciechowskim. Zastąpił go później Ludwik Denisiuk, przyszły rektor gdańskiej AWF.

Przed lekcją wychowania fizycznego na dziedzińcu Gimnazjum Humanistycznego przy ul Grodzkiej. Uczniowie klasy III b, do której chodził w 1939 roku Tadeusz Krzyszkowski, mieli tzw. zajęcia cielesne z prof. Wojciechowskim. Zastąpił go później Ludwik Denisiuk, przyszły rektor gdańskiej AWF.

Pan Tadeusz Krzyszkowski skończył w lutym 86 lat. Do dzisiaj pamięta swoje ostatnie spotkanie z kolegami z klasy maturalnej Gimnazjum Humanistycznego w Bydgoszczy. A było to 21 czerwca 1939 roku! By ożywić wspomnienia z tamtych lat, kupuje bilet kolejowy i rusza w podróż...

Wspomnienia zaklęte w murach

Na szkolnym boisku. Może ktoś z Państwa rozpoznaje tych chłopców. Czekamy na telefony: 052/326-31-42
Na szkolnym boisku. Może ktoś z Państwa rozpoznaje tych chłopców. Czekamy na telefony: 052/326-31-42

Na szkolnym boisku. Może ktoś z Państwa rozpoznaje tych chłopców. Czekamy na telefony: 052/326-31-42

- Bydgoszcz to miasto mojej młodości - mówi pan Tadeusz. - Dlatego też, gdy dopadnie mnie tęsknota, by pospacerować po bydgoskich ulicach, po prostu wsiadam w pociąg i przyjeżdżam do Bydgoszczy. W końcu z Gdyni nie jest aż tak daleko. Najczęściej zaglądam na Rybi Rynek i Stary Rynek, przechadzam się ulicą Gdańską. Wówczas widzę, jak wiele się tu zmieniło. Wciąż jednak mam przed oczami moich szkolnych kolegów z czasów, gdy mieliśmy po kilkanaście lat i razem przemierzaliśmy miasto.

Ostatnie spotkanie

Rybi Rynek. Od lewej: Krzyszkowski, Kalewski, Glugla, Czarnecki
Rybi Rynek. Od lewej: Krzyszkowski, Kalewski, Glugla, Czarnecki Fot. Z archiwum Tadeusza Krzyszkowskiego

Rybi Rynek. Od lewej: Krzyszkowski, Kalewski, Glugla, Czarnecki
(fot. Fot. Z archiwum Tadeusza Krzyszkowskiego)

- Ten dzień pamiętam jak dziś. Rozdanie świadectw 21 czerwca 1939 roku. Wtedy po raz ostatni widzieliśmy się w komplecie z przyjaciółmi z klasy - Tadeusz Krzyszkowski uśmiecha na to wspomnienie.

Ten letni dzień to ostatnie pozytywne wspomnienie pana Tadeusza z 1939 roku. Potem przyszła wojna. Kontakty ze znajomymi urwały się. Niektórzy poszli walczyć za Ojczyznę, inni zostali wcieleni do Wehrmachtu. Różne były też losy nauczycieli Gimnazjum Humanistycznego przy ulicy Grodzkiej.

Kolejna część opowieści pana Tadeusza rozpoczyna się w listopadzie 1939 roku.

Kolega w Selbstschutzu

Na podwórzu Gimnazjum Humanistycznego (od 1938 r. Państwowe Liceum i Gimnazjum im. Edwarda Śmigłego-Rydza)
Na podwórzu Gimnazjum Humanistycznego (od 1938 r. Państwowe Liceum i Gimnazjum im. Edwarda Śmigłego-Rydza) Fot. Z archiwum Tadeusza Krzyszkowskiego

Na podwórzu Gimnazjum Humanistycznego (od 1938 r. Państwowe Liceum i Gimnazjum im. Edwarda Śmigłego-Rydza)
(fot. Fot. Z archiwum Tadeusza Krzyszkowskiego)

Tadeusz Krzyszkowski mieszkał przed wojną przy ulicy Malborskiej (obecnie Dolina), na Wilczaku. Wspomina nieoczekiwane spotkanie, do którego doszło jesienią 1939 roku.

- Było to 9 listopada. Młody Niemiec w czarnym mundurze Selbstschutzu (paramilitarnej organizacji mniejszości niemieckiej na terenie okupowanych państw) sprawdzał, czy na drzwiach mieszkań wiszą listy lokatorów. Mężczyzna mówił po niemiecku. Nagle przerwał, spojrzał na mnie uważnie i zaczął mówić po polsku. Poznał mnie.

Człowiekiem w mundurze był kolega pana Tadeusza, który przed wojną chodził do niemieckiego gimnazjum na Bielawkach. - Jeszcze w marcu 1939 roku w naszej sali gimnastycznej rozegraliśmy międzyszkolny mecz siatkówki - opowiada.

Na gruzach zamku

Przerwa w „ćwiczeniach cielesnych” -  maj 1939 rok
Przerwa w „ćwiczeniach cielesnych” - maj 1939 rok Fot. Z archiwum Tadeusza Krzyszkowskiego

Przerwa w "ćwiczeniach cielesnych" - maj 1939 rok
(fot. Fot. Z archiwum Tadeusza Krzyszkowskiego)

Kolega ostrzegł go, że następnego dnia Niemcy będą wysiedlać wszystkich mieszkańców ulicy Malborskiej. Rodzinie Krzyszkowskiego nic nie groziło, bo pochodzili z Pomorza. - Rodzice nie chcieli ryzykować i tego samego dnia wyruszyliśmy koleją do Częstochowy. Na bydgoski dworzec dotarliśmy dzięki pomocy Krystyny Gołąb. Pomagała nam nieść bagaże - wspomina pan Tadeusz.

Zakazane święto 11 Listopada Krzyszkowscy spędzili w Warszawie, oczekując na przesiadkę do Częstochowy i oglądając częściowo zburzony Zamek Królewski.

Ryzykowna podróż

Na kilka dni przed maturą na dziedzińcu gimnazjum
Na kilka dni przed maturą na dziedzińcu gimnazjum Fot. Z archiwum Tadeusza Krzyszkowskiego

Na kilka dni przed maturą na dziedzińcu gimnazjum
(fot. Fot. Z archiwum Tadeusza Krzyszkowskiego)

- Bydgoszcz to miasto moich chłopięcych marzeń. Właśnie tu, w 1933 roku, po raz pierwszy zagrałem w tenisa. Gram zresztą do dzisiaj - uśmiecha się Krzyszkowski.
W 1941 roku Tadeusz Krzyszkowski postanowił odwiedzić Bydgoszcz. Z Częstochowy do Radomska dostał się pociągiem. A stamtąd, pieszo do granicy III Rzeszy. - To było niebezpieczne, bo nie miałem przy sobie tzw. kennkarty - tłumaczy.
Na bydgoskim dworcu przywitał go napis "Ein Volk, ein Reich, ein Führer". - Odwiedziłem moje gimnazjum i poszedłem dalej ulicą Poznańską. Spotkałem Tadeusza Smolińskiego, kolegę z klasy. Zdziwił się, gdy mnie zobaczył i spytał, czy nie boję się gestapo - wspomina pan Tadeusz.

Do Częstochowy nasz bohater wrócił z kolegą Henrykiem Gołębiem. - Dosiadła się do nas młoda dziewczyna. Jechaliśmy razem. Po przekroczeniu granicy z GG z radością mnie objęła i pocałowała. Zapytała, czy wiem, kim ona jest. Nieznajoma była Żydówką - tłumaczy Krzyszkowski.

Pan Tadeusz chciałby ponownie zobaczyć kolegów z III klasy Gimnazjum Humanistycznego: - Marzę, by znów się spotkać, popatrzyć na siebie i uśmiechnąć się.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska