https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jest bezdomny, ale radzi sobie jak może. - Nie zbieram puszek i złomu. Nie chodzę na żebry. Pracuję - mówi pan Jarosław

Katarzyna Piojda [email protected]
Pan Jarosław z Bydgoszczy jest bezdomny. - Koczuję w pustostanie niedaleko Wisły. Mam gdzie się umyć, wyprać rzeczy, a jak nie mam pieniędzy na wodę, to i popić sobie jej z rzeki mogę - mówi
Pan Jarosław z Bydgoszczy jest bezdomny. - Koczuję w pustostanie niedaleko Wisły. Mam gdzie się umyć, wyprać rzeczy, a jak nie mam pieniędzy na wodę, to i popić sobie jej z rzeki mogę - mówi mateusz bosiacki
- Dorabiałem na budowie. Przedwczoraj zasłabłem i robotę straciłem - mówi pan Jarosław. - Upał tak samo dokucza bezdomnym, jak mróz.

Centrum Bydgoszczy w samo południe. Na brzegu Brdy siedzi sobie pan Jarosław. Czeka na darmowy obiad, który zaraz mu wydadzą w Polskim Czerwonym Krzyżu.
- Obiad dostanę, ale picie noszę ze sobą - mówi i wyjmuje z torby półtoralitrową butelkę wody. - Upał tak samo dokucza, jak mróz. Przynajmniej bezdomnym.

Kiedyś nieźle zarabiał
On jest bezdomny od 10 lat. - Rozwiodłem się z żoną, zostawiłem jej i córkom mieszkanie - opowiada bydgoszczanin.
Pracował w kilku zakładach "zachemowskich".
Nieźle wówczas zarabiał. - Średnią krajową - wspomina. - I to nie tą najniższą. Stać mnie było na wynajem kawalerki. Potem pokoju.
Potem jednak stracił pracę, bo firmy plajtowały. Tę legalną. Poszukał innej, ale już na czarno i gorzej płatnej. - Nie chcieli mnie przyjąć normalnie, bo nie miałem zameldowania.

Nadal go nie ma. Stał się bezdomnym. Ale pracę ma. Dorabia sobie, ciągle bez umowy.
- Ostatnio przez trzy miesiące pracowałem przy tamie, jako "młotkowy". Dostawałem miesięcznie 1500 złotych. Cały czas na powietrzu, w słońcu wbijałem gwoździe w drewniane elementy. Dzień w dzień. Przedwczoraj zasłabłem. Szef mi podziękował. Nie mogę już wrócić do tej firmy.
Będzie szukał szczęścia w następnej.

Na czarno
- Dziwnym bezdomnym jestem, bo pracującym - określa sam siebie pan Jarosław. - Nie zbieram puszek i złomu. Nie chodzę na żebry. Zasiłku też nie dostaję. Wolę już pracować na czarno.
Ubrany też jest na czarno. Nawet plecak (w jakim trzyma wodę) ma czarny.
- Wiem, wiem, w tym upale nie powinno nosić się ciuchów w takim kolorze, ale jedynie takie mam - dodaje mężczyzna.
Ciemne wolniej się brudzą, rzadziej trzeba prać. - Ja piorę - przyznaje pan Jarosław. - Koczuję w pustostanie w Starym Fordonie, niedaleko Wisły. W rzece piorę rzeczy. Mam swoje miejsce. Nikt nie widzi.

Zobacz także: Smród, butelki po winie, śmieci, fekalia. Kupujący nie chcą tu przychodzić - skarżą się sprzedawcy
W rzece też się myje. - Zimą to niekoniecznie, ale teraz, w upały, codziennie. Inaczej swojego zapachu bym nie wytrzymał - uśmiecha się.
W schronisku miałby normalną łazienkę.
- Nie chcę tam iść. Byłem i mi się nie podobało. Dokumenty mi ukradli - wyjaśnia bydgoszczanin. - Lato spędzę w moim pustostanie.

W schroniskach nie tylko zimą jest tłok.
- W naszym jest 66 miejsc i wszystkie są zajęte - informuje Marek Bukowicki, pracownik schroniska dla bezdomnych mężczyzn przy ul. Curie-Skłodowskiej w Toruniu. - W noclegowni mamy za to wolne miejsca. Teraz przebywa tutaj około 40 ludzi. Możemy przyjąć drugie tyle.

Obiad dla 1200 osób
Nie tylko w schroniskach w regionie są tłumy. W stołówkach przygotowujących darmowe posiłki dla najuboższych - podobny ścisk.
- Do nas codziennie na obiady przychodzi około 1200 osób - oblicza Elżbieta Tomaszkiewicz, dyrektor Miejskiej Jadłodajni "U świętego Antoniego" przy ul. Św. Antoniego we Włocławku. To największa tego typu stołówka w województwie.
Wczoraj podopieczni mieli typowo letni obiad: zupę owocową, a na drugie danie - skrzydełka z ziemniakami plus surówkę.
Picie też jest. - Około 600 litrów schodzi nam teraz każdego dnia w to gorąco - szacują w jadłodajni.
Do wyboru jest: woda mineralna, woda z sokiem, kawa zbożowa z mlekiem albo miętówka.

Pan na trawniku
Ci, którzy wolą wódkę, tutaj jej nie dostaną. Ale i tak niektórzy kupują ją choćby po obiedzie. Zdarza się, że potem leżą na trawniku, ławce albo obok przystanku autobusowego.
W bydgoskiej straży miejskiej średnio co 14. zgłoszenie dotyczy osób bezdomnych.
- Gdy jest pogoda, jak teraz, interweniujemy natychmiast - zaznacza Arkadiusz Bereszyński, rzecznik Straży Miejskiej w Bydgoszczy. - Kiedy zachodzi potrzeba, wzywamy pogotowie. Czasem osoba jest zabierana do szpitala.
A jeśli nie, to strażnicy proponują bezdomnemu przewiezienie do schroniska. I zazwyczaj słyszą odmowę.

Rzadko kiedy bezdomny, który żyje pod chmurką, zgadza się iść do placówki.
Są wyjątki. Zgadzają się, żeby zamieszkać w schronisku. I gdy po raz pierwszy przekraczają jego próg, czasem są zdziwieni.
- Co tak ciepło? Klimatyzacja w pokojach nie działa? - pytają bezdomni.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość

"i namiot mi trochę przecieka a wybieram się na pielgrzymkę do Fatimy"

Zap...lam od 6 do 18. Utrzymuję rodzinę. moim marzeniem jest wyjechać na "pielgrzymkę" do Skandynawii tam gdzie fiordy jedzą z ręki. Może ktoś przyjdzie za mnie na tak około trzy tygodnie do roboty i uzyskane z niej pieniądze da mojej rodzinie a ja później odmaluję jemu mieszkanie (farby oczywiście musi sobie sam kupić).  :)

Każdy medal ma trzy strony (ma też rancik).

G
Gość
W dniu 04.08.2014 o 11:29, T napisał:

Takim ludziom trzeba pomóc. On nie jest z tych co chleją i zamarzają. 

Tylko, że ten Pan różni się od większości Polaków tylko tym, że stracił rodzinę z mieszkaniem (powód obojętny). Gdyby nie pozbył się mieszkania czym różnił by się od przeciętnego mieszkańca małego miasteczka czy części wsi. Pomóc? Tylko kto ma to zrobić? Ci którzy mają tak samo czy ci którzy z takiego stanu rzeczy dobrze żyją? 

Czujesz, że możesz pomóc. Nie ociągaj się. Pomóż. Jak będziesz chciał to znajdziesz tego człowieka bez najmniejszego problemu. Samo wołanie nikomu jeszcze nie pomogło, jeżeli tylko nie zgubił się w lesie.

Jestem ciekaw na jakiej stopie żyją współczujący twórca oraz wydawca tego współczującego artykułu i w jaki sposób ulżyli tego człowieka cierpieniom. Może zaprosili na obiad i zaproponowali wynajęcie pokoju lub chociaż możliwość okresowego korzystania z pralki i suszarki. Mam nadzieję, że współczucie nie ograniczyło się do zapełnienia strony artykułem za który wzięło się kasę. Nie, w to jakoś nie chce mi się wierzyć gdyż wtedy w moich oczach byli by obłudnikami nie różniącymi się od opisywanego systemu systemu a to nie jest możliwe.

J
Jola

Dlaczego, nikt z pomocy społecznej nie chce pomóc Panu Jarosławowi, żeby miał gdzie mieszkać??? Urzędnicy - ciepłe posadki

T
T

Takim ludziom trzeba pomóc. On nie jest z tych co chleją i zamarzają. 

G
Gość

Takim ludziom trzeba pomóc. On nie jest z tych co chleją i zamarzają. 

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska