Zobacz wideo: Waloryzacja 2022 - od marca podwyżki

- I ostatecznie zapłaciła, choć dopiero wskutek egzekucji komorniczej - zaznacza Marek Jopp, działacz Nowej Lewicy z Torunia. - Stało się to w 2020 roku, po prawomocnym wyroku sądu. Teraz cała sprawa sprzed 5 lat miała kolejną odsłonę za sprawą rozstrzygania przez Sąd Najwyższy skargi nadzwyczajnej prokuratora generalnego na wyrok toruńskiego sądu.
Przypomnijmy, o co chodzi w tej sprawie.
Sąd w Toruniu uznał, że niedoszłemu studentowi należy się 5 tys. zł za dyskryminację
W marcu 2017 roku Marek Jopp, wówczas stojący na czele toruńskiego SLD, postanowił studiować podyplomowo na założonej przez ojca Tadeusza Rydzyka uczelni na kierunku "polityka ochrony środowiska – ekologia i zarządzanie".
Początkowo na studia w Akademii Kultury Społecznej i Medialnej został przyjęty, chociaż nie dostarczył wymaganego zaświadczenia od proboszcza. Tłumaczył, że nie będzie mógł go załączyć, bo jest niewierzący. 3 marca 2017 roku szkoła wydała pisemną decyzję o przyjęciu go na studia.
Jednak gdy Marek Jopp przyszedł na pierwszy wykład, usłyszał, że z powodu braku zaświadczenia od proboszcza nie będzie mógł studiować. Szkoła zwróciła mu pieniądze i nie uwzględniła złożonych odwołań.
Lewicowy działacz nie zgodził się z decyzją uczelni, ponieważ wspomniany kierunek studiów był dotowany przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Zdaniem Marka Joppa, na studiach finansowanych z publicznych środków nie powinno dochodzić do segregacji religijnej. Skierował sprawę do sądów. W administracyjnych przegrał w obu instancjach. Wygrał jednak proces cywilny.
Najpierw Sąd Rejonowy w Toruniu uznał, że Jopp stał się ofiarą dyskryminacji wyznaniowej i przyznał mu 5 tys. zł zadośćuczynienia. Potem, w roku 2020, wyrok ten podtrzymał w mocy Sąd Okręgowy w Toruniu.
Prokurator generalny wniósł skargę nadzwyczajną na toruński wyrok. Ale SN racji mu nie przyznał
Prawomocny wyrok sporu jednak nie zakończył. W lipcu ub.r do Sądu Okręgowego w Toruniu, który odrzucił w II instancji apelację uczelni, wpłynęła skarga nadzwyczajna Prokuratora Generalnego na to rozstrzygnięcie. Uznał on, że orzeczenie "narusza zasady i wolności określone w Konstytucji RP, a także przepisy tzw. ustawy antydyskryminacyjnej poprzez jej błędną wykładnię i niewłaściwe zastosowanie. Skarżący wniósł o uchylenie orzeczenia" (cytujemy za portalem rp.pl).
Zdaniem Prokuratora Generalnego, studia podyplomowe nie mają charakteru zawodowego, więc nie można było w tym przypadku zastosować ustawy dyskryminacyjnej, która była podstawą do przyznania Markowi Joppowi zadośćuczynienia. Poza tym "problemem w sprawie nie była jakakolwiek dyskryminacja, ale wewnętrzne uchybienia administracyjne, które spowodowały, że pracownik Uczelni błędnie poinformował Marka Joppa o przyjęciu na studia podyplomowe".
Do rozstrzygnięcia doszło 6 kwietnia. Zdaniem Izby Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego, skarga Prokuratora Generalnego była niezasadna, bo wyroki sądów obu instancji w Toruniu nie naruszały ani konstytucji, ani innych ustaw.
Czy to finał sprawy? Niekoniecznie!
Czy to spór wreszcie zamyka? Niekoniecznie. I wiadomo, że nie jest to spór o pieniądze, tylko ideologiczny. Od 4,5 roku w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu na rozpatrzenie czeka skarga Marka Joppa. Prawo do złożenia podobnej formalnie ma też założyciel AKSiM. Można też sobie wyobrazić wniosek do Trybunału konstytucyjnego o uznanie niezgodności ustawy dyskryminacyjnej, na której opiera się toruński wyrok, z konstytucją. Gdyby TK to uczynił, otworzyłoby się pole do wzruszenia wyroku.
Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku: