Janusz Dziubek pertraktuje z władzami miasta od 2004 r, kiedy to prezydentem był Andrzej Wiśniewski. Ponieważ Janusz Dziubek nie zgodził się na proponowane warunki, miasto przeprojektowało trasę, by zjazd i wjazd (popularna ślimacznica) zahaczała tylko o małą część ogrodu.
I tu zaczęły się schody. Potrzebna była zgoda na inny projekt, finansowany w lwiej części przez Unię Europejską, operaty środowiskowe itp. Janusz Dziubek odwoływał się do sądów, a te nakazywały ponowne rozpatrywanie sprawy.
Już nawet ratusz ogłaszał, że został przez starostę wywłaszczony i dostanie za dom z gospodarstwem grosze.
Nic z tych rzeczy. Obecny prezydent Robert Malinowski od początku kadencji próbuje rozwiązać tę zawikłaną sprawę. Już nie brnął w dalsze komplikacje. Wrócił do punktu wyjścia. Dwie łącznice, w sąsiedztwie domu Janusz Dziubka przy ul. Waryńskiego powstaną według pierwotnego projektu trasy.
Rzecznik prasowy prezydenta Anna Patyk informuje: - Właśnie trwają procedury związane z nabyciem nieruchomości od Janusza Dziubka na rzecz gminy - miasta Grudziądz, poprzez zamianę na inną nieruchomość komunalną. Jeżeli już nic nie przeszkodzi, umowę notrialną spiszemy do końca kwietnia tego roku. Nie podamy szczegółów o wartości transakcji, aby nie popsuć z trudem osiągniętego porozumienia.
Janusz Dziubek potwierdza: - Zaproponowane warunki są do przyjęcia. Ale ucieszę się dopiero wtedy, gdy będę mieć na stole dokument od notariusza. Porozumienie osiągnęła kancelaria prawnicza, której powierzyłem sprawę. Ja w ratuszu po raz ostatni byłem na rozmowach z władzami w czerwcu ub.r. Później na te negocjacje nie miałem już siły i zdrowia.