Na wokandę inowrocławskiego sądu pracy powróciły sprawy z powództw pracownic mogileńskiego Rokoteksu, domagających się wypłaty zaległych wynagrodzeń. Przypomnijmy, latem zaczęły one otrzymywać pensje z opóźnieniem, później nie dostały ich w ogóle, a zakład zamknięto.
Nawet bez udziału strony pozwanej
W terminie pierwszych rozpraw, na których pracownice domagały się wypłaty zaległych wynagrodzeń, nie doszło do żadnego rozstrzygnięcia, bo w Inowrocławiu nie pojawiła się ani właścicielka firmy, ani jej pełnomocnik. Wyznaczono więc kolejne terminy w taki sposób, by - gdy sprawy ponownie staną na wokandzie - można już było wydawać wyroki nawet bez udziału strony pozwanej. I dobrze, bo również w drugim terminie nie pojawił się nikt reprezentujący Rokotex, choć zawiadomienie o terminach rozpraw zostało odebrane w chojnickiej siedzibie zakładu.
Możliwe jest odwołanie, ale...
Wyroki uwzględniające powództwo pracownic Rokoteksu wydane zostały więc zaocznie, nadano im też rygor natychmiastowej wykonalności. Wyroki - a dotyczą spraw prawie 90 osób - są nieprawomocne, możliwe jest więc jeszcze odwołanie się od nich przez właścicielkę zakładu. - Trudno jednak wyobrazić sobie zasadność takiego odwołania - mówi sędzia Dorota Cyba-Prill, wiceprezes inowrocławskiego Sądu Rejonowego.
