Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Jest zainteresowanie piłkarzami Zawiszy"

ROZMAWIAŁ DARIUSZ KNOPIK
doskonale rozwija swoje umiejętności pod opieką Janusza Kubota.
doskonale rozwija swoje umiejętności pod opieką Janusza Kubota. fot. Paweł Skraba
Janusz Kubot, szkoleniowiec niebiesko-czarnych opowiada o selekcji, atmosferze w bydgoskim zespole, taktyce i personaliach.

- Co legło u podstaw sukcesu Zawiszy, bo tak trzeba traktować 3. miejsce po jesieni?
- Kilka spraw o tym zdecydowało. Po pierwsze, selekcja. Trafiliśmy w dobrych piłkarzy. Przy zatrudnianiu kierowaliśmy się filozofią, by byli to zawodnicy o dużym potencjale, a jednocześnie głodni gry. Tacy, którzy byli niedowartościowani w swoich klubach. To był ważny czynnik, bo chcieli udowodnić, że są dobrymi piłkarzami. Daliśmy im taką szansę w Zawiszy. Druga rzecz, to ich nastawienie mentalne. Wiedzieli, co chcą osiągnąć, dlatego ciężko pracowali. Dla wielu z nich I liga to było wyzwanie. Po trzecie, udało się nam połączyć młodość z rutyną. Duża w tym była zasługa Łukasza Skrzyńskiego, którego udało się nam ściągnąć. On kierował tą drużyną, wniósł nam pewność. Młodzi chłopcy poczuli się przy nim pewnie, on ich wręcz zarażał tą pewnością. Kolejną rzeczą jaką się nam udało zrobić, to świetna atmosfera. Jeden za drugiego walczył. Poczuliśmy, że jesteśmy zespołem. Zawsze to podkreślałem, bo w wielu meczach graliśmy na zero i to dawało nam pewność oraz stabilizację. Mieliśmy poczucie dużej wartości.

Przeczytaj także: Janusz Kubot do Egiptu [wideo]

- Jak pan osobiście sytuuje to osiągnięcie w swojej trenerskiej karierze?
- Nie widziałbym tego, jako czegoś wielkiego.

- Dlaczego? Przecież jak obejmował pan Zawiszę, to mówiło się o miejscu w okolicach środka tabeli, a jest lokata z realnymi szansami na awans. Osiągnął pan z zespołem dużo więcej. Nie chce się pan tym chwalić?
- Cieszę się, że filozofia, o której mówiłem wcześniej, się sprawdziła. Wszystko miało ręce i nogi. Kiedy przychodziłem do Imeh będzie sprawdzany w Radomiaku. Co z Okińczycem, Klofikiem....?

- To trochę ryzykancka taktyka, bo narażacie się na łatwe kontrataki po stratach piłki.
- Zgadza się, ale jak przychodziłem do Zawiszy, to mówiłem, że będziemy nastawieni bardzo ofensywnie, bo chcemy grać widowiskowo. To się wiąże z dużym ryzykiem, ale mając z tyłu Skrzyńskiego, który porządkuje nam grę i ją ustawia, możemy sobie na to pozwolić. Łamiemy dużo zasad, jeśli chodzi o grę obronną, ale przekonałem chłopaków, że warto spróbować i zaryzykować. To jest widowiskowa gra. Kto przychodzi na mecze Zawiszy na pewno się nie nudzi. Emocje są gwarantowane do ostatniej minuty.

- Rundę w waszym wykonaniu można podzielić na dwie fazy: do i po meczu w Gdyni.
- W pewnym momencie straciliśmy swój rytm. Bardzo przeszkodziła nam w tym kadra młodzieżowa, doszły kartki. Wszystko zbiegło się w złym momencie. Oleksy był na kadrze, Skrzyński po kontuzji, Wahan Geworgian miał kartki. Wypadły trzy bardzo ważne ogniwa z naszej drużyny, a to jest bardzo dużo. Patryk Cuper zagrał fajnie przez całą rundę jako zmiennik, ale akurat w tym meczu zdarzyły mu się dwa błędy taktyczne w ustawieniu, które skutkowały bramkami. Ilków-Gołąb też nadawał się do zmiany, a nie mieliśmy kim go zastąpić. Jestem przekonany, że gdybyśmy na Arce nie przegrali, to nasza passa byłaby dłuższa. Potem był ten nieudany mecz w Szczecinie. Nie musieliśmy tam przegrać. Głupią kartkę za gadanie złapał Błażej Jankowski i to w momencie, kiedy łapaliśmy swój rytm.

- Właśnie kartki to jest największa zmora Zawiszy.
- Bazujemy na walce i niekiedy zdarza się tak, że już po kwadransie mamy dwie, trzy kartki. To jest sygnał, że nie możemy powalczyć, tak jak byśmy chcieli. Tak było choćby w Gdyni. Dużo rozmawiamy z zawodnikami na ten temat. Kilka razy posypały się kary finansowe. Można dostać kartkę za walkę czy faul taktyczny, ale za głupotę trzeba płacić. Podkreślam, że mecz w Gdyni był kluczowy w wielu aspektach. Zepchnął nas w dół, jeśli chodzi o psychikę. Trudno zrobić zespół zwycięzców. Musi być seria wygranych spotkań, by w siebie uwierzyć, szczególnie jeśli zespół jest nowy, jak nasz. To widać jeśli ogląda się wielkie zespoły. Oni nie umieją przegrywać. Mają swoją machinę, która miażdży rywali. Jest kwestią czasu wygranie meczu. Do meczu z Arką u nas tak to funkcjonowało.

- Więc mecz z Arką był kluczowy, a nie remis z Piastem czy porażka z Termaliką, co pan wcześniej podkreślał?
- Jestem przekonany, że jeśli nie byłoby porażki z Arką, to byśmy mieli dużo więcej punktów i nie rozpatrywali strat z Piastem czy Termalicą. Oczywiście, że żałowałem tych meczów, bo straciliśmy punkty z bezpośrednimi rywalami. Po Arce zrozumieliśmy jak ważna jest kadra.

- Zaraz, zaraz. Mówi pan kadra. Przecież miał pan aż 27 zawodników do dyspozycji.
- Zgadza się, ale chodzi mi o jakość tej kadry. Dlatego daliśmy wolną rękę w poszukiwaniu nowych klubów chłopakom, którzy grali dużo mniej.

- No właśnie zaskoczeniem w tej grupie jest nazwisko Patryka Klofika, który grał dość dużo, strzelił gola.
- On wypadł zupełnie z innego powodu. Nie złamał się i nie dostosował się do zasad, które u nas panują, a ja jestem pod tym względem bardzo rygorystyczny i nie odpuszczę. Każdy musi zrozumieć, że pewne rzeczy są dla mnie ważne. Bardzo dużą rolę przywiązuję do motoryki, dlatego zespół tak dobrze wyglądał w końcówce rundy i większość spotkań rozstrzygał w końcówce, bo był dobrze przygotowany. By tak wyglądać trzeba być zadbanym. Piłkarz nie może wyglądać jak oldboj. Jesteśmy po badaniach, które w większości przypadków wyszły bardzo dobrze, a to jest podstawa dla naszej dalszej pracy. Każdy ma indywidualną rozpiskę i będzie pracował nad bazą tlenową i spalaniem tkanki tłuszczowej.

- Jakie zmiany personalne czekają zespół?
- Wszystko zależy od możliwości finansowych. Wiadomo, że trener zawsze chce mieć lepszych zawodników, niż tych których ma. Jednak oni kosztują. Z drugiej strony muszę docenić tych, co zrobili ten wynik. Podstawowej jedenastki na pewno nie będę chciał ruszyć, ale już z pozostałymi może być różnie. Nie wiemy tak do końca, co będzie z Adrianem Błądem, Martinsem Ekwueme czy Oleksym, którzy są wypożyczeni. Zawisza grał nieźle, więc może być zainteresowanie naszymi zawodnikami. Zobaczymy jak to się wszystko poukłada. Wszystkim życzę jak najlepiej, żeby się rozwijali i szli do przodu. Z drugiej strony musimy dbać o swoje. Szkoda by było jednego czy drugiego stracić, jeżeli budujemy zespół i chcemy osiągać sukcesy.

Wiadomości z Bydgoszczy

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska