- Ponad 13 procent głosów. Zaskoczył pana wynik PSL w wyborach samorządowych?
- Muszę powiedzieć, że ani trochę. Po pierwsze, ludowcy bardzo sprawnie radzą sobie w wyborach samorządowych. W elekcjach lokalnych trzeba bazować na kontaktach osobistych, w tym znajomości kandydata z wyborcą. Przy jeszcze dość silnych i szerokich strukturach PSL świetnie sobie z tym radzi. Po drugie, pozycję PSL wzmacniały zaczepki ze strony rządowej. Nic nie jest w stanie tak mocno pomóc relatywnie mniej popularnym komitetom wyborczym, jak rzucenie rękawicy przez teoretycznego faworyta. Po trzecie, sytuacja na rynku produktów rolnych jest mało zadowalająca, dlatego tym łatwiej PSL mogło przekonywać do siebie wszystkich niezadowolonych, jako do realnej alternatywy.
To oni dostali się do sejmiku województwa kujawsko-pomorskiego [lista]
- A jeszcze przed wyborami sondaże wskazywały, że PSL ledwo sobie poradzi. Co się stało?
- W wielu poprzednich wyborach ludowcy byli niedoszacowani, tzn. uzyskiwali wyższy wynik, niż wskazywały sondaże. Trudno winić pracownie badań opinii publicznej, bo, tym bardziej w tym roku, sytuacja była niezwykle dynamiczna. Szybko pojawiały się komunikaty mogące zrazić lub przekonać wyborcę, dlatego badającym trudno było uchwycić sumę nastrojów. To nie ich wina. Ponadto, kampania trwa do ostatniej chwili. Niekiedy nawet w trakcie ciszy wyborczej kolega lub członek rodziny może przekonać nas do zmiany swojego wyboru. Do tego w Polsce nadal bardzo silnym czynnikiem jest frekwencja. Pozostanie w domu grup wyborców danej partii tylko dlatego, że mają coś za złe swojej ulubionej formacji, przy mobilizacji drugiej strony, może znacząco wpływać na ostateczne wyniki. W ostatnich dniach kampanii PiS stosowało w komunikatach dosyć mocne treści, co mogło zrazić tych, którzy jeszcze się wahali.
Sprawdź wyniki wyborów w Twojej okolicy. U nas wszystkie i najbardziej aktualne dane za PKW
- Ten wynik PSL musiał rozczarować lewicę, która liczyła na większe poparcie. Polacy wybierają wciąż ugrupowania, które znają. Z czego to wynika?
- Nie od dziś rodzima scena polityczna jest podzielona na dwa silnie zantagonizowane obozy, które zawłaszczają debatę oraz rywalizację o poparcie. Wyborca, w obawie przed wygraną odpowiednio PiS lub PO, będzie mało skłonny do eksperymentowania. W tej układance PSL stara się być „PO dla obszarów wiejskich”. Nie ma tu natomiast miejsca dla lewicy, której postulaty programowe zostały już dawno zagospodarowane przez wspomniane formacje.
Zobacz także wideo: Przed nami druga tura wyborów
- A wyborcy wierzą, że duże partie załatwią to, co obiecuje niepewna i rozdrobniona lewica?
- PiS znakomicie przejął ideę państwa socjalnego, a PO większość pomysłów światopoglądowych. Niektóre postulaty typowo lewicowe jak: ekologia, równość płci czy sprawy wyznaniowe są albo przez lewicę pomijane, albo zbyt mało istotne, by zbudować silny kapitał polityczny. Ponadto lewica nie potrafi zaprezentować się jako formacja gotowa przejąć władzę. Brakuje manifestacji zwykłej sprawności i efektywności. Skromna kampania wyborcza wygląda blado na tle konkurencji. Wiele komitetów lokalnych wypada w tym lepiej niż ta ogólnopolska formacja. Cieniem na lewicy kładzie się również brak silnego lidera, który porwałby tłumy.
- Władysław Kosiniak-Kamysz spełnia rolę lidera, który nie miota się od burty do burty? Dlaczego akurat jemu ludzie zaufali?
- Jest młody, ma doświadczenie rządowe, dobrze wypada w mediach, charyzmą nie ustępuje Waldemarowi Pawlakowi czy Januszowi Piechocińskiemu i to dla elektoratu PSL wystarczy. Tradycyjnie silne struktury rekompensują wszelkie niedociągnięcia kierownictwa.
- W wielu Sejmikach rządzić będą teraz sojusze Koalicji Obywatelskich i PSL. KO to młody twór, a ludowcy mają ponad 120-letnią tradycję. I potrafią się porozumieć. Co jest kluczem tego porozumienia?
- Nie do końca KO nazywałbym młodym tworem. Oczywiście formalnie tak, ale w skład koalicji wchodzą dwie, dobrze znane partie, które na potrzeby dalszej współpracy przeszły tzw. rebranding, czyli zmianę nazwy. Uważam to za dobry zabieg. Platforma chce uciec od ciężaru złych konotacji związanych z nazwą partii rządzącej dwie kadencje, a Nowoczesna od skojarzeń z Ryszardem Petru i jego wpadkami. Szeroka koalicja z ludowcami to efekt pragmatycznej współpracy na szczeblu sejmowym, co oceniam jako dobry zabieg taktyczny.
- Czy sukces ludowców, którego chyba sami się nie spodziewali, jest związany z topniejącym zaufaniem do PiS?
- Koalicja Obywatelska przyciąga mieszkańców większych miast, a PSL elektorat małomiejski oraz wiejski. PiS trudno było odpowiedzieć na tak skonstruowany sojusz. Partia musiałaby rozciągać swoją ofertę na coraz to nowe grupy. Przy tym poziomie wysilenia budżetu państwa sprawami socjalnymi było to niezwykle trudne, a odwołanie do symboli już coraz mniej działa.