Kandydatka na prezydenta od roku pracuje w Ośrodku Badawczo - Rozwojowym Centrum Techniki Morskiej. - Pracuję w Gdyni, ponieważ Grudziądz nie daje możliwości rozwoju młodym i wykształconym. Startując w wyborach, chcę to zmienić. Stawiam na tworzenie parków technologicznych, aby osoby z takim wykształceniem mogły zostać i rozwijać się w Grudziądzu.
Mimo że Joanna Wiśniewska pracuje w Trójmieście, to jak podkreślała, w Grudziądzu rozlicza się z „Fiskusem”, tu ma mieszkanie, meldunek, znajomych i rodzinę. - Jestem w Grudziądzu przynajmniej raz w tygodniu - potwierdzała w rozmowie z dziennikarzami. - Informacje, które docierają do mnie z innych województw na temat naszego miasta są zatrważające - mówiła. - Grudziądz kojarzy się z wypadkami, przestępstwami i brudnymi ulicami oraz kłopotem z długiem szpitala.
CZYTAJ TEŻ: Z wojska do samorządu. Joanna Wiśniewska to wyborcza broń komitetu "Czas grudziądzan"
„Kontrkandydaci już rządzili i nic nie zrobili”
Jakie argumenty przyświecają Joannie Wiśniewskiej, by wystartować w wyborach? - Moi kontrkandydaci to osoby, które już zasiadały we władzach miasta. I co zrobiły przez te lata? Nic. Ja chcę to zmienić - dodawała.
Grudziądzanka pierwszy raz walkę o prezydenturę w mieście podjęła w poprzednich wyborach. Wówczas startowała z własnym komitetem „Czas grudziądzan”. Nie została prezydentem miasta, nie weszła też do składu rady miejskiej. - Mój wynik wówczas mnie satysfakcjonował - przekonywała wczoraj.