Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Józef Szalla uczył przyszłych nauczycieli harcerskiego życia

Małgorzata Wąsacz
zbiory Teresy Lisieckiej
Teresa Lisiecka jest absolwentką Liceum Pedagogicznego z 1958 roku. Dziś kolejne wspomnienia i fotografie ze zbiorów naszej Czytelniczki.

Dotyczą one okresu od 1953 do 1958 roku. Obejmował on również wydarzenia 1956 toku.

- Gdy sięgam pamięcią wstecz, nie mogę się doszukać praw, jakie my - uczniowie mieliśmy w tym czasie. Do 1956 roku byliśmy całkowicie podporządkowani narzuconym przepisom, które określały nasze obowiązki. Życie w internacie odbywało się w rytm dzwonków. Nawet wyjście do toalety dozwolone było w czasie przerw. Do domu rodzinnego mogliśmy wyjeżdżać tylko raz w miesiącu - opowiada pani Teresa, obecnie mieszkanka Kcyni.

Obowiązkowo na pochody i akademie

Jak dodaje, uczniów obowiązywał strój szkolny: czarny lub granatowy fartuszek z białym kołnierzykiem lub granatowa spódnica i zielona koszula z czerwonym krawatem. To był mundur członka ZMP.

Teresa Lisiecka kontynuuje: - Nauczyciele, często wbrew swoim przekonaniom, zobowiązani byli kształtować nasz naukowy światopogląd, a zatrudnieni specjalni pracownicy, tzw. organizatorzy, odpowiadali za idealne wychowanie. Wszyscy uczniowie obowiązkowo byli członkami Związku Młodzieży Polskiej. Dlatego też masowo uczestniczyliśmy w pochodach pierwszomajowych, capstrzykach i akademiach.

Miejsce ZMP zajęło harcerstwo

Po wydarzeniach 1956 roku sytuacja w szkole nieco się zmieniła. Przywrócono naukę religii. Lekcje z uczniami prowadził ksiądz katecheta Tadeusz Godek z parafii pod wezwaniem św. Trójcy. Przed Świętami Wielkiejnocy uczniowie uczestniczyli w rekolekcjach.

Miejsce ZMP zajęło harcerstwo. Jego opiekunem w Liceum Pedagogicznym był przedwojenny harcmistrz, nauczyciel wuefista w tej szkole - Józef Szalla. - Był znany z konsekwentnego działania. Pod jego kierunkiem szkolny szczep harcerski działał bardzo prężnie, a kilka harcerek, jako drużynowe, prowadziły drużyny harcerskie w bydgoskich szkołach podstawowych. Pan Szalla uczył nas harcerskiego życia organizując biwaki, obozy, ogniska sprzyjające integracji i pozwalające wyrobić silną wolę. Dlatego też, jako harcerze, bez dyskusji, podporządkowywaliśmy się poleceniom naszego "guru". Potrafił wydawać nam pewne zadania do wykonania. Otrzymywaliśmy je w kopertach, które należało otworzyć dopiero po upływie pewnego czasu - opowiada nasza Czytelniczka.

Przysięga na Wawelu

Jak wspomina, harcmistrz Szalla przyrzeczenia harcerskie organizował w takiej scenerii, że młodym ludziom utrwaliły się one na całe życie.

Tak więc składali oni przyrzeczenie m.in. na Wawelu, cmentarzu z grobami bohaterów na Wzgórzu Wolności. Często było to w porze nocnej. Towarzyszyły temu gawędy przy ogniskach, które powodowały szybkie bicie młodzieńczych serc i łzy w oczach.

Pani Teresa dodaje również, że po 1956 roku uczniowie Liceum Pedagogicznego już jako harcerze umundurowani z pełnym ekwipunkiem brali udział w pochodach pierwszomajowych. Uczestniczyli też w obozach wędrownych, np. w Tatrach. W 1957 roku, właśnie podczas jednego z takich obozów, byli postrzegani jako zdyscyplinowana, ale rozśpiewana grupa.

Zjazd z "kropką"

Teresa Lisiecka wspomina jeszcze o sportowym życiu w Liceum Pedagogicznym. Otóż tradycją szkoły były kursy narciarskie, w których brali udział uczniowie trzecich klas. - W 1956 roku uczestniczyliśmy w takim kursie w Wiśle zorganizowanym przez naszego wuefistę - pana Szallę. Naszym opiekunem był też pan Kazimierz Wrzoś. Choć zima tamtego roku była bardzo surowa i śnieżna, to czas spędzony na nartach stanowił wspaniałą atrakcję. Przyznać należy, że pierwsze zjazdy na "oślej łączce" kończyły się zawsze "kropką", czyli upadkiem. Jednak zwieńczeniem nauki był wspaniały podsumowujący slalom, a oceny na nim uzyskane przerosły nasze oczekiwania - opowiada pani Teresa.

Wrześniowe spotkania

Nasza Czytelniczka zaznacza, że wraz z innymi absolwentkami z klasy b z lat 1953-58 z Liceum Pedagogicznego tradycyjnie już od kilku lat spotykają się na początku września w Bydgoszczy i oddają wspomnieniom. - Cieszymy się życiem, póki ono jeszcze trwa. Szkoda tylko, że już kilka z nas odeszło na zawsze - podsumowuje pani Teresa.

Zapewne podczas takich spotkań jest okazja, by powspominać nauczycieli, z którymi przed laty miały lekcje.

Wymienić wśród nich można: prof. Walentego Kaczmarka (późniejszego dyrektora VI Liceum Ogólnokształcącego), prof. Ludwika Bandurę (uczył psychologii), prof. Wawrzyńca Kolibabkę (historyka) i prof. Kazimierza Wrzosia (od rysunku i prac ręcznych). W Liceum Pedagogicznym uczyli także: prof. Zujewski (rusycysta), prof. Panasewicz (polonista), prof. Piotrowski (matematyk), prof. Wolski (chemik), prof. Derkowski (fizyk), prof. Lemańczyk (biolog), prof. Wiktorowicz-Machalińska (uczyła prac ręcznych), prof. Grott (polonista), prof. Żelkowska (kierownik Szkoły Ćwiczeń), prof. Bartosewicz (geograf), prof. Juszczyk (nauczyciel śpiewu, prowadził szkolny chór).

Warto dodać, że Liceum Pedagogiczne przy ul. Seminaryjnej 3 powstało w 1936 roku na bazie zlikwidowanego Męskiego Seminarium Nauczycielskiego. Pracowali w nim bracia Leon i Florian Kaja. Zostali zamordowani przez Niemców we wrześniu 1939 roku. Dziś po szkole pozostało już tylko wspomnienie.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska