W podróży do USA rodzinie pomogło Ministerstwo Obrony Narodowej. Samolot Gulfstream 550 z 1 Bazy Lotnictwa Transportowego wystartował w poniedziałek rano z lotniska Okęcie. Julka na pokładzie wojskowej maszyny miała silne wsparcie. Towarzyszyli jej rodzice i medycy wojskowi o najwyższych kwalifikacjach - lekarz, pielęgniarka i ratowniczka medyczna, którzy na co dzień służą w Zespole Ewakuacji Medycznej 8 Bazy Lotnictwa Transportowego.
Szpital w powietrzu
- To właściwie nie samolot, a szpital w powietrzu - mówi Dominika Matuszak, przyjaciółka rodziny, która od początku włączyła się w pomoc Julce. - Warunki były komfortowe, a załoga przesympatyczna, ale najważniejsze było to, że Julka była w samolocie bezpieczna, jej stan przez cały czas monitorowano. Długi lot zniosła bardzo dobrze.
Julka na pokładzie wojskowej maszyny miała silne wsparcie. Towarzyszyli jej rodzice i medycy wojskowi o najwyższych kwalifikacjach - lekarz, pielęgniarka i ratowniczka medyczna, którzy na co dzień służą w Zespole Ewakuacji Medycznej 8 Bazy Lotnictwa Transportowego.
Julka jest po pierwszych badaniach
Prosto z lotniska Julka pojechała karetką do szpitala. Początkowo trafiła na oddział intensywnej terapii, teraz jest już jednak na zwykłym. Dziewczynka przeszła już pierwsze badania (lekarze zrobili od razu po przylocie, m.in., echo serca, zmierzyli ciśnienie, tętno), ale czekają ją kolejne, w tym rezonans. Na 19 lutego zaplanowano operację.
2 miliony złotych na ten skomplikowany zabieg udało się zebrać w rekordowym tempie dzięki zaangażowaniu dziesiątek tysięcy ludzi z kraju i zagranicy.
Po operacji dziewczynka będzie pod opieką amerykańskich lekarzy przez 4-5 tygodni. W Bydgoszczy na Julkę czeka siostra, Laura. To jej list w grudniu poruszył serca wielu osób i zainicjował lawinę dobra, która spłynęła na Julkę i jej rodzinę.
Operacja to szansa na zdrowie
Przypomnijmy: rodzice Julki, Alicja i Kamil Ciesińscy z Bydgoszczy, o guzie, który zajmuje 80 proc. lewej komory serca dziewczynki, dowiedzieli się na ostatnim ciążowym USG. Kolejną zwalającą z nóg informację usłyszeli chwilę później: w Bydgoszczy nie ma szpitala, w którym pomogą Julce. Trzeba jechać do Gdańska, natychmiast. Ale i tam specjaliści rozłożyli ręce. Już po porodzie rodzinę przetransportowano do Warszawy. Teraz jasne już jest, że żaden specjalista w Polsce nie podejmie się operacji serca Julki. Ale szansa jest - w Bostonie. - To najlepsza na świecie placówka specjalizująca się w takich przypadkach. Lekarze prowadzą tam specjalny program leczenia guzów serca i mają na swoim koncie 40 podobnych operacji, przeprowadzanych u bardzo małych i starszych dzieci. Wszystkie zakończone sukcesem - dowiedzieli się rodzice dziewczynki.
