https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Julka do Bostonu poleciała wojskowym samolotem. Przed operacją czekają ją jeszcze badania

Dorota Witt
- Jak do tej pory to nasz najmniejszy pacjent. Bo żołnierz niczego się nie lęka. Mała Julka jest już w powietrzu - tak chwilę po starcie napisali w mediach społecznościowych członkowie załogi wojskowego samolotu
- Jak do tej pory to nasz najmniejszy pacjent. Bo żołnierz niczego się nie lęka. Mała Julka jest już w powietrzu - tak chwilę po starcie napisali w mediach społecznościowych członkowie załogi wojskowego samolotu Aeromedical Evacuation Team
7-miesięczna Julka Ciesińska z Bydgoszczy jest już w klinice w Bostonie. Tamtejsi kardiochirurdzy, jako jedyni, są w stanie zoperować jej serduszko. Dziewczynka urodziła się z pięciocentymetrowym guzem na sercu. Tuż po urodzeniu leciała helikopterem ze szpitala w Gdańsku, gdzie przyszła na świat, do szpitala w Warszawie, gdzie lekarze mieli jej pomóc. Ostatecznie jednak polscy specjaliści nie podjęli się leczenia. Nadzieja w drogiej operacji w Stanach Zjednoczonych. Julka właśnie odbyła drugi w życiu lot. Najważniejszy. W asyście wojskowych medyków.

W podróży do USA rodzinie pomogło Ministerstwo Obrony Narodowej. Samolot Gulfstream 550 z 1 Bazy Lotnictwa Transportowego wystartował w poniedziałek rano z lotniska Okęcie. Julka na pokładzie wojskowej maszyny miała silne wsparcie. Towarzyszyli jej rodzice i medycy wojskowi o najwyższych kwalifikacjach - lekarz, pielęgniarka i ratowniczka medyczna, którzy na co dzień służą w Zespole Ewakuacji Medycznej 8 Bazy Lotnictwa Transportowego.

Szpital w powietrzu

- To właściwie nie samolot, a szpital w powietrzu - mówi Dominika Matuszak, przyjaciółka rodziny, która od początku włączyła się w pomoc Julce. - Warunki były komfortowe, a załoga przesympatyczna, ale najważniejsze było to, że Julka była w samolocie bezpieczna, jej stan przez cały czas monitorowano. Długi lot zniosła bardzo dobrze.

Julka na pokładzie wojskowej maszyny miała silne wsparcie. Towarzyszyli jej rodzice i medycy wojskowi o najwyższych kwalifikacjach - lekarz, pielęgniarka i ratowniczka medyczna, którzy na co dzień służą w Zespole Ewakuacji Medycznej 8 Bazy Lotnictwa Transportowego.

Julka jest po pierwszych badaniach

Prosto z lotniska Julka pojechała karetką do szpitala. Początkowo trafiła na oddział intensywnej terapii, teraz jest już jednak na zwykłym. Dziewczynka przeszła już pierwsze badania (lekarze zrobili od razu po przylocie, m.in., echo serca, zmierzyli ciśnienie, tętno), ale czekają ją kolejne, w tym rezonans. Na 19 lutego zaplanowano operację.
2 miliony złotych na ten skomplikowany zabieg udało się zebrać w rekordowym tempie dzięki zaangażowaniu dziesiątek tysięcy ludzi z kraju i zagranicy.
Po operacji dziewczynka będzie pod opieką amerykańskich lekarzy przez 4-5 tygodni. W Bydgoszczy na Julkę czeka siostra, Laura. To jej list w grudniu poruszył serca wielu osób i zainicjował lawinę dobra, która spłynęła na Julkę i jej rodzinę.

Operacja to szansa na zdrowie

Przypomnijmy: rodzice Julki, Alicja i Kamil Ciesińscy z Bydgoszczy, o guzie, który zajmuje 80 proc. lewej komory serca dziewczynki, dowiedzieli się na ostatnim ciążowym USG. Kolejną zwalającą z nóg informację usłyszeli chwilę później: w Bydgoszczy nie ma szpitala, w którym pomogą Julce. Trzeba jechać do Gdańska, natychmiast. Ale i tam specjaliści rozłożyli ręce. Już po porodzie rodzinę przetransportowano do Warszawy. Teraz jasne już jest, że żaden specjalista w Polsce nie podejmie się operacji serca Julki. Ale szansa jest - w Bostonie. - To najlepsza na świecie placówka specjalizująca się w takich przypadkach. Lekarze prowadzą tam specjalny program leczenia guzów serca i mają na swoim koncie 40 podobnych operacji, przeprowadzanych u bardzo małych i starszych dzieci. Wszystkie zakończone sukcesem - dowiedzieli się rodzice dziewczynki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ostatnia droga Franciszka. Papież spoczął w ukochanej bazylice

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość

Działania sędziego skomentował na Twitterze były senator PO, Robert Smoktunowicz. "Panie sędzio Juszczyszyn, już jest to mocno śmieszne... Zjedz pan snickersa..." – napisał prawnik, który zasiadał w Senacie V i VI.

M
Marko

Walczmy o każde życie, które można uratować, a tak małej kruszyny jak Julka szczególnie, bo to nasza wspólna przyszłość. Na pewno odwdzięczy się w przyszłości ...choćby uśmiechem. Warto zatem...trzymam kciuki za powodzenie operacji. Julka dasz radę, ja w to wierzę.

G
Gość

Zdrowia i powodzenia!

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska