Jurek Owsiak pojawił się w Kostrzynie z żoną i kilkoma współpracownikami z fundacji WOŚP. Odwiedzili łąkę, na której od 2004 r. odbywał się Przystanek Woodstock, a potem Pol’and’Rock Festiwal. W tym roku z powodu pandemii koronawirusa impreza w Kostrzynie się nie odbędzie. Zostanie zorganizowana w studiu w Warszawie i transmitowana przez internet.
Oczywiście, że nie wytrzymałem. Odpaliliśmy maszynę i przyjechaliśmy do Kostrzyna nad Odrą. Jesteśmy na wzgórzu ASP, gdzie patrzę na miejsce Najpiękniejszego Festiwalu Świata
Jurek Owsiak w Kostrzynie nad Odrą
Mimo, że Pol’and’Rock Festiwal w Kostrzynie w tym roku się nie odbędzie, to Jurek Owsiak postanowił odwiedzić to miejsce. - Oczywiście, że nie wytrzymałem. Odpaliliśmy maszynę i przyjechaliśmy do Kostrzyna nad Odrą. Jesteśmy na wzgórzu ASP, gdzie patrzę na miejsce Najpiękniejszego Festiwalu Świata. Powiem wam jedno: stworzyliśmy festiwal, który ma kumulację niesamowicie pozytywnej energii – mówi prezes fundacji WOŚP.
POL’AND’ROCK FESTIWAL 2020 - INFORMACJE
Apel do fanów Pol'and'Rock Festiwalu
Jurek Owsiak zwrócił się z festiwalowego wzgórza w Kostrzynie do wszystkich fanów Pol’and’Rock Festiwalu z ważnym apelem. Mówił o tolerancji, praworządności i zwykłej, ludzkiej przyzwoitości. - Stworzyliśmy festiwal, który będzie dla nas ogromną siłą, aby walczyć z dyskryminacją, z łamaniem praworządności i wszystkimi rzeczami złymi, które pojawiają się obok nas. Niech ten festiwal i to miejsce będzie dla nas siłą, aby walczyć z tym wszystkim, co łamie dobre zasady i praworządność – mówił Jurek Owsiak.
Stworzyliśmy festiwal, który będzie dla nas ogromną siłą, aby walczyć z dyskryminacją, z łamaniem praworządności i wszystkimi rzeczami złymi, które pojawiają się obok nas
Wizyta prywatna i sentymentalna
Prezes fundacji WOŚP podkreślił, że jego krótka wizyta w Kostrzynie ma charakter prywatny i sentymentalny. - Naładowałem swoje akumulatory, mam w sobie dużo siły i wracam na Najpiękniejszą Domówkę Świata. Dbajmy o ten kawałek ziemi i nie dajmy go sobie odebrać - powiedział Owsiak.
