Kajakarstwo. Tomasz Mendelski kontuzjowany, niepewny los czwórki

Polki przegrały jedynie z mistrzyniami świata Niemkami.

We wtorek na torze regatowym Shunyi odbyły się eliminacje na dystansie 500 m. Z sześciu startujących polskich osad bezpośredni awans do finału wywalczyły dwie dwójki: żeńska Beata Mikołajczyk, Aneta Konieczna oraz męska kanadyjkarzy: Daniel Jędraszko, Roman Rynkiewicz. Pozostałe będą w czwartek szukać swej szansy w półfinale.

As trzymany w rękawie
Podopieczne Michała Brzuchalskiego w swoim przedbiegu nie miały łatwych rywalek. Najgroźniejsze, oczywiście, były Niemki - Fanny Fischer i Nicole Reinhardt. Ale i też musiały uważać na Hiszpanki, Słowaczki, Czeszki czy Finki. W przeciwieństwie do poniedziałkowego występu w czwórce, tym razem Beata z Anetą miały słaby start i początkowo płynęły na końcu stawki. To, co jednak zrobiły przed półmetkiem napawa optymizmem. Nasze kajakarki błyskawicznie odrobiły straty i wysunęły się na czoło stawki. Mając zapewniony udział w finale (kwalifikowały się 3 czołowe osady) nie rywalizowały już z Niemkami o zwycięstwo, a spokojnie minęły celownik na 2 pozycji.

- Tym razem start nam nie wyszedł, lecz jestem zadowolona z przebiegu rywalizacji. Stać nas na jeszcze więcej. Nie chciałyśmy do końca odkrywać przed rywalkami naszej dyspozycji i możliwości. Trzymamy asa w rękawie - relacjonowała występ Mikołajczyk, na antenie radiowej "Jedynki". - Najważniejsze, że w obu konkurencjach, czwórce i dwójce jesteśmy od razu w finale. Obiecuję, że w piątek i sobotę damy z siebie wszystko, a może i więcej.

Potwierdził to również ich szkoleniowiec w korespondencji dla "Pomorskiej" - Dziewczyny miały sprawdzić, jak na ich przyśpieszenie zareagują przeciwniczki.
Czy to oznacza, że wreszcie Polki przełamią serie trzecich miejsc i w końcu pokonają Niemki oraz Węgierki, które w Pekinie również prezentują wyśmienitą dyspozycję? Nie należy również zapominać, że apetyt na medal mają Australijki, w dwójce również Francuzki, a w czwórce Chinki.

Niepewność czwórki
Do finału zakwalifikowała się także kanadyjkowa dwójka Daniel Jędraszko, Roman Rynkiewicz, którzy minęli metę na 3. pozycji za Chińczykami i Rosjanami.
Ta sztuka nie udała się kajakowej dwójce Marek Twardowski, Adam Wysocki.

Pierwotnie szlakowym osady miał być Tomasz Mendelski. Niestety, doznał kontuzji i w tej sytuacji w ostatniej chwili zastąpił go "Twardy", który właśnie z Wysockim w 1999 roku byli w tej konkurencji mistrzami świata. Augustowska dwójka zbyt wolno popłynęła pierwszą część dystansu, później próbowała to nadrobić, lecz kiedy Twardowski stwierdził, że nie dadzą rady, odpuścili, zachowując siły na czwartkowe półfinały. Twardowski półtorej godziny wcześniej wystartował również w jedynce.

Brązowy medalista ubiegłorocznych mistrzostw świata w tej konkurencji pilnował, aby zająć miejsce w czołowej szóstce (zajął 4. lokatę), gdyż to dawało kwalifikację do półfinału.

Kontuzja Menelskiego stawia pod dużym znakiem zapytania udział czwórki na 1000 m w piątkowym finale. - Lekarze zapewniają, że Tomek będzie na finał gotowy do startu i osada będzie walczyć o medal - pisze Brzuchalski.

Gdyby jednak, tak się nie stało, to polska osada nie popłynie w tym biegu, gdyż kontuzjowanego zawodnika po rozegranym już biegu nie można zastąpić.

W jedynkach kobiet (Małgorzata Chojnacka) i kanadyjkarzy (Paweł Baraszkiewicz), tylko zwycięzcy awansowali bezpośrednio do finału. Chojnacka była 6., a Baraszkiewicz 3., co oznacza, że swojej szansy na finał będą szukać w czwartkowym półfinale.

- Gosia, która w Pekinie pełniła, przede wszystkim, rolę rezerwowej do czwórki będzie miała bardzo trudne rywalki i gdyby udało jej się zająć premiowane miejsce, to byłby jej wielki sukces - ocenił Brzuchalski.

Dzisiaj, w środę, rozegrane zostaną półfinały na 1000 m, w których popłyną kanadyjkarze: Marcin Grzybowski w jedynce oraz Wojciech Tyszyński, Paweł Baraszkiewicz w dwójce.