Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kapitan Polonii miał wypadek. A w niedzielę finał ligi

m
Jarosław Pabijan
Kamil Brzozowski, kapitan i najskuteczniejszy zawodnik Zooleszcz Polonii Bydgoszcz miał wypadek podczas zawodów o w Ostrowie. A za kilka dni finał ligi.

Brzozowski świetnie wywiązuje się z roli lidera bydgoskiej drużyny. W tym sezonie jest nie tylko najskuteczniejszy w Polonii, ale też w czołówce ligi. Ze średnimi zdobyczami 10,14 pkt na mecz i 2,328 na bieg, zajmuje drugie miejsce wśród wszystkich sklasyfikowanych żużlowców II ligi. Lepszy jest tylko David Bellego (11,64 i 2,473), lider PSŻ Poznań, z którym poloniści w niedzielę powalczą w pierwszym meczu finałowym ligi.

W weekend Brzozowski wziął udział w zawodach o o Łańcuch Herbowy Miasta Ostrowa. W 8. wyścigu na wyjściu z łuku doszło do kolizji Renata Gafurowa i Brzozowskiego. Zawodnik Zooleszcz Polonii upadł, a potem nie wrócił już na tor.

- W swoim drugim biegu uczestniczyłem w wypadku - relacjonował żużlowiec. - Podczas tego zdarzenia nic nie mogłem zrobić, gdyż zawodnik jadący za mną uderzył mnie motorem w plecy. Na szczęście poza licznymi obdarciami i obiciami wszystko jest w porządku. Przeszedłem wszelkie badania w ostrowskim szpitalu, które nie wykazały złamań ani żadnych innych poważnych obrażeń. Także drodzy kibicie, możecie być o mnie spokojni. Teraz czas na prace z fizjo. Dziękuje wszystkim za wiadomości. Wasz kapitan będzie gotowy na finał - uspokoił bydgoskich fanów.

Zooleszcz Polonia pierwszy mecz o awans do I ligi, rozegra już niedzielę w Poznaniu (początek o godz. 15.00). Rewanż zaplanowano na 15 września w Bydgoszczy i na to spotkanie od dziś można już kupować bilety w kasie bydgoskiego klubu.

Andreas Jonsson zdobywał medale z Apatorem Torun i Polonią Bydgoszcz. Już wiemy, że więcej w polskiej lidze Szweda nie zobaczymy. Właśnie ogłosił zakończenie kariery.Gwiazda Jonssona gasła już od kilku lat. Ostatni naprawdę solidny sezon zaliczył w 2014 roku - średnia 1,92 w Falubazie Zielona Góra. Potem było już coraz gorzej. Dwa lata później wypadł z cyklu Grand Prix, w którym wcześniej zaliczył aż piętnaście sezonów z rzędu. Żużlowiec najlepiej czuł się na przyczepnych torach, ale w erze regulowanych tłumików i twardych nawierzchni nie mógł się odnaleźć.Jonsson ma 38 lat, więc jak na żużlowca jest wciąż w kwiecie wieku. W wypowiedzi dla szwedzkiej telewizji wyjaśniał, że największy wpływ na decyzję miały upadki i kontuzje. Doświadczony żużlowiec podkreślał, że kolejne nieszczęścia źle wpływały na jego psychikę. - Obrażenia mocno mnie wyhamowały. Miałem nadzieję, że w tym roku wrócę do Grand Prix, ale wszystko zniszczył upadek w pierwszej kolejce PGE Ekstraligi. Trudno było wrócić na tor. Przez cały sezon walczyłem z bólem pleców, ramion. Wiem, że już nigdy tak do końca nie będę zdrowy i zawsze będę odczuwał ból - mówi żużlowiec. Jonsson liczył, że poprzedni sezon będzie dla niego przełomowy. Po fatalnych wynikach we Włókniarzu Częstochowa w 2017 roku (śr. 1,15) zdecydował się po raz drugi w karierze na starty w I lidze, w której był jednym z najlepszych zawodników Motoru.Awansował do PGE Ekstraligi i wiele sobie obiecywał po tym powrocie. Niestety, już w pierwszym wyścigu sezonu odniósł kolejną kontuzję. Efekt? 13 meczów, 40 wyścigów i średnia zaledwie 1,17 - to tegoroczny dorobek Jonssona w polskiej lidze. - Przez cały sezon walczyłem z bólem, to było niezwykle męczące. Jestem szczęśliwy, że już zakończyłem rozgrywki, bo czuję, że wygrały ze mną kontuzje - dodaje. Jonsson w regionie jest doskonale znany. Apator Toruń był jego drugim klubem w zawodowej karierze i była to bardzo owocna współpraca. Szwed trafił do Torunia w 2001 roku ze Stali Gorzów jako mistrz świata juniorów, razem zresztą z rodakiem Tony Rickardssonem. Zbudowana przez Marka Karwana drużyna ze Szwedami oraz m.in. Wiesławem Jagusiem i Tomaszem Bajerskim sięgnęła po mistrzostwo Polski, pokonując w decydującym meczu Atlas Wrocław na Broniewskiego. Kibice uwielbiali widowiskowo jeżdżącego Jonssona, ale klub musiał się z nim rozstać z powodu limitu Kalkulowanej Średniej Meczowej. W ten sposób żużlowiec trafił najpierw do Częstochowy (drużynowe mistrzostwo Polski w 2003), a potem do Bydgoszczy, gdzie zaliczył bez wątpienia najlepszy okres w karierze. W Polonii spędził siedem sezonów w latach 2004-2010, zawsze notując średnią powyżej 2 punktów na wyścig. W tym czasie zdobywał dwa medale w ekstralidze, ale także zaliczył spadek, po którym nie porzucił drużyny i po roku powrócił z nią w szeregi najlepszych. Nic więc dziwnego, że Jonsson pojawiał się w gronie kandydatów do jazdy w Polonii po ewentualnym awansie do I ligi, przynajmniej takie były marzenia wielu kibiców. Dziś wiemy już, że są nieaktualne. Tak samo jak wielkie marzenia żużlowca, którego szwedzcy fani długo widzieli w roli następcy Rickardssona. W 2011 roku został wicemistrzem świata, co z pewnością nie wyczerpało ambicji zawodnika i wielu jego fanów. Był jednak podporą reprezentacji Szwecji w mistrzostwach drużynowych, w których wywalczył jedenaście medali, w tym trzy złote. Zobaczcie zdjęcia z czasów, gdy Andreas Jonsson był jednym z ulubieńców bydgoskich kibiców >>>DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU<center><div class="fb-like-box" data-href="https://www.facebook.com/Pomorskaplsport-1027370447292185" data-width="720" data-height="220" data-colorscheme="light" data-show-faces="true" data-header="true" data-stream="false" data-show-border="true"></div></center>

Andreas Josson kończy karierę. W Bydgoszczy miał swój drugi ...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska