W załączniku zamieściliśmy listę insoektoratów weterynaryjnych w naszym regionie. Zobacz!
Tak napisał Janusz Związek, główny lekarz weterynarii, który wydał niedawno komunikat "w sprawie postępowania z żywymi rybami będącymi przedmiotem sprzedaży detalicznej".
Zaleca on też, by ryby uśmiercać w sposób humanitarny. Przypomina, że nie wolno tego robić w obecności dzieci.
- Warto o tym przypominać, bo na targowisku widziałam jak sprzedawca zabijał ryby także w obecności dzieci - mówi Anna Bojarska z Bydgoszczy. - Poza tym to chore, że niektórym ludziom wciąż zależy na kupnie żywych karpi. Tylko je męczą!
O sprzedaży żywych ryb Janusz Związek także pomyślał. Zalecaną przez niego metodą jest umieszczanie ich "w pojemniku, wiaderku, ewentualnie w reklamówce napełnionymi odpowiednią ilością wody z dostępem powietrza".
- Jak dotąd nie spotkałem klienta, który by przyszedł do sklepu z wiaderkiem napełnionym wodą - mówi Marek Brzeziński, właściciel toruńskiego sklepu rybnego "Karpik", którego treść komunikatu bardzo rozbawiła. - Pełnoletni jestem i wykształcenie odpowiednie mam, więc to ja uśmiercam ryby.
- Nie wymyśliłem wymogów dotyczących wykształcenia osób prowadzących ubój - powiedział nam Janusz Związek. - Od dawna znajdują się one w polskich i unijnych przepisach. Poza tym mamy XXI wiek i czas najwyższy, by zrozumieć, że karpie to też zwierzęta, które nie powinny cierpieć!
W zaleceniach znalazły się także informacje o tym, że sklepowe baseny nie mogą być przepełnione i trzeba je napowietrzać. - W moim sklepie ryby mają jak w spa - żartuje Brzeziński. A na poważnie dodaje: - Nie brakuje im ani miejsca, ani tlenu. Dostają też jedzenie. Żyję "z ryb", więc dbam o nie. Czy mają one odpowiednie warunki na przykład w punktach sprzedaży na targowiskach? Tego nie wiem.
- Jeśli ktoś zauważy, że karpiom lub innym rybom dzieje się krzywda, powinien powiadomić powiatowego lekarza weterynarii - mówi Roman Ratyński, zastępca wojewódzkiego lekarza weterynarii w Bydgoszczy (numery telefonów do inspektorów na www.pomorska.pl). - Na razie nie otrzymaliśmy takich sygnałów.
- Na szczęście klienci coraz częściej kupują martwe, oczyszczone ryby, bo nie chcą się ubabrać podczas patroszenia - dodaje Brzeziński.