- Będę chciał użyć wszelkich dostępnych narzędzi prawnych i edukacyjnych, które zagwarantują, że rowerzyści będą znali przepisy - powiedział minister Andrzej Adamczyk. Jego słowa cytuje "Dziennik Gazeta Prawna". Swój pomysł uzasadnia rosnącą liczbą rowerzystów, a przez to także zagrożeniem jakie powodują na drogach.
Przeczytaj także: Rozpędzony rowerzysta na chodniku. Karać?
Zgodnie z tym pomysłem, karty rowerowe można byłoby zdobyć na komisariatach policji albo w szkołach. Teraz młodzież zdaje egzaminy właśnie w swoich szkołach i to za darmo. Mogą to robić także w wojewódzkich ośrodkach ruchu drogowego i w ośrodkach szkolenia kierowców spełniających dodatkowe wymagania.
- Jestem przeciwnikiem częstych zmian w przepisach ruchu drogowego, bo wprowadzają chaos, a to przekłada się na pogorszenie bezpieczeństwa. Przed laty dano ludziom większą wolność, a teraz ma być odwrotnie - mówi Marek Staszczyk, sekretarz Kujawsko-Pomorskiej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Toruniu. - Z drugiej strony, rowerzystów jest coraz więcej, a w starciu z autem nie mają szans. Trzeba więc rozpocząć dyskusję społeczną o nowym pomyśle i równolegle akcje uświadamiające o zagrożeniach na drodze.
- Dobrze, że rząd zainteresowany jest naszym bezpieczeństwem, ale karta rowerowa to nie jest dobry pomysł - uważa Sebastian Nowak z Bydgoskiej Masa Krytycznej. - Rząd powinien przyjąć na siebie część zadań związanych z rozwojem infrastruktury rowerowej, bo to jest najlepszy instrument poprawiający bezpieczeństwo. Trzeba też więcej pieniędzy na akcje promujące właściwe zachowania rowerzystów.
Tomasz Karolak o kulturze rowerowej, wideo: DD TVN/x-news