W dniu przystąpienia Polski do wspólnoty państw UE firmy branży spożywczej muszą spełniać unijne normy sanitarno-weterynaryjne, czyli legitymować się odpowiednim certyfikatem jakości - HACCP. Bez tego przedsiębiorstwom grozi wstrzymanie produkcji.
Wszystkie ubojnie i masarnie w regionie dostosowują warunki produkcji i magazynowania żywności do przepisów unijnych.
Koszty są wysokie
- Modernizację przeprowadzaliśmy etapami. Rozpoczęliśmy dwa lata temu i sporo wówczas wydaliśmy. Obecnie koszty są niższe. W dużej mierze dzięki pracownikom, oni dużo robią w tej sprawie - zapewnia Marek Majewski, szef brodnickiej masarni "Agno".
Mimo, że do 1 maja, kiedy Polska wejdzie do Unii Europejskiej, pozostało jeszcze - a może tylko - pół roku, to szefowie masarni i ubojni niepewnie patrzą w przyszłość. Oczywiście, firmy, które nie spełnią unijnych wymogów nie będą od razu zamykane. Rząd przewidział okresy przejściowe. Jednak produkcja w takim zakładzie będzie wstrzymana, co wiąże się ze stratami finansowymi. Właśnie to prowadzić może do zamykania przedsiębiorstw... Szefowie masarni odsuwają jednak czarne wizje na bok. - Częściowo już spełniamy normy jakościowe HACCP. Do końca kwietnia powinniśmy zdążyć - mówi optymistycznie Jan Szymański, prezes Gminnej Spółdzielni "Samopomoc Chłopska", która zarządza masarnią w Marzęcicach.
- Raczej zostaniemy
jednak około trzydzieści procent masarni będzie zamkniętych - informuje Roman Kamiński, który z dwoma synami prowadzi masarnię w Mrocznie. Przedsiębiorcy łatwo się nie poddają. - Będziemy walczyć - przekonuje iście wojskową nomenklaturą Kazimierz Pawlicki, właściciel ubojni w Nowym Mieście Lubawskim. W ferworze walki o byt stawiają nowe hale, magazyny, kupują drogie maszyny produkcyjne. - Modernizujemy, budujemy dużym nakładem pieniędzy.
Każdy chce się utrzymać
- mówi Kazimierz Leśniewski, szef masarni w Brzoziu.
Wszyscy wierzymy, że w wakacje przyszłego roku, siedząc ze znajomymi nad jeziorem, upajając się urlopem, na grill będzie można wrzucić kiełbasy i inne mięsne przetwory z etykietą, na przykład, Made in Brzozie...
Kaszana z klasą
Paweł Kędzia

Masarnia w Marzęcicach do kwietnia będzie już gotowa na rywalizację z wyrobami UE. Marcin Bejer (na zdjęciu) jest o tym przekonany.
Parówki i inne wyroby masarskie rodzimej produkcji nie znikną ze sklepowych półek po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Zapewniają o tym szefowie ubojni i masarni.