Na pierwszy ogień poszła debata o oświacie, bo to teraz jeden z najbardziej gorących tematów, przyprawiający o ból zębów samorządowców. Gościem specjalnym była ekspertka, była minister edukacji Katarzyna Hall.
Nie było niespodzianką, że pani minister z rządu Tuska nie podobają się pomysły PiS na reformę strukturalną i powrót do tego, co było już w naszym kraju przerabiane. Krytykowała brak przygotowania reformy, pośpiech i praktycznie do tej pory brak założeń programowych. A przede wszystkim nerwy i stres, jakie chcąc nie chcąc, staną się udziałem wszystkich - dzieci, nauczycieli, rodziców i samorządowców.
Zobacz także: Lekarze trojaczki rozpoczęli staż w szpitalu, w którym 25 lat temu przyszli na świat! [zdjęcia]
Hall przypomniała, że z badań wynika, że gimnazja to nie był zły pomysł. Że nastolatkowie z Polski bez problemu mogą konkurować z ich rówieśnikami z innych krajów. Że wydłużenie czasu obligatoryjnej nauki jest dobrodziejstwem, a nie przekleństwem i pozwala lepiej odnaleźć swoje szanse w szybko zmieniającym się świecie.
- Zmiana, tak - mówiła Hall. - Oświata musi się zmieniać, bo nic nie stoi w miejscu. Ale nie możemy tego robić w ten sposób. Wprowadzenie gimnazjów to była traumatyczna decyzja, coś w rodzaju trzęsienia ziemi. Ale teraz jest jeszcze gorzej, bo wtedy dłużej jednak przygotowywano tę reformę.
Wiesław Szczęsny zarzucił jej, że teraz krytykuje zmiany, a sama niefortunnie wprowadzała reformę sześciolatków w szkole. - To był trudny temat - broniła się Hall. - I nam wtedy zabrakło chyba dobrej komunikacji ze społeczeństwem...
Marzenna Osowicka pytała, czy związki coś jeszcze próbują wskórać, a Mariusz Murawski dociekał, dlaczego rektorzy tak narzekają na poziom studentów, skoro mamy niby taką dobrą szkołę... Hall na koniec apelowała, by w całym zamieszaniu pamiętać o dzieciach. By ich nie skrzywdzić.
***
Wideo: Pogoda w Kujawsko-Pomorskiem
źródło: TVN Meteo Active /x-news