https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Katarzyna Taras, filmoznawca: Kocham seriale medyczne

Rozmawiała Karina Bonowicz
Widzowie nie lubią kina polskiego, bo go nie znają
Widzowie nie lubią kina polskiego, bo go nie znają fot. Adam Willma
Polonistykę wybrała z lenistwa, ale uważa, że pasja potrafi zbawić.

- Pierwszy film, po którym powiedziałaś: kocham kino, to...
- "Rękopis znaleziony w Saragossie" Wojciecha Jerzego Hasa. Nie miałam pojęcia, o co chodzi w tym filmie, bo trudno, żeby sześcio- czy siedmiolatek rozumiał Hasa czy Potockiego, ale już wtedy film zaczął mi się bardzo podobać. Moje drugie, profesjonalne już wejście w świat kina to był obraz "Pożeganie jesieni" Mariusza Trelińskiego, który jako 17-latka obejrzałam w toruńskim kinie "Orzeł".

- Wybrałaś jednak polonistykę na UMK?
- Z lenistwa (śmiech). Zajęłam drugie miejsce w olimpiadzie polonistycznej i miałam wolny wstęp na wszystkie uniwersytety z wyjątkiem toruńskiego. Celowałam w inny kierunek, ale ostatecznie zostałam w Toruniu. Potem miałam indywidualny tok studiów i brałam udział w zajęciach z filmoznawstwa na Uniwersytecie Warszawskim.

- Toruńska polonistyka nie miała jeszcze specjalizacji filmoznawczej?
- Niczego takiego wtedy nie było. Na UMK uczyłam się porządnie literaturoznawstwa, a do Warszawy jeździłam na zajęcia z dr Jadwigą Bocheńską-Kołodyńską. Potem uczyłam się filmu w praktyce, bo był w Toruniu Festiwal Cameraimage, któremu wiele zawdzięczam w sensie merytorycznym. A potem był doktorat na pograniczu literatury i filmu.

- Doktorat nosił tytuł "Witkacy i film". Czy rzeczywiście powieści Witkacego są tak bardzo filmowe?
- Są rzeczywiście filmowe, tylko trzeba mieć coś, co moja przyjaciółka, też filmoznawczyni, określa mianem wrażliwości operatorskiej. Jeżeli ktoś robi zdjęcia, jest wyczulony na malarstwo, ma wrażliwość operatorską, to dostrzeże w powieściach Witkacego filmowość.

- Co sądzisz o ekranizacji "Nienasycenia" Wiktora Grodeckiego z Cezarym Pazurą?
- Koszmar. Oglądałam go na festiwalu w Gdyni i zostałam na nim tylko dlatego, że był tłum ludzi, a na nogach miałam zaprzyjaźnionego znanego polskiego reżysera dużej postury (śmiech).

- Czy z każdej książki da się zrobić film?
- Jeżeli trafimy na inteligentnego reżysera i dobrą książkę, to tak.

- Nie ma więc usprawiedliwienia dla złej adaptacji, że książka była zła?
- Absolutnie nie. Nie ma czegoś takiego jak wierna adaptacja, bo nie można przełożyć znaków jednej sztuki na znaki drugiej. Literatura może jedynie zainspirować. Ale zainspirować może wszystko: notatka prasowa, ogłoszenie na słupie czy reklama. Wszystko zależy jednak od reżysera i scenarzysty.

- A co z powieściami powstającymi na podstawie scenariusza filmowego?
- Tu już gorzej. Może fanki się zachwycą i kupią, bo na okładce będzie piękny aktor.

- Byłaś jurorką ostatniego TOFIFEST. Jak przekonać ludzi do kina niezależnego?
- Edukacja, edukacja i jeszcze raz edukacja. Kino niezależne to kino robione wbrew. Dla mnie takim filmem na tegorocznym festiwalu w Gdyni było "Boisko bezdomnych" Kasi Adamik. Oczywiście, odezwały się głosy krytyki, bo, oczywiście, polskim bohaterom nie może się udać. A reżyserka pokazała taką niemodną rzecz jak to, że pasja może zbawić.

- Panuje opinia, że polskie kino jest cierpiętnicze i bogoojczyźniane.
- Zastanawiam się, czy to tylko różnice w mentalności, bo Czesi na przykład potrafią opowiedzieć o dramacie inaczej. Widzowie nie lubią kina polskiego, bo go nie znają.

- Jakim widzem jest filmoznawca?
- To jest tak samo jak w przypadku każdego innego widza, tylko że ja muszę uzasadnić, dlaczego wyszłam z kina po 5 minutach albo dlaczego się popłakałam.

- A wyszłaś?
- Żebym wyszła z kina, to już naprawdę muszę zobaczyć totalną głupotę. Kilka razy w życiu wyszłam z kina, ale tylko dlatego że mnie reżyser kopnął w głowę. A ja nie lubię głupoty i łopatologii.

- A oglądasz seriale?
- Kocham "Doktora House' a" i jestem absolutną fanką serialu "Rzym". Jestem wielką fanką seriali medycznych, takich jak "Ostry dyżur" czy "Chirurdzy". To są dobrze napisane filmy i bohaterowie, którym się wierzy.

Katarzyna Taras
Absolwentka filologii polskiej UMK, doktor nauk humanistycznych, filmoznawca i krytyk filmowy, prowadzi zajęcia na UKSW w Warszawie oraz na filozofii UMK w Toruniu. Pisze dla "Kina", "Kwartalnika filmowego", "Nowej Polszy", współpracuje z Agencją Filmową TVP jako recenzent.

Komentarze 7

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

T
TORUNIANIN AD_MMIX
W dniu 23.11.2009 o 00:23, Odp napisał:

Panie Emilu!Puknij się pan w głowę. Jestem właśnie po rocznych zajęciach z dr Taras. W ciągu całych studiów tylko one naprawdę mnie poruszyły i wniosły coś naprawdę wartościowego do mojej wiedzy zdobywanej na studiach. Otóż ja cenię ludzi za ich autentyczność i nieprzybieranie masek. Taka właśnie jest w moim mniemaniu osoba, o której się tak niepochlebnie wypowiadasz. A że interesuje się tym, co robi, to tylko Jej pozazdrościć!Więc, jak już wspomniałem: Panie Emilu, puknij się Pan w głowę!


Tak Pani Doktor Taras ma racje. Nie tylko w przypadku pana Emila , ale bardzo wielu na tym forum w Toruniu jest tylko jedna recepta oprócz zalecenia :-) "akupresury głowy" :
" Edukacja, edukacja i jeszcze raz edukacja. Kino niezależne to kino robione wbrew. Dla mnie takim filmem na tegorocznym festiwalu w Gdyni było "Boisko bezdomnych" Kasi Adamik. Oczywiście, odezwały się głosy krytyki, bo, oczywiście, polskim bohaterom nie może się udać. A reżyserka pokazała taką niemodną rzecz jak to, że pasja może zbawić."
O
Odp
Panie Emilu!
Puknij się pan w głowę. Jestem właśnie po rocznych zajęciach z dr Taras. W ciągu całych studiów tylko one naprawdę mnie poruszyły i wniosły coś naprawdę wartościowego do mojej wiedzy zdobywanej na studiach. Otóż ja cenię ludzi za ich autentyczność i nieprzybieranie masek. Taka właśnie jest w moim mniemaniu osoba, o której się tak niepochlebnie wypowiadasz. A że interesuje się tym, co robi, to tylko Jej pozazdrościć!
Więc, jak już wspomniałem: Panie Emilu, puknij się Pan w głowę!
A
Ancik
Kocham Panią Taras!!!!! Jest moją wielką idolką! I dziękuję jej za zaszczepienie we mnie miłości do filmu. Więcej takich ludzi, którzy z taką fascynacją potrafią opowiadać o swoich zainteresowaniach.
k
ktośka
Ludzie!!!
Wy chyba nie znacie pani Doktor! Jest to jedna z niewielu profesjonalistów, którzy potrafią podejść z dystansem nie tylko do siebie, ale również do tego co robią! Też znam ją osobiście i jak dla mnie jest ona ideałem WYKLADOWCY (pomimo tego, że sama, byc może, idealna nie jest...)
J
Jatzuś
no tak, wszystko jest kwestią gustu... ale w tym przypadku popieram P. Katarzynę. Niestety Pazura nie ma dość dobrego warsztatu na takie filmy... Owszem MC2 lub jakieś tam inne taniochy kręcone z ręki....
~kosa~
Swieta racja!
E
EMIL
Oj. Prosze mi wierzyc, ze gdyby w "Nienasyceniu" zamiast Pazury wystepowal Zebrowski to pani "doktor" zachwycona bylaby tym filmem. Niestety jakie kino, tacy i "filmoznawcy". Pani Taras to taka bakteria, ktora uwielbia wszystko krytykowac dookola i moze godzinami rozczulac sie nad swoimi osiagnieciami. Szkoda tylko ze tego entuzjazmu nie podzielaja inni. Znam ta pania osobiscie i niestety kazda rozmowa z ta pania, obojetnie jaki bylby temat, zawsze konczy sie na jej osiagnieciach. Pamietam dobrze czasy kiedy pani "doktor" zostala pania "doktor". Nikomu ze swojego otoczenia nie dala o tym zapomniec. Czas wyleczyc sie z kompleksow pani "doktor" !
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska