Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katastrofa "Katarzynek". Fatalna gra i kolejna porażka! [zdjęcia]

(jp)
Trener Anatolij Bujalski i drużyna "Katarzynek"? To zupełnie się nie klei.
Trener Anatolij Bujalski i drużyna "Katarzynek"? To zupełnie się nie klei. Grzegorz Olkowski
Trener Anatolij Bujalski nie znalazł recepty na słabą grę Energi. Torunianki we własnej hali nie były w stanie zagrozić Pszczółce Lublin.

ENERGA TORUŃ - PSZCZÓŁKA LUBLIN 49:58 (9:19, 16:11, 8:16, 16:12)
ENERGA: Ajavon 14 (2), Macaulay 10 (1), 10 zb., Walich 6, Skorek 4, Kelley 2 oraz Idczak 7 (1), Alikina 4, Szczechowiak 2.
PSZCZÓŁKA: Owczarzak 11, Player 11 (1), Metcalf 9 (1), 9 as., Williams 9, 7 zb., Jujka 2 oraz Dorogobuzowa 6, Szumełda-Krzycka 5 (1), Morawiec 3 (1), Szczepanik 2.

Energa w tym meczu zagrała bez Swiatłany Kudraszowej. Reprezentantka Białorusi zawodziła od początku sezonu, a w tym tygodniu w dodatku nabawiła się kontuzji. Co gorsza, zabrakło także Paulina Misiek, która odniosła uraz kolana.

To mocno ograniczało manewry taktyczne trenera Anatalija Bujalskiego, a rywal był naprawdę wymagający. Pszczółka do Torunia przyjechała po czterech kolejnych zwycięstwach. Od początku meczu było widać, że to przyjezdne są faworytkami. Po "trójkach" Leah Matcalf i Jhasmin Player prowadziły 7:0, a potem 15:5. Energa fatalnie spisywała się w ataku, słabo radziła sobie z presją lublinianek Matte Ajavon. To odbiło się na całym zespole, który w tej części trafił zaledwie 4 rzuty z gry (skuteczność 22 proc.).

W kolejnych kwartach scenariusz był taki sam. Lublinianki w defensywie koncentrowały się na Matee Ajavon (3/11 z gry) i Victorii Macaulay (3/10). To wystarczyło, żeby zburzyć całą ofensywną taktykę gospodyń. W ataku Pszczólka nie grała rewelacyjnie (40 proc. z gry), ale i tak dużo lepiej od rywalek.

Torunianki zerwały się do walki dwa razy. W 2. kwarcie poprawiły defensywę, nie było już łatwych pozycji dla lublinianek, ich skuteczność spadła poniżej 50 procent. Przewaga stopniała z 15 do 5 punktów.

Udana końcówka pierwszej połowy była jedynym niezłym fragmentem gry "Katarzynek". Po przerwie znowu oglądaliśmy pokaz nieudolności i żenujących błędów (skuteczność w całym meczu 33 proc. i 19 strat). W 29. minucie Pszczółka wygrywała 45:29. Dopiero w końcówce meczu znowu pojawiło się nieco ambicji na parkiecie, przewaga spadła poniżej 10 punktów. Na skuteczną pogoń było już jednak o wiele za późno.

Energa znalazła się w sytuacji beznadziejnej. Ma bilans 2-5 i teraz przed sobą mecze z Artego Bydgoszcz i Wisłą Can Pack Kraków, w których sukcesy graniczą z cudem. Trener Bujalski sporo po meczu mówił o braku atmosfery w zespole. Być może to nie będzie jego problem. Klub zastanawia się nad jego przyszłością, decyzja zapadnie zapewne w poniedziałek. Jedno jest pewne: kibice takich "Katarzynek" nie chcą oglądać, w sobotę na trybunach zasiadło może ze 200 najwierniejszych fanów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska