Arriva Polski Cukier Toruń - GTK Gliwice 91:92 (23:22, 25:23, 23:19, 20:28)
Arriva Polski Cukier: Gaddefors 18 (1), Abu 12, 8 zb., Bensonm 12 (2), 10 zb., Myles 12 (1), Tomaszewski 4 oraz Ertel 16 (2), Wilczek 15 (3), Kamiński 2.
GTK: Laksa 20 (3), Frąckiewicz 11, Ihring 10 (1), Pisla 4, Jodłowski 2 oraz Gordon 16 (3), Toppin 15 (2), Czerapowicz 14 (4), Busz 0, Eady 0.
Pierwsza połowa była ofensywna, torunianie mieli ponad 40 procent z dystansu, GTK blisko 60 procent z gry. Prowadzenie zmieniało się częstyo, ale też najwyższa przewaga gospodarzy wynosiła 6 punktów. W barwach GTK najbardziej dokuczali obwodowi: Mario Ihring i doskonale znany w Toruniu Kacper Gordon, obaj zdobyli po 10 pkt w 1. połowie. Z kolei po stronie gospodarzy bardzo dobrze w ofensywie pokazał się Barret Benson, środkowy nawet dwa razy trafił z dystansu. Trzy razy za 3 trafił także rezerwowy Dominik Wilczek.
Po przerwie wydawało się, że gospodarze przełamią opór rywali i wygrają dość spokojnie. Było już 73:64 na początku ostatniej kwarty, ale torunianie zaczęli popełniać koszmarne błędy, rozgrywali akcje bardzo nerwowo i gliwiczanie odpowiedzieli dystansowymi trafieniami Laksy i Czerapowicza (74:75).
Torunianom zaczynał wymykać się ten mecz, tym bardziej, że nawet skuteczność z wolnych była przeciętna (10 pudeł w całym meczu). Tymczasem GTK w 36. minucie po raz piąty w tej kwarcie trafił z dystansu (tym razem Kacper Gordon) i było 77:83 (w sumie goście mieli znakomicie 13/25 za 3). Były rozgrywający Twardych Pierników był jednym z bohaterów tego meczu, bo w 37.minucie wymusił faul Mylesa przy rzucie za 3 i trafił wszystkie wolne (77:86).
Mimo wszystko to jeszcze nie był koniec szans Twardych Pierników. W 39. minucie wreszcie udało się zatrzymać strzelaninę gości, z dystansu przymierzył z kolei Myles i straty stopniały do 5 pkt (85:90). Za chwilę przechwyt Gaddeforsa, Ertel trafił spod kosza i na 40 sekund przed końcem było zaledwie 89:90.
Wszystko rozstrzygnęło się w ostatnich sekundach. Zostało ich 12 do końca meczu, gdy Gordon popełnił błąd 5 sekund, ale w odpowiedzi Ertel zdecydował się na szaloną akcję indywidualną. Nie trafił, piłka sporna i gospodarze jeszcze mieli 1,2 sekundy, ale Myles przestrzelił rzut rozpaczy z narożnika na zwycięstwo.
W składzie Twardych Pierników zadebiutował Grzegorz Kamiński, ale nie specjalnie udanie. W niespełna 20 minut skrzydłowy trafił 1 rzut z 6 prób, miał zbiórkę, asystę i przechwyt.
Dla Arrivy Polskiego Cukru to piąta porażka z rzędu. Torunianie tym samym utknęli z trzema zwycięstwami w gronie najsłabszych drużyn Orlen Basket Ligi.
