Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Każą ukraść własne auta. Dla pieniędzy

(awe)
- W minionym roku mieliśmy 22 sprawy dotyczące przestępstw, których w rzeczywistości nie było - mówi Monika Chlebicz, rzecznik prasowa komendanta wojewódzkiego policji w Bydgoszczy.
- W minionym roku mieliśmy 22 sprawy dotyczące przestępstw, których w rzeczywistości nie było - mówi Monika Chlebicz, rzecznik prasowa komendanta wojewódzkiego policji w Bydgoszczy. sxc.hu
Mieszkaniec Lublina przyjechał do Torunia, by spotkać się z poznaną przez internet dziewczyną. A przy okazji - zlecić kradzież własnego samochodu.

Ktoś ukradł mojego volkswagena! - z taką skargą przyszedł w niedzielę na toruński komisariat 32-latek z Lublina. Mężczyzna przyjechał do Torunia, żeby spotkać się ze znajomą, którą poznał przez internet. Zaparkował pod miastem, w Małej Nieszawce. Kiedy dwie godziny później wrócił na parking, wartego kilkadziesiąt tysięcy złotych samochodu już nie było.

Chcieli pieniędzy z odszkodowania

Mundurowi zajęli się sprawą. - W pewnym momencie informacje podawane przez pokrzywdzonego przestały być spójne - mówi Wioletta Dąbrowska, rzecznik prasowa toruńskiej policji. - Nie zgadzały się z ustaleniami policjantów operacyjnych. Wtedy stało się jasne, że mężczyzna coś ukrywa, a funkcjonariuszom nie chce wyjawić całej prawdy.

Przeczytaj także:Upozorował kradzież własnego auta, bo chciał wyłudzić odszkodowanie

Okazało się, że żadnego złodzieja nie było. Był za to 30-latek z Torunia, któremu lublinianin kazał "zająć się samochodem" i sfingować kradzież. Wszystko po to, żeby móc ubiegać się o sowite odszkodowanie.
Obaj mężczyźni stanęli przed prokuratorem. Mają zakaz opuszczania kraju, regularnie powinni meldować się na komisariatach. Musieli też zapłacić poręczenie majątkowe. Staną przed sądem. Może im grozić do 5 lat więzienia.

To nie jedyny taki przypadek w ciągu ostatnich miesięcy. Dokładnie taką samą strategię wymyśliło w lutym małżeństwo z Bydgoszczy. Razem ze znajomym właścicielem warsztatu samochodowego upozorowali kradzież wartego 18 tysięcy zł passata - licząc oczywiście na odszkodowanie.
Na pieniądze od ubezpieczyciela czekał także 32-latek zatrzymany tydzień wcześniej przez policjantów z bydgoskiego Szwederowa. On swojego "skradzionego" volkswagena wycenił na 40 tysięcy zł. W obu przypadkach policjanci wykryli jednak próby oszustw.

- W minionym roku mieliśmy 22 sprawy dotyczące przestępstw, których w rzeczywistości nie było - mówi Monika Chlebicz, rzecznik prasowa komendanta wojewódzkiego policji w Bydgoszczy. - Wszystkie skończyły się ustaleniem prawdziwego przebiegu wydarzeń.

Powody? Wstyd, strach i nieczyste sumienie

Powody zgłaszania takich przestępstw są różne. Niektórzy - jak lublinianin - chcą wyłudzić odszkodowanie. Inni po prostu wstydzą się przyznać, że zgubili cudze pieniądze, więc zgłaszają kradzież policjantom. Tak zrobiła w marcu 19-letnia inowrocławianka, która pracowała w firmie udzielającej szybkich pożyczek. Kobieta opowiedziała mundurowym historię o tym, jak przed wejściem do bloku zaatakowało ją trzech mężczyzn, którzy ukradli jej torebkę. Dopiero po kilku dniach okazało się, że 19-latka kłamała, bo zgubiła służbowe pieniądze.

Kilka dni później 47-latka z Torunia z tego samego powodu wymyśliła bandytę, który miał grozić jej nożem. Bała się, że gdy przyzna się do zgubienia pieniędzy, straci pracę.

Inny powód do kłamstwa miał kierowca opla, który w lutym w Lulkowie najpierw próbował staranować inne auto, a potem uderzył w drzewo. Żeby uciec od odpowiedzialności, zgłosił kradzież swojego samochodu. Miał pecha, bo policjanci szybko powiązali jego zgłoszenie z wcześniejszym wypadkiem na drodze.

Jeszcze bardziej kreatywny był 45-letni kierowca tira z Włocławka. Policjanci przez kilka tygodni analizowali szczegóły napadu, którego nie było. Mężczyzna zeznał, że dwaj zamaskowani sprawcy wepchnęli go do kabiny jego własnej ciężarówki. Kazali jechać do niewielkiej miejscowości pod Łodzią, gdzie wmusili w kierowcę tabletki nasenne, a sami w tym czasie ukradli kilkaset opakowań tabletek do zmywarek i prawie tysiąc butelek z płynem sanitarnym - wszystko warte ok 4 tys. zł.
Okazało się, że cały napad był sfingowany, a kierowca był w zmowie z trójką napastników.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska