Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kcynia. Sytuacja w gminie wymaga zaciskania pasa!

(ms)
Piotr Hemmerling, burmistrz Kcyni, zaczął od oszczędności
Piotr Hemmerling, burmistrz Kcyni, zaczął od oszczędności Fot. Maja Stankiewicz
Nowy włodarz Kcyni, ma za sobą pierwsze tygodnie urzędowania i decyzje, nie zawsze popularne. Jakie są jego plany na najbliższy czas?

Rozmowa z Piotrem Hemmerlingiem, burmistrzem Kcyni

- Tuż po wyborach powiedział pan, że na początek przyjrzy się finansom urzędu. Tak się stało?

-Tak, chciałem dogłębnie poznać sytuację, bo jesteśmy w przededniu uchwalania budżetu. Dlatego pierwszą moją decyzją było powołanie audytora zewnętrznego, który dokonał oceny w oparciu o dane zebrane w poszczególnych referatach. Audyt pokazał, gdzie są słabe punkty, co należy natychmiast zmienić. Niestety, okazało się, że mało jest sfer, które nie wymagają pilnych działań.

- To znaczy?

- Najważniejszy wniosek z audytu jest taki, że nie stać nas na realizację budżetu na 2011 r. w formie przygotowanej przez poprzedniego burmistrza. Grozi to zapaścią finansową. Moglibyśmy przekroczyć dozwolony prawem limit 60 procent zadłużenia. Musiałby wtedy interweniować wojewoda, a ja nie chcę dla gminy takiej wątpliwej reklamy. Dlatego konieczna jest weryfikacja budżetu.

- Czy to oznacza, że nie wszystkie inwestycje, planowane w tym roku, zostaną zrealizowane?

- Na pewno tak. Z bólem serca o tym mówię, ale będzie trzeba z czegoś zrezygnować. Nie chcę jeszcze mówić konkretnie z czego. Myślę jednak, że będzie to dotyczyło budowy kanalizacji.

Oszczędności nie ominą też ratusza. Trudna sytuacja wymaga zaciskania pasa. Zleciłem już zawieszenie 3 procentowej podwyżki dla pracowników, bo trzeba ograniczyć znacznie koszty funkcjonowania urzędu. Na przykład koszty rozmów telefonicznych sięgają rocznie prawie 50 tysięcy złotych. Te i inne koszty chcę kontrolować.

- Inwestycje są zagrożone, a co z planowaną budową basenu w Kcyni?

- Niestety, nie zapłacono dotąd za przygotowaną dokumentację techniczną. Wiele jest takich zaległości, które nie były ujęte w ubiegłorocznym budżecie, a ludzie zgłaszają się po pieniądze. Choćby sprawa skate parku. Mój poprzednik podpisał zobowiązanie na dodatkowe 90 tys. zł, a w budżecie na 2010 rok ta kwota nie była uwzględniona. Musimy szukać tych pieniędzy w tegorocznym budżecie.

- Mówi Pan o oszczędnościach, czy to oznacza zwolnienia w ratuszu?

- Nikogo na razie nie zwolniłem. Nie wykluczam zmian, ale one będą wynikały ze zmiany regulaminu organizacyjnego, który przygotowuję. Zacznie on obowiązywać pod koniec stycznia. Kilka referatów zostanie zlikwidowanych, powstanie kilka nowych. Zależy mi, aby bardziej przystosować urząd do potrzeb petentów. Referaty najczęściej odwiedzane przeniesione zostaną na parter ratusza, żeby mieszkańcy nie musieli chodzić po schodach.

Zmieniłem też zasady przyjmowania petentów we wtorki. Do tej pory interesanci przychodzili i czekali. Czasem zostali wysłuchani, a czasem nie. Wprowadziłem zapisy i zasadę, że każdy na rozmowę ze mną lub z moim zastępcą ma 15 minut. Wszystkie osoby zapisane będą przyjęte. Nie ma tego, że ktoś odejdzie z kwitkiem.

- Szykuje się rewolucja w oświacie. W grudniu rada podjęła uchwałę o likwidacji Gminnego Zespołu Oświaty.

- To najcięższa gatunkowo decyzja, którą do tej pory podjąłem. Nie była pochopna. Przygotowywałem ją z całym moim sztabem współpracowników zanim objąłem urząd burmistrza. Jest to efekt moich wieloletnich przemyśleń i obserwacji.

Koszty utrzymania GZO były bardzo duże, za duże. Sięgają miliona złotych rocznie. Myślę, że utrzymanie armii 12 ludzi w GZO - a mówimy o samych urzędnikach, bez opiekunek i kierowcy - to niepotrzebny wydatek. Można to zorganizować inaczej. Z wyliczeń, które przeprowadziliśmy wynika, że w efekcie likwidacji GZO zaoszczędzić będzie można kilkaset tysięcy złotych. Może jeszcze nie w tym roku, bo wypłacić trzeba odprawy.

- Co z pracownikami?

- Dyrektor Jadwiga Winiaszewska odchodzi na emeryturę. Ma trzymiesięczne wypowiedzenie bez konieczności świadczenia pracy. Osobom, które nie mają uprawnień księgowych i nie trafią do szkół, także wypłacić trzeba będzie odprawy.

Jeśli chodzi o Ryszarda Hanioszyna, byłego przewodniczącego rady, do którego pracy w GZO nie mam żadnych zastrzeżeń, to musiał on wybrać: być radnym, czy pracownikiem oświaty. Bo obu funkcji, gdy oświatą zajmować się będą pracownicy ratusza, a nie wydzielonej jednostki, pełnić nie może.

- Co się zatem w oświacie zmieni?

- Nie będzie już odgórnego zarządzania. Większe kompetencje otrzymają dyrektorzy szkół, którzy zgodnie z ustawa o systemie oświaty, sami będą mogli zatrudniać czy zwalniać pracowników, decydować o zakupach.

W ratuszu powstanie referat, który będzie obejmować edukację, sport, promocję. Pracować w nim będzie kilka osób zatrudnionych teraz w innych referatach. Nowa stuktóra zacznie funkcjonować w pełni od września, czyli z początkiem nowego roku szkolnego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska