Do zdarzenia doszło we wrześniu ub.r. Godz. 21 wieczorem. Ciemno na drodze. Jacek B. jechał suzuki grand vitara. Warunki atmosferyczne były dobre, a kierowca mimo późnej pory nie był zmęczony i miał założone okulary. Co może najważniejsze, nie jechał szybko. I to nie tylko on, ale i jego pasażerka nie zauważyli pieszego na drodze. Z innych zeznań świadków w sprawie - członków rodziny i sąsiadów Macieja G., wiadomo, że nadużywał alkoholu. Nie było to jednak picie w domu, tylko zachowanie pijackie. Wiadomo, że w dniu wypadku ok. godz. leżał w rowie przy drodze - z głową na chodniku.
Czytaj:**Pijani kierowcy w powiecie chojnickim. Rekordzista jechał renault**
Kompletnie nieświadomy, w pijackim amoku: nie miał założonego obuwia, był bez paska do spodni. Już po wypadku sąsiedzi znaleźli buty na polu i przy drodze. Znaleziono też butelkę z winem.
Śledczy dotarli też do kobiety, która widziała mężczyznę krótko przed potrąceniem. Stwierdziła, że był mocno nietrzeźwy i niekompletnie ubrany (bez jednego buta, a spodnie bez paska były opuszczone do kolan). Widziała, jak wyszedł z rowu i szedł chwiejnie drogą. Wiadomo, że miał na sobie ciemną odzież. Gdyby miał kamizelkę odblaskową albo jakiś jakiś jaśniejszy element, to być może byłby dla kierowców widoczniejszy.
Prokurator mimo tych wszystkich uzyskanych od świadków informacji i zebranych dowodów, uznał, że kierowca powinien odpowiedzieć przed sądem. Powód? Stwierdził nawet w akcie oskarżenia, że "nieprawidłowo obserwował przedpole jazdy i w ten sposób nie zauważył znajdującego się na drodze pieszego".