https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dwa lata po śmierci młodych torunian na A2 pod Łodzią. Wielkie zaskoczenie w sądzie na rozprawie 9 stycznia

Małgorzata Oberlan
W tragicznym wypadku na autostradzie pod Łodzią 7 stycznia 2023 roku zginęło dwoje nastoletnich torunian: Emilia i Michał. Przed sądem za spowodowanie śmiertelnego wypadku odpowiada ich koleżanka - Martyna N., która prowadziła BMW. Jej proces trwa. Ostatnia rozprawa odbyła się 9 stycznia br.
W tragicznym wypadku na autostradzie pod Łodzią 7 stycznia 2023 roku zginęło dwoje nastoletnich torunian: Emilia i Michał. Przed sądem za spowodowanie śmiertelnego wypadku odpowiada ich koleżanka - Martyna N., która prowadziła BMW. Jej proces trwa. Ostatnia rozprawa odbyła się 9 stycznia br. PSP/Piotr Lampkowski
7 stycznia minęły dwa lata od tragedii na autostradzie A2 pod Łodzią, w której zginęli nastolatkowie z Torunia. Przed sądem za śmiertelny wypadek odpowiada 20-letnia dziś Martyna. Na ostatniej rozprawie doszło do nieoczekiwanego zwrotu akcji.

Martyna N. odpowiada za nieumyślne spowodowanie śmiertelnego wypadku, w którym zginęli jej bliscy znajomi. Proces torunianki toczy się od stycznia ubr. w Sądzie Rejonowym w Brzezinach pod Łodzią.

Emilia i Michał (18 i 19 lat) byli jej pasażerami w samochodzie bmw. Troje młodych torunian 7 stycznia 2023 roku wracało do rodzinnego miasta z Warszawy. Do tragedii doszło na autostradzie A2 pod Łodzią. Wystraszona sytuacją na drodze nastolatka (auto włączało się do ruchu) gwałtownie odbiła w lewo, otarła się o mercedesa i dachowała. Przeżyła tylko ona.

Martyna do winy się nie przyznaje. Od początku broni się tym, że jej manewr spowodował inny samochód - włączający się do ruchu. Co zrozumiałe, kierujący tym autem człowiek to kluczowy świadek dla sądu. Tyle, że przez długi czas nie można było do niego dotrzeć i go przesłuchać. Miesiącami trwał pat w procesie. Na ostatniej rozprawie, 9 stycznia br., doszło do przełomu, ale w kierunku przez nikogo raczej nieprzewidywanym...

Kto naprawdę kierował samochodem włączającym się do ruchu?

Dotąd zarówno prokuratura, jak i sąd oraz uczestnicy procesu byli przekonani, że wspomnianym włączającym się do ruchu autem jechali dwaj obywatele Ukrainy (właściciel i kierowca). Wiadomo było, że przebywali we Wrocławiu. Ustalono ich personalia, wzywano jako świadków na do sądu. Ukraińcy jednak nie reagowali, nie było z nimi kontaktu. Poszukiwano ich przez MSWiA i ambasadę.

Wreszcie do tych Ukraińców udało się dotrzeć. Na ostatniej rozprawie procesu - w czwartek, 9 stycznia - zostali przesłuchani. W ten sposób, że przebywali w sądzie we Wrocławiu, ale był z nimi kontakt wszystkich uczestniczących w procesie w Sądzie Rejonowym w Brzezinach pod Łodzią.

-Z zeznań tych świadków wynika, że krytycznego dnia samochodem nie kierował żaden z nich, tylko zupełnie inna osoba - także z Ukrainy. Było to sporym zaskoczeniem dla wszystkich - relacjonuje adwokat Michał Jakubaszek, który w procesie reprezentuje rodzinę jednej z ofiar wypadku.

Oczywiście, teraz kluczowym świadkiem w procesie jest właśnie ten mężczyzna. Tyle, że znów będzie kłopot z dotarciem do niego i przesłuchaniem go. Sąd musi ustalić tożsamość tego obywatela Ukrainy oraz jego miejsce pobytu i skutecznie dotrzeć do niego z wezwaniem do złożenia zeznań. W tym celu skieruje wnioski o pomoc do wojewody, MSWiA oraz ambasady ukraińskiej.

Jak więc widać, rozprawa 9 stycznia br. z zeznaniami - zdawało się - kluczowych i długo wyczekiwanych świadków - przyniosła przełom w sprawie, ale i skutkuje kolejnym patem. Termin kolejnej rozprawy wyznaczono dopiero na 16 kwietnia. Sąd Rejonowy w Brzezinach liczy, że do tego czasu uda się wspomnianego obywatela Ukrainy wezwać na świadka.

Wielki dramat na A2. Oto, jaki przebieg miał wypadek według prokuratury

Krytycznego styczniowego dnia troje młodych torunian wracało z Warszawy, z pogrzeby koleżanki. Za kierownicą bmw siedziała 19-letnia Martyna. Prawo jazdy miała zaledwie od kilku tygodni. Jej pasażerami byli: Emilia, koleżanka z równoległej klasy maturalnej w II LO w Toruniu i Michał, dobry znajomy obu dziewcząt.

Jak ustaliła prokuratura, że kierująca nastolatka przestraszyła się auta zamierzającego włączyć się do ruchu i z tego powodu straciła kontrolę nad pojazdem. Jej bmw nagle odbiło w lewo, otarło się o mercedesa, a potem dachowało. Przeżyła tylko Martyna N., a jej dwoje młodych pasażerów zmarło. Michał jeszcze na trasie, a Emilia w szpitalu.

Oskarżona Martyna nie przyznaje się do winy. Utrzymuje, że straciła kontrolę nad kierownicą za sprawą samochodu, który z pasa rozbiegowego zamierzał włączyć się do ruchu na autostradzie. "Wyglądało to tak, jakby tamto auto próbowało zajechać nam drogę" - mówiła w sądzie na początku procesu.

Wtedy właśnie Martyna zaczęła zmieniać pas na lewy. Zauważyła jednak w lusterku jeszcze inny samochód za swoim bmw i postanowiła wrócić na prawy pas. Wpadła w poślizg, wpadła na mercedesa i dachowała - tak to wygląda w relacji oskarżonej.

Ale - co na łamach "Nowości" jednak już podkreślaliśmy kilkukrotnie - prokuratura nie potwierdziła w śledztwie tego, by zagrożeniem dla bmw torunian był pojazd zamierzający włączyć się do ruchu. Według śledczych, mogło to być najwyżej subiektywne odczucie niedoświadczonej 19-latki za kierownicą. Prawo jazdy miała zaledwie od kilku tygodni. W trasie Toruń-Warszawa-Toruń, pierwszej tak długiej w życiu, nikt jej za kierownicą nie zmieniał.

Ponieważ to jednak główny argument obrony Martyny N., sąd musi przesłuchać kierowcę wspominanego samochodu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Uroczystości w Gnieźnie. Hołd dla pierwszych królów Polski

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska