Jeszcze przed spotkaniem podczas briefingu prasowego Łukasz Schreiber, minister w kancelarii premiera podkreślał: - Zakład, który dobrze prosperował jeszcze w latach 2006- 2007, upadł nie w wyniku naturalnych czynników tylko nieudolności poprzedniej ekipy. Dziś jest to sytuacja o której - jak rozumiem- nikt nie chce pamiętać, a od tego zaczęły się poważne problemy.
Schreiber podkreślał, że najważniejszym celem w tej chwili jest walka w nowej perspektywie unijnej o kolejnych około 100 mln złotych za łagodzenie zagrożenia z dawnego Zachemu. - To będzie naszym celem - stwierdził. Dodał jednak, że to nie jest jedyny problem na terenach pozachemowskich - innym jest czynnik ludzki i problemy społeczne. - jest to choćby problem z dostarczaniem wody, a ta sytuacja dla mieszkańców Łęgnowa się znacząco zmieniła - powiedział.
Trzeci kłopot z Zachemem to rozproszona własność i podziały na niewielkie rejony. - Problem jest zdiagnozowany, dotyczy zresztą nie tylko dawnego Zachemu - mówił minister. - Mamy już pewien pomysł na rozwiązanie tej sprawy - stwierdził Schreiber. - Do takich rozwiązań o charakterze systemowym my się przymierzamy.
Już podczas samego spotkania polityków, szefów instytucji ochrony środowiska i samorządowców przedstawiono szczegółowiej niż dotychczas pomysł na obniżenie cen wody dostarczanej do Łęgnowa. Pierwszy z nich to zróżnicowanie taryf za wodę na terenie Bydgoszczy. Drugi - to powołanie spółki wodnej. Do tego wystarcza trzy osoby lub podmioty. Potem zostaje do wynegocjowania cena hurtowa dostaw wody, do czego będzie konieczne pośrednictwo miasta, bo wodę dostarcza w Bydgoszczy miejska spółka MWiK.
Na koniec spotkania doszło do spięcia między Grzegorzem Floryszakiem, syndykiem terenów pozachemowskich, a Marią Dombrowicz, Regionalnym Dyrektorem Ochrony Środowiska.
- Działania syndyka są skierowana tak, żeby utrudniać postępowanie instytucjom - uznała Maria Dombrowicz, zarzucając syndykowi, że sprzedaje tereny za bezcen po to, żeby pozbyć się kłopotu ze skażeniem.
- Proszę się liczyć z wypowiedziami, niczego nie sprzedaję za bezcen! - oponował syndyk. - Na moją ofertę na grunty przy Zielonej wpłynęły 3 propozycje. A to, że zostały one sprzedane za 60 tys. zł to dlatego, że nabywca brał pod uwagę koszty rekultywacji. To nie jest firma krzak. Z jej przedstawicielami byłem u prezydenta Bydgoszczy. Wszystkie instytucje wiedziały o sprzedaży. Cena wynika z ceny rynkowej. I nigdy niczego RDOŚ-iowi nie utrudniałem!
Podczas spotkania nie było posłów PO. Paweł Olszewski w liście do wojewody napisał m.in. "Stosunek Pana Wojewody do problemu terenów pozachemowskich i związanych z działalnością Nitrochemu najlepiej obrazuje zignorowanie sesji Rady Miasta w przedmiotowej sprawie, podczas której miał Pan możliwość do merytorycznej dyskusji z przedstawicielami mieszkańców, z radnymi wszystkich opcji politycznych i osobami zainteresowanymi problemem. W związku z powyższym informuję, że nie wezmę udziału w kolejnym pozorowaniu działań, które funduje Pan bydgoszczanom i mieszkańcom całego regionu. Jednocześnie apeluję, by wreszcie podjął Pan skuteczne działania na poziomie krajowym i choć raz skorzystał z wpływów i wykazał się skutecznością, na które tak chętnie powołuje się Pan i Posłowie Prawa i Sprawiedliwości podczas cyklicznych, politycznych konferencji prasowych."
Wojewoda Mikołaj Bogdanowicz zapowiedział przeprowadzenie badań wód powierzchniowych w Łęgnowie oraz badania hydrogeologiczne. Środki na to są z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska. Jeszcze w kwietniu wojewoda zamierza spotkać się z mieszkańcami Łęgnowa. Wyśle też do syndyka listę szczegółowych pytań.
Więcej na ten temat w jutrzejszym e-wydaniu oraz w wersji papierowej naszej gazety.
"Dojrzalsi". Nowy program skierowany do seniorów (odc. 1)
