Kamienice przy ulicy Gdańskiej 10 i 12 od dawna "tracą czas“. Jedna stoi pusta, w drugiej handluje się tandetną odzieżą.
- Przy Gdańskiej 12 była Desa, w której panował magiczny klimat i można było okazyjnie kupić antyki - wspomina nasza Czytelniczka. - Potem muzeum fonografii, z imponującym zbiorem Adama Mańczaka. Pomorzanin z łezką w oku wspomina niejeden bydgoszczanin. Dlaczego te miejsca nie są dobrze wykorzystane?
W ubiegły czwartek przedstawiciel inwestora zaprezentował projekt witryn przy Gdańskiej 12 Sławomirowi Marcysiakowi, miejskiemu konserwatorowi zabytków.
- Wszystkie witryny, od narożnej, za którą jest Pelikan i te po muzeum fonograficznym są zunifikowane. Projekt jest bardzo elegancki.
Artur Pietraszewski, rzecznik Capital Parku: - Dysponujemy stosowną uchwałą wspólnoty mieszkaniowej tego budynku, na przebudowę i adaptację lokalu po muzeum.
Skoro inwestor ma już zgodę na przebudowę lokalu, wydawałoby się, że jest ktoś, komu na tej przebudowie zależy, kto wynajmie to miejsce? - Nasze działania są określone procedurami dla adaptacji lokalu na cele użytkowe. Nie znaczy to, że mamy już z konkretnego najemcę - mówi rzecznik.
I dodaje: - Mieliśmy kilka propozycji od firm zainteresowanych wynajmem lokali przy Gdańskiej 10 i 12. Jednak jesteśmy funduszem i dla nas liczy się to, byśmy zarabiali na tych miejscach pieniądze.
Daleko nam jeszcze do bycia miastem, które będzie się chciało odwiedzać ze względu na jego piękne centrum. Łysy plac przed Drukarnią, stragan w kinie i pustka w desie. Panowie inwestorzy czekają na księcia z bajki. Kiedy się doczekają?