SONDA
SONDA
Czy zmiany w PLH są potrzebne? Oddaj głos w naszej sondzie, znajdującej się po prawej stronie.
Atmosfera wokół ligowego hokeja od kilku tygodni jest bardzo ciężka. Kluby najpierw protestowały przeciwko reformie rozgrywek, która - ich zdaniem - została przeprowadzona bez konsultacji. Przypomnijmy jej najważniejsze założenia: podział ekstraklasy na dwie grupy po pierwszym etapie (dolna będzie potem rywalizowała z klubami I-ligowymi) oraz ograniczenie liczby obcokrajowców do trzech w zespole. I właśnie ten ostatni punkt wzbudził najwięcej protestów klubowych działaczy.
Podwyżki niemile widziane
Potem szerokim echem w środowisku odbiły się wymagania licencyjne PZHL, w efekcie niemal wszystkie kluby otrzymały zakazy transferowe. Związek podwyższył także wszystkie opłaty, w skrajnych przypadkach sięgające nawet 500 procent!
Kluby naradzały się we własnym gronie, wysyłały delegacje do warszawskiej siedziby związku, ale negocjacje niewiele dawały. Doszło do tego, że nerwy stracił także prezes PZHL Zdzisław Ingielewicz i zagroził dymisją. To zresztą byłoby pewnie na rękę kibicom: w ankiecie na popularnym portalu hokej.net z ponad 5 tys. głosów 80 procent jest za dymisją prezesa.
Ostatnio wreszcie obie strony zbliżyły się do porozumienia. Przełom osiągnięto kilka dni temu na spotkaniu władz PZHL z delegacją klubów w Warszawie. Postanowiono, że limit obcokrajowców może zostać zwiększony do czterech, kompromis osiągnięto także w kwestii wymogów licencyjnych. -Dalej pozostają nam nierozwiązane kwestie opłat i systemu rozgrywek ligowych - przyznaje wiceprezes PZHL, Rafał Wysocki.
Potrząsają szabelkami
Nic nie jest jeszcze przesądzone, a w PLH nie brakuje zwolenników radykalnych rozwiązań. - Nie jestem za kompromisem. Sprawy zaszły już za daleko, straciliśmy masę czasu, a rozgrywki tuż-tuż. W poczynaniach prezesa Ingielewicza nie widzę troski o polski hokej. Kluby dostały surową lekcję od prezesa. Musimy sami przejąć rozgrywki ekstraklasy - powiedział prezes Podhala Andrzej Podgórski na łamach Dziennika Polskiego.
Większość klubów jednak chce wreszcie zakończyć waśnie. Zwłaszcza, że termin rozpoczęcia sezonu zbliża się dużymi krokami i istnieje ryzyko, że w przypadku braku porozumienia, rozgrywki trzeba byłoby przesunąć.