https://pomorska.pl
reklama

Koleje zbrodni

Beata Korzeniewska
Fot. HANNA CHABERSKA  W tym miejscu drugiej zbrodni dokonał osobnik,  którego rysopis publikujemy powyżej. Dziś przed  tym garażem przy ul. Strzałowej znów bawią się   beztrosko dzieci, choć dorośli mieszkańcy  Torunia żyją w strachu.
Fot. HANNA CHABERSKA W tym miejscu drugiej zbrodni dokonał osobnik, którego rysopis publikujemy powyżej. Dziś przed tym garażem przy ul. Strzałowej znów bawią się beztrosko dzieci, choć dorośli mieszkańcy Torunia żyją w strachu.
Obława na zabójcę trwa już w Toruniu trzecią dobę.

     Strzelanina i podwójne morderstwo. Nieopodal Dworca Głównego PKP bandyta zabił funkcjonariusza SOK i mieszkańca pobliskiego osiedla. Szuka go kilkuset policjantów. Niewykluczone, że ukrywa się w centrum miasta.
     W piątek ok. godz. 22.00 dwaj wędkarze niemal równocześnie zadzwonili na policję. Mówili o szarpaninie i odgłosach strzałów w pobliżu torów kolejowych nieopodal ul. Podgórskiej. W tym czasie pełniło tam służbę pięciu sokistów. Przygotowywali zasadzkę na tzw. "złomiarzy", którzy od dawna są zmorą dla toruńskej kolei. Kradną co się da.
     Pierwszy zginął sokista
     
Sławomir K.**- 41-letni funkcjonariusz został sam w samochodzie. Jego koledzy w odległości ok. 200 m penetrowali teren - Teoretycznie był poza rejonem zagrożenia - mówi Andrzej Drążek, zastępca oddziału Okręgowego SOK-u w Gdyni. - To straszne, ale nasze dotychczasowe metody zawiodły. Kiedy do niego dobiegliśmy, jeszcze żył. Z trudem oddychał. Wszystko rozegrało się poza autem. Nie wiemy, dlaczego z niego wyszedł. Osierocił pięcioro dzieci.
     Bandyta zaatakował funkcjonariusza nożem. Był wyjątkowo bezwzględny. Uderzał na oślep - w szyję, klatkę piersiową, w tył głowy. Zadał kilka ciosów. Potem zabrał sokiście broń. Strzelił do niego i biegnących mu z pomocą kolegów, wsiadł do służbowego, kolejowego poloneza trucka i odjechał. Auto porzucił kilkaset metrów dalej w pobliżu jednostki wojskowej. Dalej uciekał pieszo. Biegł na przełaj przez krzaki aż znalazł się na tyłach garaży przy ul. Strzałowej.
     
Pułkownik nie miał kluczyków
     - Widziałem go z okna - powiedział nam Michał, mieszkaniec pobliskiego bloku - Stał na dachu garażu i potem zeskoczył. Usłyszałem huk. Następnie zobaczyłem odjeżdżającego człowieka na rowerze.
     Zanim uciekł, zamordował 62-letniego mężczyznę, który akurat sprzątał w garażu. Za spust pociągnął raz. Pocisk trafił ofiarę w głowę. Najprawdopodobniej żądał od niego samochodu. Henryk P. nie miał jednak kluczyków... -To straszna tragedia - komentował zdarzenie jeden z sąsiadów emeryta. - Często przyjeżdżają tu dziwni ludzie, wysiadają na dworcu, potem biorą co popadnie i odjeżdżają. To był bardzo szanowany człowiek, pułkownik wojska. Świętował akurat urodziny...
     
Zabójca zniknął przy Solankowej
     Tymczasem zabójca zniknął w ciemnościach w rejonie ul. Solankowej. Tam na jednym osiedli porzucił plecak, który rano w sobotę znalazł - jak mówi policja - jeden z przypadkowych przechodniów. W środku policjanci odkryli broń - pistolet P-64. Magazynek był pusty. Po mordercy ślad zaginął.
     - Badamy motywy zbrodni. Nie wykluczamy żadnej możliwości - mówi
Lilianna Kruś-Kwiatkowska, rzeczniczka toruńskich policjantów. - Penetrujemy środowiska przestępcze. Sprawdzamy wszelkie miejsca gromadzenia się elementu przestępczego. Otrzymujemy wiele sygnałów. Sprawdzamy każdy z nich. Mimo starań i wysiłków, blokady i pościg nie przyniosły rezultatów.
     
Psy tracą trop_
     Do poszukiwań zaangażowano kilkuset policjantów z całego województwa. Natychmiast zarządzono blokady wszystkich dróg, którymi bandyta mógłby wydostać się z dzielnicy. Przez całą noc nad Stawkami i Rudakiem latał śmigłowiec, który za pomocą noktowizora tropił zabójcę z powietrza. Funkcjonariuszom pomagały specjalnie wyszkolone psy. Straciły jednak ślad przy głównej drodze. Od dwóch dni w pogotowiu są również dwie brygady antyterrorystyczne.
     
Jak w filmie...
     **Na mieszkańców drugiej strony Wisły padł blady strach. Niektórzy z nich jeszcze przez całą sobotę nie wychodzili z domu. Funkcjonariusze odwiedzali wszystkie okoliczne mieszkania. Pokazywali portret pamięciowy i wypytywali o najdrobniejsze szczegóły, które mogą pomocne w wytypowaniu mordercy. -
To horror - mówili młodzi ludzie, którzy w piątkowy wieczór mijali okolice tragedii - Światła, policjanci, kontrole. Jak w filmie. Nie wiedzieliśmy co się dzieje, dopiero potem dowiedzieliśmy się, że morderca jeszcze jest na wolności.
     Wiadomo, że zabójca pozostawił liczne ślady - odciski palców, pomarańczowe rękawice i parę innych drobiazgów. Wszystkie są teraz dokładnie badane przez fachowców. Dziś znane będą wyniki sekcji zwłok sokisty. Nieoficjalnie wiemy, że zginął od ran kłutych, a nie od kuli z własnego pistoletu.
     Jest w mieście?
     
Niestety czas działa na korzyść mordercy. Policjanci nie kryją obaw - _Jeśli nie złapano go w ciągu pierwszych 48 godzin, schwytanie go może okazać się bardzo trudne
- mówią. Niewykluczone, że bandyta pokonał policyjne blokady, przedostał się na drugi brzegi Wisły i ukrywa się w mieście. Policja pracuje bez przerwy.
     Policja sporządziła rysopis mordercy. Ma ok. 30. lat. 180 cm wzrostu, szczupłą sylwetkę i ciemne włosy. W oparciu o sposób działania stworzono także rysopis psychologiczny zabójcy. Choć już nie ma broni, nadal może być bardzo niebezpieczny. Nie wiadomo bowiem jak zachowa się w sytuacji, gdy zostanie rozpoznany.

Wybrane dla Ciebie

Zwrot podatku dla emerytów. Tyle trafi na ich konto za Trzynastkę i Czternastkę

Zwrot podatku dla emerytów. Tyle trafi na ich konto za Trzynastkę i Czternastkę

Anomalie wyborcze w Grudziądzu. Zaskakujące wyniki w lokalach

Anomalie wyborcze w Grudziądzu. Zaskakujące wyniki w lokalach

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska