Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejki do toruńskich pediatrów są ogromne. Skąd tyle infekcji u dzieci?

ACB
- To nie jest zwykły szczyt sezony infekcyjnego - słychać w wielu toruńskich przychodniach.
- To nie jest zwykły szczyt sezony infekcyjnego - słychać w wielu toruńskich przychodniach. Grzegorz Olkowski
- To nie jest zwykły szczyt sezony infekcyjnego - słychać w wielu toruńskich przychodniach podstawowej opieki zdrowotnej, które w ostatnim czasie zalała lawina małych pacjentów.

W przychodni Nasz Lekarz przy u. Batorego w porównaniu z miesiącem wrześniem chorych dzieci jest obecnie trzy razy więcej.
Sytuacja stała się na tyle poważna, że jak słyszymy, dyrekcja placówki zdecydowało o zwiększeniu dwukrotnie obsady pediatrycznej.

- Potrzeby wciąż są ogromne. Miejsca do lekarzy rozchodzą się błyskawicznie, w ciągu 15 - 20 minut od rozpoczęcia zapisów - Karolina Polaszczyk manager z działu marketingu przychodni Nasz Lekarz przyznaje, że sytuacja jest niepokojąca. - Trafiają do nas dzieci z bardzo poważnymi dolegliwościami dolnych dróg oddechowych, z zapaleniem oskrzeli i płuc oraz wysoką gorączką utrzymującą się kilka dni.

W Przychodni Citomed przy ul. Skłodowskiej Curie kolejki rodziców z dziećmi są tak duże, że od wtorku obsada lekarska będzie wzmocniona o jednego pediatrę, przychodnia szuka też kolejnych specjalistów, którzy jeszcze poprawią trudną sytuację.

- Nie tylko zwiększyliśmy obsadę lekarską, ale zwołaliśmy radę, która zdecyduje co jeszcze można zrobić w tej sytuacji - przyznaje Agnieszka Bednarek z działu marketingu lecznic Citomed.

Krytyczny był już miniony piątek, ale wtedy w przychodniach tłumaczono sobie sytuację zapobiegliwością części rodziców, którzy przed dłuższą przerwą często pukają do lekarzy „na zapas”. Liczono, że kolejki stopnieją z początkiem ferii, czyli w poniedziałek, tymczasem nadeszła kolejna fala chorych.

Za krytyczny uznać można miniony weekend. W punkcie nocnej i świątecznej pomocy pediatrycznej w szpitalu zakaźnym przy ul. Krasińskiego w ogromnej kolejce na konsultację lekarską trzeba było czekać po kilka godzin.

Punkt w przed świętami przyjmował około 60-90 małych pacjentów. Ostatni weekend był pod tym względem rekordowy.

- Dziennie przyjmowano ponad 150 dzieci - wylicza lekarz Janusz Mielcarek, rzecznik Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego, organizatora punktu weekendowej i nocnej opieki.

Szefostwo szpitala z decydowało się na podwojenie obsady lekarskiej. Zwykle w tym miejscu przyjmuje jeden pediatra, w miniony weekend pediatrów były dwóch.

Skąd tyle infekcji? Jednoznacznej odpowiedzi nie ma. W opinii części toruńskich pediatrów przełom stycznia i lutego to tradycyjny szczyt sezonu infekcyjnego.

Można też usłyszeć, że wszystkiemu winna pogoda i wcale nie dlatego, że mróz wybija bakterie i wirusy, bo to akurat mit. Mamy zimę, tyle, że temperatury na to nie wskazują, bo oscylują wokół +5.

- Wiele osób ma kłopot z ubranie się adekwatnie do pogody. Naszą narodową specjalnością jest przegrzewanie siebie i dzieci, a organizm przegrzany łatwiej łapie wszelkie infekcje - zdaniem Joanny Biowskiej z Powiatowej Stacji Sanitarno Epidemiologicznej w Toruniu to czynnik sprzyjający infekcjom.

Niezależnie od przyczyn trudną sytuację już odczuł Szpital Dziecięcy na Skarpie, gdzie zaczyna brakować miejsc.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Te produkty powodują cukrzycę u Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska