Nasz Czytelnik pojechał zawieźć żonę do szpitala, miała skierowanie i podaną godzinę stawienia się w izbie przyjęć. - Przyjechaliśmy na 7.00, jak nas proszono, a okazało się, że musieliśmy czekać do 10.45. Jak tak można traktować ludzi?
Małżeństwo czekało i się denerwowało, szczególnie mając w pamięci takie samo doświadczenie z przyjęciem na oddział z ubiegłego roku. - Tak nie można robić - mówi nasz rozmówca. - Przecież w tych kolejkach czekają chorzy i starsi ludzie.
O wyjaśnienie poprosiliśmy Macieja Polasika, zastępcę dyrektora ds. medycznych chojnickiego szpitala. - Nie chcemy wprowadzać systemu z numerkami, bo przecież tam też są kolejki i ludzie się denerwują - mówi. - Bywa, że jeżeli oczekujących jest więcej, na przykład dziesięciu, to trzeba trochę poczekać. Każdy pacjent zajmuje około dziesięć minut.