- Nie pamiętam dokładnie, kiedy to zaczęłam. Chyba w 2015 roku. Wcześniej miałam wóz drabiniasty na żelaznych kołach. Poustawiałam na nim kwiatki, zawiesiłam haczki i grabki. Ale mąż to zniszczył, bo dla niego było za stare. Płakałam za tym wozem. Potem przeniosłam się na garaż, ale zginęła mi z niego tara do prania i dzwonki dla koni, więc powiesiłam wszystko tak wysoko, gdzie mi nikt nie wlezie!
Ludzie nie mają pojęcia
Wysoko na drewnianej stodole, która stoi tuż przy drodze w Topolinku. Pani Danuta mieszka na zboczu pradoliny, skąd rozciąga się widok na rozległą równinę Wisły. To kraina ulubiona przez rowerzystów, chętnie przystających przy ścianie pani Tomzy.
- Niektórzy nieśmiało fotografują i odjeżdżają. Inni pytają, czy mogą popatrzeć i zrobić zdjęcia. Nigdy nie mam nic przeciwko - zapewnia pani Danuta. - Jak widzę, że ktoś staje, to podchodzę i zagaduję czy wie, do czego służyły te przedmioty. Wielu ludzi nie ma o nich pojęcia, nawet osoby w średnim wieku.
Łopaty do wyciągania chleba z pieca mylą z wiosłami, a orczyk konny z nosidłami do wiader z wodą. Nie wiedzą, że widły z kulkami służyły do kopania buraków i ziemniaków, ani że były specjalne chwytaki z drewna do ściągania męskich oficerek.
https://pomorska.pl/skarb-w-topolinku-pow-swiecki-jak-z-basni-szeherezady-arabskie-monety-i-srebrna-bizuteria/ga/13688862/zd/32388982Dzisiejsza młodzież nigdy nie widziała syfonu ani nożyc do strzyżenia owiec, a takie urządzenia, jak kanka na mleko z kranikiem i okienkiem, przez które można zobaczyć czy śmietana już się odstała, to gratka nawet dla osób wychowanych na wsi.
Gwarancja w testamencie
- Gdy odkryłam, że tylu ludzi nie zna tych sprzętów, powiesiłam na ścianie napis „Ocalić od zapomnienia”. Odtąd zatrzymują się przy niej jeszcze częściej - opowiada pani Danuta.
- To jest piękna i bardzo ciekawa atrakcja. Musiałem zatrzymać samochód i zrobić kilka zdjęć. Pokazywałem je znajomym i wszystkim bardzo się podobało, że są tu takie rzeczy - opowiada Chausteur Olivier, turysta z Belgii.
- To nieprawdopodobna izba muzealna, która powinna zostać w Topolinku na zawsze - uważa Magdalena Sobieska z Brodnicy.
- Jeden rowerzysta też tak powiedział - śmieje się pani Tomza. - Mówił, że mam napisać testament, że po mojej śmierci wszystko na ścianie ma zostać.
Walor kolekcji pani Tomzy doceniła też nauczycielka z Chełmna, która wypożyczyła część przedmiotów na lekcję historii.
Jest nawet „wueska”
Wiele staroci pani Danuta trzyma w altanie, nawet fartuszki szkolne, uchwyty do szklanek czy szare mydła.
- Nie mam pojęcia, na co mi to. Nic z tego nie mam, ale to moje i nie oddam nikomu - mówi Danuta Tomza.
Wśród tych przedmiotów jest też motor WSK, którym pani Danusia rozwoziła kiedyś pocztę.
- Iluż miałam na niego klientów, ale nie ugięłam się! Właśnie odebrałam swoją wueskę z naprawy i po latach znowu będę nią jeździć - cieszy się pani Tomza.
Na autostradzie pod Grudziądzem płonął samochód
