"Wrzos" to niewielka spółdzielnia mieszkaniowa, dysponująca dziesięcioma budynkami wielorodzinnymi w Michelinie z 330. mieszkaniami. Wszystkie lokale mają charakter własnościowy. - Utrzymywanie spółdzielni to zbytek - twierdzą lokatorzy, którzy w tej sprawie przyszli do naszej redakcji.
Chcieliby skorzystać z możliwości wykupienia gruntów pod budynkami i utworzyć wspólnoty mieszkaniowe, tańsze niż spółdzielcza "czapa". - Płacimy ogromne pieniądze za wszystko, koszty eksploatacji za jeden metr kwadratowy wynoszą u nas 2,20 złotych - mówią lokatorzy, przekonując, że zarząd nie jest zainteresowany zmianami, więc opóźnia proces uwłaszczeniowy. - Pani prezes nie zajmuje się tą sprawą twierdząc, że za mało osób złożyło wnioski - opowiada jedna z lokatorek. - To nie tak - _mówi Wiesława Dębczyńska-Plas-kiewicz, prezes spółdzielni "Wrzos". - Nie chcemy dokonywać uwłaszczeń w ten sposób, że zapewnimy lokatorom udział w użytkowaniu wieczystym. Trwa proces porządkowania spraw prawnych związanych z gruntami i kiedy to załatwimy, wystąpimy do prezydenta o przekształcenie prawa użytkowania wieczystego w prawo własności. Wtedy będziemy mogli przekazać lokatorom części gruntów_.
Pani prezes potwierdza zarzut, że w spółdzielni funkcjonują "martwe dusze". To tak zwani członkowie oczekujący, osoby które kiedyś zapisały się do SM "Wrzos", ale nie otrzymały mieszkań. - To grupa ponad stu osób - mówią lokatorzy. - Przychodzą na zebrania, choć nie mają z nami ani naszym osiedlem nic wspólnego. Głosują jednak jak pełnoprawni członkowie, trzymając zwykle stronę zarządu, więc my nie możemy "przepchnąć" istotnych dla nas spraw. Do czego to podobne, tym bardziej, że chodzi o ludzi mieszkających nie tylko w innych dzielnicach Włocławka, ale i w innych miejscowościach.
- Na liście członków oczekujących było do niedawna blisko sto pięćdziesiąt osób - potwierdza Wiesława Dębczyńska-Plaskiewicz. Przyznaje, że sytuacja jest niezręczna, bo spółdzielnia nia posiada już wolnych gruntów i nie jest zainteresowana żadnymi inwestycjami, nie wiadomo więc na co ci oczekujący liczą. Nikt nie jest też w stanie zmusić właściciela mieszkania, by sprzedał lokal komuś z listy. Prezes zapewnia jednak, że lista oczekujących spółdzielców będzie systematycznie skracana, musi się to jednak odbyć zgodnie ze statutem.