https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Koniec handlu na lewo

Bogdan Dondajewski
Dzięki działaniom policji takie obrazki wkrótce znikną z bydgoskich ulic
Dzięki działaniom policji takie obrazki wkrótce znikną z bydgoskich ulic Fot. Tytus Żmijewski
Nielegalny handel zwierzętami będzie karany przez policję. Informacje o przyłapanych hodowcach będą przekazywane urzędom skarbowym.

To wnioski ze spotkania przedstawicieli władz miasta, animalsów, policji, straży miejskiej i służb weterynaryjnych. Do ich spotkania doszło w ubiegłym tygodniu w ratuszu, gdzie omawiali problem nielegalnego handlu zwierzętami, m.in. przy okazji giełdy na bydgoskim Chemiku.

Skarbówka straszakiem
- Ustaliliśmy, że działania będzie w tej sprawie podejmować policja - mówi Arkadiusz Bereszyński, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Bydgoszczy.

Jakie? W ratuszu trwa jeszcze analiza aktów prawnych, ale już wiadomo, że handlarze łamią nie tylko przepisy o handlu zwierzętami. Prawdopodobnie większość z nich nie rozlicza się też z fiskusem. Dlatego, jak udało nam się dowiedzieć, informacje o nich policja będzie przekazywać do Urzędów Skarbowych.

Pierwsze osoby już przesłuchane
- Już w ostatnią niedzielę przesłuchaliśmy kilka pierwszych osób. Sprawę przekazaliśmy do prokuratury i teraz czekamy na jej ruch - mówi podinsp. Mariusz Magdziarz z Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy.

Zadowolenia z takiego obrotu sprawy nie kryje Izabella Szolginia, szefowa bydgoskich schroniska dla zwierząt. - Decydowanie się na zwierzęta "z samochodu" jest jak kupowanie kota w worku - mówi. - Takie psiaki często nie mają szczepień, a do tego doszły mnie słuchy, że bywają chore. Zdarza się dysplazja, czyli zwyrodnienia stawów biodrowych, przez co już po roku trzeba je usypiać. Niektóre chorują też na szczególnie niebezpieczną dla innych zwierząt parwowirozę.

Bez wody i weterynarza
Przypomnijmy. O sprawie pisaliśmy pod koniec marca przy okazji niedzielnej giełdy na bydgoskim Chemiku. W jej pobliżu od lat kwitnie handel psami, kotami i innymi zwierzętami, które można kupić "z samochodu".

Jednak według przepisów wydanych przez ministra rolnictwa taki handel musi odbywać się w odpowiednich warunkach. Niezbędne jest ogrodzenie, zadaszone pomieszczenie, środki dezynfekcyjne i opieka weterynaryjna. Tymczasem na placu ze zwierzętami przy "Chemiku" nie ma nawet dostępu do bieżącej wody. Do tego psy często męczą się w bagażnikach samochodów, co podczas panujących upałów można traktować jak znęcanie się nad nimi.

Nikt nie wydał zgody
To nie koniec. Na każdy tego typu handel zgodę powinien wydać Powiatowy Inspektorat Weterynarii. W Bydgoszczy nikt jednak o takie pozwolenie nie wystąpił.
Do ubiegłego tygodnia nic się w tej sprawie nie zmieniło. Zadzwonił do nas tylko oburzony zarządca giełdy, który twierdzi, że handel psami jest poza terenem administracyjnym targowiska i nie można go łączyć z samą giełdą.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska