https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kopanino k. Torunia. Gospodarz pasł krowy przy -20 stopniach! Martwe cielaki zjadły lisy (nowe szczegóły)

PL
Fot. MoDO / Paulina Liczmańska
- Cielęta zdychają z zimna, a ich ciała leżą pod oborą - mówi zszokowana Ewa Włodkowska z Toruńskiego Towarzystwa Ochrony Praw Zwierząt. - Moje krowy są najszczęśliwsze na świecie - broni się Zbigniew Hasse, właściciel stada bydła.

www.pomorska.pl/torun

Więcej aktualnych informacji z Torunia i okolic znajdziesz również na stronie www.pomorska.pl/torun

Kopanino k. Torunia. Gospodarz pasł krowy przy -20 stopniach! Martwe cielaki zjadły lisy (nowe szczegóły)
Fot. MoDO / Paulina Liczmańska

(fot. Fot. MoDO / Paulina Liczmańska)

Stado ponad dwustu krów chodzi po wielkim terenie pokrytym śniegiem i odchodami. Gdzieniegdzie porozstawiane są pojemniki z jedzeniem, porozrzucane siano. Zwierzęta zbierają się w grupy, stają blisko siebie - w ten sposób próbują choć trochę się ogrzać. Całość sprawia okropne wrażenie.

- Dostaliśmy sygnał o strasznych warunkach, w których hodowane są krowy we wsi Kobylniki pod Złotorią (gmina Lubicz) - mówi Ewa Włodkowska. - Pojechaliśmy na miejsce przedwczoraj. Znaleźliśmy ciała martwych cielaków nadjedzonych przez lisy. To straszne, w jakich warunkach przebywają te zwierzęta. Złożymy do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

- Nie rozumiem o co chodzi tym ludziom - mówi Zbigniew Hasse, właściciel krów. - Przecież moje zwierzęta mają wolność, nie są przypalowane na łańcuchach - a to przecież najważniejsze. Mają co jeść, spokojnie mogę stwierdzić, że niczego im nie brakuje.

- Ale ta obora, która stoi na pana terenie jest za mała, by wszystkie mogły się tam schronić - mówimy. - Jak to za mała - spokojnie wszystkie krowy mogą do niej się schować, a widzą państwo, że tego nie robią, lepiej im na zewnątrz- odpowiada Zbigniew Hasse. - Napadli na mnie jacyś "animalsi", wywlekli mi z obory cielaka i filmowali. Miałem wprawdzie przedwczoraj ciężki poród - cieliła się krowa, której musieliśmy usunąć martwy płód. Mój błąd polegał jedynie na tym, że zostawiłem ciało tego cielaka pod oborą i w nocy podjadły go lisy. Wyglądało to nieciekawie, przyznaję. Ale nie będę przecież wzywał faceta, żeby jechał 50 kilometrów zutylizować jedną martwą krowę.

Gospodarstwo Zbigniewa Hasse skontrolował Powiatowy Lekarz Weterynarii. - Owszem, są podejrzenia dotyczące nieprawidłowości, które dotyczą zwłaszcza cieląt - mówi Roman Ratyński, z-ca kujawsko-pomorskiego lekarza weterynarii. - Ustalamy, czy nowonarodzone zwierzęta były martwe, czy urodziły się żywe i zamarzły po wyjściu z obory. To hodowla mięsna bydła i dopuszczalne jest, by przebywało ono na otwartym terenie, nawet w taką pogodę. Jedynym warunkiem jest możliwość schronienia się np. w oborze. Sprawdzamy też, czy ten pan miał wydzielone miejsce do składowania martwych zwierząt, bo tego wymaga prawo.

Leszek Olszewski, rolnik z podlipnowskich Białowieżyn: - To jest chore, ten człowiek sam powinien zostać wypuszczony na 20-stopniowy mróz. Sam mam prawie sto krów i każda z nich ma miejsce w ciepłej i suchej oborze. Jeśli zwierzę przymarza do podłoża, to jest ofiarą znęcania się. Nie rozumiem tego rolnika tym bardziej, że utylizacja nie wymaga wielu formalności i jest darmowa. Ten człowiek powienien ponieść surowe konsekwencje.

Za złamanie ustawy o ochronie zwierząt grozi hodowcy kara do 2 lat pozbawienia wolności.

Krowy i karmiący je właściciel pan Zbigniew z Kopanina
Krowy i karmiący je właściciel pan Zbigniew z Kopanina Fot. MoDO / Paulina Liczmańska

Krowy i karmiący je właściciel pan Zbigniew z Kopanina
(fot. Fot. MoDO / Paulina Liczmańska)

Komentarze 31

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

A
Agnieszka
Mieszkańcy Kopanina, Złotorii i tych wszystkich dziur mają gdzieś zwierzęta! Żyją w strasznych warunkach!!! Wstydźcie się za swoje buradzkie, wiejskie myślenie i mentalność!
~obiektywny~
A Wy mieszkańcy Złotorii powinniście się wstydzić, bo gdybyście mieli trochę rozumu i obiektywizmu to zrozumieli byście, że gdyby ten rolnik tak krzywdził swoje zwierzęta , to by się niczego nie dorobił, ale Was zaślepia zazdrość, wychodzi z Was chamstwo i najłatwiej donieść na ludzi w tak perfidny sposób- na to Was tylko stać !!!!!!!
Tacy "pseudo komisarze obrony praw zwierząt " którzy może coś wiedzą o chowie kotów czy piesków i rządna sensacji durna telewizja regionalna żeruje na waszej głupocie, podłości i zawiści.
Przecież ta " stara czarownica"- obrończyni zwierząt udowodniła najlepiej jaka z niej miłośniczka zwierząt - podjechali za blisko obory, wypłoszyli z niej bydło w tym to młode ciele i co ratuje je jak drży na mrozie- nie pozwala mu położyć się na śnieg. A gospodarz co robi jak przyjeżdża- bierze to ciele na ręce i ratuje. niestety dla tego pięknego cielaczka jest już za późno.
Za ten czyn, za tak bezczelne wtargnięcie na teren prywatny powinni Ci wszyscy rządni sensacji obrońcy zwierząt odpowiedzieć przed sądem.
W Stanach farmer wziąłby strzelbę i przegnałby natrętów skutecznie, u nas niestety.
Tak się składa, że ja też od niedawna mieszkam w Złotorii, ale wstyd mi się ostatnio do tego przyznać. Wstyd, że żyję wśród tak bezczelnych i podłych ludzi ( niby takich wierzących i dobrych na pozór), którymi kieruje przede wszystkim zawiść i zazdrość, a może ten sąsiad rolnik Wam śmierdzi i w ten podły sposób chcecie się go pozbyć. Szkoda,że chleb czy schabowy Wam nie śmierdzi. Może już zapomnieliście skąd bierze się żywność i kto ją produkuje.
Brakuje Wam zdrowego rozsądku i odrobiny obiektywizmu. Piszecie, że znacie tych ludzi od dawna , a nie zauważyliście jak ciężko pracują cały rok i każdego dnia, od najmłodszego do najstarszego. Przecież to są życzliwi, uczciwi i bardzo pracowici ludzie. Gdyby tak nie było nie dorobili by się tego majątku, który posiadają - to was najbardziej razi.
To ja mieszkając tu kilka lat zdążyłem obiektywnie zauważyć - a Ws (może nie wszystkich) zżera tylko zazdrość i podłość i stać Was tylko na tak haniebne czyny- jak ten ostatni. Wstyd mi naprawdę za Was.
S
SZOK
W dniu 02.02.2010 o 16:37, Gość napisał:

Może zachcecie usłyszeć moja wersje wydarzeń 26 stycznia 2010 roku na moje obiekty hodowlane wtargnęła bezprawnie grupa intruzów uzbrojonych w kamerę telewizyjna. Spowodowali panikę wśród stada przebywającego w oborze które opiekowało się dzień prędzej narodzonym żywym i zdrowym cielęciem. W wyniku ich wizyty stado w popłoch opuszczało budynek inwentarski o powierzchni 900 metrów kwadratowych tratując to malutki ciele które pozostało w opuszczonej oborze. Pusta obora bez dorosłych zwierząt przy tak dużym mrozie szybko się wystudziła – dodam że byłem rano ok. dziewiątej godziny sprawdzić samopoczucie cielaczka. Bowiem tego dnia sprzedałem pięćdziesiąt tuczników i bezpośrednio z wagi która znajduje się w miejscowości Silno nie wstępując do domu w obecności mojego najmłodszego synka który mi zawsze towarzyszy udałem się sprawdzić co dzieje się z tym cielaczkiem, ostrożnie podejrzeć czy mały jest bezpieczny. Z naszych obserwacji wynikało że mały jest otoczony troskliwą opieką matki która znajdowała się w najzaciszniejszym miejscu obory otoczona częścią stada które w jej pobliżu stworzyło większe zagęszczenie aby w tej części obory była wyższa temperatura. W pozostałej części obory było dużo wolnej przestrzeni znaczna część stada była na pastwisku gdzie miała wyłożoną karmę w nadmiarze z co najmniej dwu dniowym wyprzedzeniem. Te sztuki którym było za ciepło w oborze wylegiwały się na rozłożonej karmie. Dzień był bardzo mroźny ale całkowicie bezwietrzny i chyba dla tego znaczna część stada mimo wczesnej pory już przebywała na wolnym powietrzu. Z moich obserwacji tego roczna zima sprzyja dobremu samopoczuciu mojego stada, Nie obserwowałem żadnych oznak przeziębienia ani biegunek wśród cieląt. Na potwierdzenie, że moje obserwacje są prawdziwe mam protokół kontroli nr 1/OZ/I/NT/2010w którym jest stwierdzone że bydło jest w bardzo dobrej kondycji i nie stwierdzono żadnych oznak przeziębienia nawet wśród najmniejszych cieląt. Stado to dorobek 30 lat mojego życia z którego jestem bardzo dumny .Chciałem również poinformować, że poprzedniego dnia tj. 25 stycznia 2010 o godzinie 22 miałem bardzo trudny (z resztą trzeci już w tym miesiącu który zakończył się tragicznie).Bowiem w krowie rozwinął się nadzwyczaj dużych rozmiarów cielak z którym matka nie mogła sobie poradzić siłami natury potrzebna była moja pomoc. Przystępując do pomocy stwierdziłem że ciele jest już uduszone, wtedy cała akcja skupiła się na ratowaniu okazałej krowy. Po wydostaniu martwego cielęcia ważącego ponad 50 kilogramów usunąłem go poza oborę. W nocy dobrał się do niego lis zjadając około 2 kilogramów cielęciny (co później zostało nazwane drastycznym i makabrycznym widokiem).Na potwierdzenie tego, że to ciele urodziło się martwe na moje żądanie i za moje pieniądze wojewódzki inspektor weterynarii zabrał to ciele do instytutu weterynarii w celu zrobienia sekcji i stwierdzenia definitywnej przyczyny śmierci cielaka. Wracając do wizyty intruzów uzbrojonych w kamerę robią pierwsze ujęcie temu najmłodszemu cielaczkowi, który jest jeszcze w oborze na suchutkiej słomie lecz już na drugim końcu obory.Przemieścił się ok. 50 metrów w poszukiwaniu wypłoszonej matki.Następne ujęcie kamery pokazuje już to samo ciele leżące plackiem przed oborą na lodzi przy wielkim mrozie.Kolejne ujęcie pokazuje mnie jak podjeżdżam osobowym samochodem i mówię ludzi co w robicie – to była reakcja na makabryczny widok.Zastałem trzech ludzi jeden mężczyzna z kamera telewizyjną który filmuje zamarzające ciele na lodzie i dwie kobiety jedna młoda z mikrofonem druga znacznie starsza robiąca wrażenie ,, czarownicy.W bestialski sposób przyglądają się cierpieniu cielaczka który w tej tragicznej sytuacji znalazł się właśnie dzięki nim.Po przywiezieniu do domu mimo naszej troskliwej opieki karmienie butelka przez mojego najmłodszego synka straciliśmy tego cielaczka, który padł 28 stycznia 2010.Pomijając materialną stratę jaką poniosło moje gospodarstwo, bo tak wstępnie szacuję wartość tego cielęcia na około 500 zł.Niewyobrażalny jest ogrom cierpienia które musiało przeżyć tak młodziutki zwierzątko, dzięki bandzie żądnych sensacji bezdusznych i niekompetentnych ,,pseudo ludzi, takie są moje odczucia.Oświadczam, że jestem rolnikiem z wykształcenia i zamiłowania , bardzo ciężko pracuję niekiedy po 20 godzin na dobę nie dla pieniędzy bo tych teraz przy tak niskich cenach skupu nie ma lecz z miłości do swoich zwierząt. Ja je po prostu kocham.


WSZYCY MIESZKANCY ZLOTORII ZNAJA TEDO WLASCICIELA I ZNALI BYLEGO WIEC WIEDZA CO JEST PRAWDA I JAKI MAJ CIEZKI ZYWOT TE ZWIERZETA I MIELI LUDZIE PRACUJACY PRZY POMOCY -WIEC SZKODA GADAC TYLKO WRESZCIE ZADBAC O TE ZWIERZETA I STAC SIE POPROSTU CZLOWIEKIEM -BO TE ZWIERZETA NAPEWNO NAPISALYBY WIELE I NIE TYLKO TELEWIZJA BY SIE ZAINTERESOWALA- JAK MOZNA UDAWAC JESZCZE NIEWINNEGO
j
ja
W dniu 28.01.2010 o 19:44, Gość napisał:

Krowy są mądrzejsze od niejednego z was. Na pewno kiedy chcą wracają do obory... a skoro nie chcą to znaczy że im tam dobrze.... demokracja


ciekawe czy tobie by bylo dobrze na tym mrozie-wystaw d*** to sie przekonasz!
G
Gość
Przez swoje nagłe i bezprawne niczym nie uzasadnione wtargnięcie na moje
obiekty hodowlane spowodowali panikę i popłoch wsród mojego stada,
stawiając swój wóz telewizyjny w przejściu między przytulną dobrze
wyścieloną oborą o powierzchni 900 metrów kwadratowych - co zresztą
widać było na materiale filmowym a wybiegiem o powierzchni 60 hektarów.
Mimo moich kategorycznych wezwań do opuszczenia terenu blokowali dostęp
mojemu stadu do obory.
Bez skrupułów i żadnych odruchów ludzkich kręcili swój materiał filmowy
atakując napastliwie funkcjonariuszy publicznych – dlaczego jeszcze
właściciel tych zwierząt nie jest w kajdankach - tak byli żądni sławy.

Do dnia dzisiejszego jestem zszokowany jak Telewizja Polska może tak kłamać
– pokazując prefabrykowane, nieprawdziwe wręcz o 180 stopni odwrócone
fakty i wydarzenia.
Nie mają odrobiny wstydu ani patriotyzmu publikując niepotwierdzone
niesprawdzone krzywdzące całe nasze Polskie Rolnictwo – robiąc z nas
dziki barbarzyński kraj.
Chciałem również poinformować, że wytoczę proces Telewizji Polskiej o
zszarganie mojego dobrego imienia i mojej całej rodziny.
G
Gość
Może zachcecie usłyszeć moja wersje wydarzeń

26 stycznia 2010 roku na moje obiekty hodowlane wtargnęła bezprawnie grupa intruzów uzbrojonych w kamerę telewizyjna. Spowodowali panikę wśród stada przebywającego w oborze które opiekowało się dzień prędzej narodzonym żywym i zdrowym cielęciem. W wyniku ich wizyty stado w popłoch opuszczało budynek inwentarski o powierzchni 900 metrów kwadratowych tratując to malutki ciele które pozostało w opuszczonej oborze. Pusta obora bez dorosłych zwierząt przy tak dużym mrozie szybko się wystudziła – dodam że byłem rano ok. dziewiątej godziny sprawdzić samopoczucie cielaczka. Bowiem tego dnia sprzedałem pięćdziesiąt tuczników i bezpośrednio z wagi która znajduje się w miejscowości Silno nie wstępując do domu w obecności mojego najmłodszego synka który mi zawsze towarzyszy udałem się sprawdzić co dzieje się z tym cielaczkiem, ostrożnie podejrzeć czy mały jest bezpieczny. Z naszych obserwacji wynikało że mały jest otoczony troskliwą opieką matki która znajdowała się w najzaciszniejszym miejscu obory otoczona częścią stada które w jej pobliżu stworzyło większe zagęszczenie aby w tej części obory była wyższa temperatura.
W pozostałej części obory było dużo wolnej przestrzeni znaczna część stada była na pastwisku gdzie miała wyłożoną karmę w nadmiarze z co najmniej dwu dniowym wyprzedzeniem. Te sztuki którym było za ciepło w oborze wylegiwały się na rozłożonej karmie.

Dzień był bardzo mroźny ale całkowicie bezwietrzny i chyba dla tego znaczna część stada mimo wczesnej pory już przebywała na wolnym powietrzu. Z moich obserwacji tego roczna zima sprzyja dobremu samopoczuciu mojego stada, Nie obserwowałem żadnych oznak przeziębienia ani biegunek wśród cieląt. Na potwierdzenie, że moje obserwacje są prawdziwe mam protokół kontroli nr 1/OZ/I/NT/2010
w którym jest stwierdzone że bydło jest w bardzo dobrej kondycji i nie stwierdzono żadnych oznak przeziębienia nawet wśród najmniejszych cieląt.
Stado to dorobek 30 lat mojego życia z którego jestem bardzo dumny .

Chciałem również poinformować, że poprzedniego dnia tj. 25 stycznia 2010 o godzinie 22 miałem bardzo trudny (z resztą trzeci już w tym miesiącu który zakończył się tragicznie).
Bowiem w krowie rozwinął się nadzwyczaj dużych rozmiarów cielak z którym matka nie mogła sobie poradzić siłami natury potrzebna była moja pomoc. Przystępując do pomocy stwierdziłem że ciele jest już uduszone, wtedy cała akcja skupiła się na ratowaniu okazałej krowy. Po wydostaniu martwego cielęcia ważącego ponad 50 kilogramów usunąłem go poza oborę.
W nocy dobrał się do niego lis zjadając około 2 kilogramów cielęciny (co później zostało nazwane drastycznym i makabrycznym widokiem).
Na potwierdzenie tego, że to ciele urodziło się martwe na moje żądanie i za moje pieniądze wojewódzki inspektor weterynarii zabrał to ciele do instytutu weterynarii w celu zrobienia sekcji i stwierdzenia definitywnej przyczyny śmierci cielaka.

Wracając do wizyty intruzów uzbrojonych w kamerę robią pierwsze ujęcie temu najmłodszemu cielaczkowi, który jest jeszcze w oborze na suchutkiej słomie lecz już na drugim końcu obory.
Przemieścił się ok. 50 metrów w poszukiwaniu wypłoszonej matki.
Następne ujęcie kamery pokazuje już to samo ciele leżące plackiem przed oborą na lodzi przy wielkim mrozie.
Kolejne ujęcie pokazuje mnie jak podjeżdżam osobowym samochodem i mówię ludzi co w robicie – to była reakcja na makabryczny widok.
Zastałem trzech ludzi jeden mężczyzna z kamera telewizyjną który filmuje zamarzające ciele na lodzie i dwie kobiety jedna młoda z mikrofonem druga znacznie starsza robiąca wrażenie ,, czarownicy.
W bestialski sposób przyglądają się cierpieniu cielaczka który w tej tragicznej sytuacji znalazł się właśnie dzięki nim.
Po przywiezieniu do domu mimo naszej troskliwej opieki karmienie butelka przez mojego najmłodszego synka straciliśmy tego cielaczka, który padł 28 stycznia 2010.

Pomijając materialną stratę jaką poniosło moje gospodarstwo, bo tak wstępnie szacuję wartość tego cielęcia na około 500 zł.
Niewyobrażalny jest ogrom cierpienia które musiało przeżyć tak młodziutki zwierzątko, dzięki bandzie żądnych sensacji bezdusznych i niekompetentnych ,,pseudo ludzi, takie są moje odczucia.

Oświadczam, że jestem rolnikiem z wykształcenia i zamiłowania , bardzo ciężko pracuję niekiedy po 20 godzin na dobę nie dla pieniędzy bo tych teraz przy tak niskich cenach skupu nie ma lecz z miłości do swoich zwierząt. Ja je po prostu kocham.
O
Obronca lisów
Gdy któregos dnia ostatnie dziecko przestanie w Polsce glodowac i juz zaden bezdomny nie zamarznie na ulicy (bo czlowiek mniej, widac, wytrzymuje, niz te krowy!), wtedy zajmijcie sie tym panem! A jesli ta zszokowana i, najwyrazniej, nawiedzona pani z TOPZ ma za duzo czasu, to niech wybierze sie do lasu i dokarmi liski-niebozeta - bo one takze maja swoje prawa! Moze jakas bardziej adekwatna karma... A propos... Serdeczne "pozdrowienia" dla zyczliwego z sasiedztwa! Tak trzymac, prawy obywatelu!
b
beataczl
przeczytalam ustawe o zwierzetach chodowlanych ( na temat krów i cielat). W pomieszczeniach gospodarczych moga miec od 4 do 8 stopni . Pomieszczenia moga byc nieogrzewane. Ale wychów na dworze , gdzie jest wiatr, deszcz itd. nie podaja, Dla mnie jest to wiadome, ze nie moze byc mniej niz w pomieszczeniu ,a nawet wyzej, ale rolnicy ida na latwizne i interpretuja sobie tak, by sie nie narobic i kosztow nie miec. Zeby choć cielaczki i krowy cielne trzymal w oborze . Oczywiscie, że zneca sie , traktuje je jak rzecz. Ustawa powinna być jak najbardziej zmieniona , dopisane temperatury na dworzu dla tych co nie umia czytac. Dziwi mnie reakcja weterynarzy. Zaczynam sie uprzedzac do tego zawodu. Moim marzeniem jest , zeby ktos w telewizji np. w wiadomosciach powiedzial wyraznie, jakie rasy moga byc na dworzu i ewentualnie w jakich temperaturach. Ktoś z autorytetem w tych sprawach i kwalifikacjach , zeby to bylo jednoznaczne i niepodwazalne. Moze ktos z Ministerstwa by sie wypowiedzial. poza tym uwazam, ze weterynarz który o tym wiedzial i nie reagowal rowniez powinien byc wspolwinny i poniesc konsekwencje prawne.
W
Współczujący
Będę, jak widać, niemal jedynym, który ma inne zdanie. Panie Zbigniewie! Niech się Pan trzyma! Nie znam się na tym, czy krowy dają radę przy takim mrozie, czy nie i czy to tak straszne przestępstwo, że nie sprzątnął Pan od razu tego martwego zwierzęcia, ale nagonka na Pana jest bulwersująca! Bardzo współczuję Panu tego DONOSICIELA, który mieszka pewnie gdzieś blisko i wpędził Pana w takie tarapaty! Mam nadzieję, że dowie się Pan kiedyś, kto to Panu zafundował! Musi Pana chyba bardzo nie lubić! A może zazdrości...? Taaak... Ludzie uwielbiają wtykać nos w nieswoje sprawy... A telewizja regionalna niech następnym razem bardziej się postara! Jak coś robią pod publikę, to niech nie przerywają reportażu przed zakończeniem, bo ja za to płacę! Ma Pan rację, Panie Zbigniewie - niech mądre paniusie z Ochrony Zwierząt zostaną na gospodarstwie do końca tej ciężkiej zimy, a Pan sobie odpocznie kilka miesięcy! Pozdrawiam i jeśli nie zdoła się Pan wybronić przed ludzką głupotą, to trzymam kciuki, żeby sądził Pana ktoś naprawdę mądry! Powodzenia!
g
gosc
Ten kretyn szczątki tych zwierzat zostawiał na polu żeby dokarmiać lisy!!! Koleś ma problemy z psychiką, pewnie jakby ktoś go skierował do psychiatry to do końca życia z Świecia by nie wyszedł!!!! Wszyscy skorzystali by z tego, a najwiecej te zwierzęta. Koleś żeruje tylko na dopłatach a chodowle ma gdzieś!! To widać gołym okiem.
p
poprostu
Skoro ten Pan posiada 200 krów to chyba zna się na rzeczy. Całe zamieszanie jest mocno przesadzone
h
hodowca
Taka temperatura wcale nie szkodzi zwierzętom.... Nowoczesne obory budowane są tak że temperatura w nich zimą jest niewiele wyższa niż na zewnątrz i spada nawet poniżej -20. A kto chce się wypowiadać powinien być przynajmniej zorientowany w temacie a nie gadać głupoty.
G
Gość
W dniu 27.01.2010 o 19:05, Gość napisał:

Dobre pytanie, cyt. "czy krowy są tak mądre aby same umiały ocenić sytuację i same wejść do obory???"


Krowy są mądrzejsze od niejednego z was. Na pewno kiedy chcą wracają do obory... a skoro nie chcą to znaczy że im tam dobrze.... demokracja
P
Pensioner
Zgadzam się z przedmówcami. Czy mięsne sztuki można wystawiać na 20 stopnowy mróz? No ale dla 200 sztuk bydła trudno znaleźć miejsce w oborze. Dziwię się władzy, że nic nie robi. Żal tych krówek. Przecież to żywe stworzenia i czują jak wszystko co żyje. Co to za prawo!
J
Jan III
jeżeli w Polsce obowiązuje prawo, a my jesteśmy katolikami, to ten gnój Hesse winien siedzieć albo w pierdlu, albo w szpitalu dla wariatów - on jest niebezpieczny dla otoczenia... czas leci, zwierzęta umierają, a władza spokojnie patrzy na to co się dzieje...
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska