Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koronawirus 2021 w Kujawsko-Pomorskiem. Małe kroki do normalności i policja na weselu

Katarzyna Piojda
Katarzyna Piojda
Na nowy 2022 rok życzmy sobie nawzajem przede wszystkim zdrowia. Pandemiczny 2021 przekonał nas, jak ono jest ważne.
Na nowy 2022 rok życzmy sobie nawzajem przede wszystkim zdrowia. Pandemiczny 2021 przekonał nas, jak ono jest ważne. Paweł Dubiel
- Jak chcecie strzelać petardami, to przy okazji wystrzelcie w kosmos tego całego koronawirusa - mówią niektórzy na przełomie 2021 i 2022 roku.

Zobacz wideo: Zimowe atrakcje Bydgoszczy w sezonie 2021/2022

2021 rok cały był pandemiczny - od pierwszego do ostatniego dnia. Przywitaliśmy go wyjątkowo - może nie tyle spokojnie (chociaż taki był zamysł), co nerwowo. W sylwestra 2020 od godz. 19.00 do 6.00 nazajutrz rano Polacy mieli zostać w domach. Tak stanowiło rządowe rozporządzenie w związku z obostrzeniami, mającymi zwalczyć drugą falę koronawirusa. Kto bez powodu opuścił mieszkanie, mógł dostać mandat w wysokości nawet 30 000 złotych.

Prawnicy i Rzecznik Praw Obywatelskich twierdzili, iż zakaz nie ma podstawy prawnej.

- Wszystkie ograniczenia nie są wprowadzane po to, aby obowiązywały same dla siebie, ale po to, żeby ograniczać epidemię - argumentował Piotr Müller, rzecznik rządu. - Rozwijająca się epidemia może doprowadzić do sytuacji, w której nie będzie umierało kilkaset osób dziennie, a kilka tysięcy.

Przeciwnikami ograniczenia przemieszczania się byli głównie młodzi ludzie. Planowali wybrać się na imprezę sylwestrową do lokalu albo pod chmurką. Plany nie wypaliły. Zaczęli mówić o godzinie policyjnej, a tym starszym przypomniała się godzina milicyjna, wprowadzona 13 grudnia 1981 roku, podczas stanu wojennego.

Dłuższa impreza sylwestrowa

Wielu nic sobie nie robiło z sylwestrowego zakazu. Dyskoteki, hotele i restauracje były nieczynne, więc późnym popołudniem, na parę godzin przed tym, gdy zaczął obowiązywać zakaz przemieszczania się, ludzie ruszyli na prywatki. I bawili się do rana. Przy zasłoniętych oknach i niezbyt głośnej muzyce, za to dłużej, bo normalnie balety rozpoczęłyby się około 20-tej.

Jak Polska długa i szeroka, policja nie wystawiła jednak ani jednego mandatu i nie wystosowała wniosku do sądu za wyjście na ulicę w sylwestrową noc.

Nowy 2021 rok nie sprawił, że wróciliśmy do normalności, za to część uczniów wróciła do normalnej nauki. To znaczy: rząd zdecydował o przywróceniu od 18 stycznia nauki w trybie stacjonarnym dla klas I-III podstawówek i w szkołach specjalnych. Pozostali uczniowie wciąż uczyli się zdalnie.

Małe kroki do normalności

Nastąpiło skromne luzowanie obostrzeń. Centra handlowe, które od tygodni dusiły się w zamknięciu, na początku lutego wróciły do gry, lecz w ścisłym reżimie sanitarnym. Sklepy nie odrobiły jednak strat. Te były kolosalne, bo przecież zaraz po gwiazdce miały rozpocząć się wyprzedaże, a wystartowały tylko w internecie. Klienci, którzy woleli pospacerować po butikach, z zakupów przymusowo rezygnowali.

Zlikwidowano godziny dla seniorów. Wcześniej obowiązywały one od poniedziałku do piątku w godz. 10.00-12.00. O tej porze tylko osoby po 60-tce mogły zaopatrywać się w spożywczakach, drogeriach i aptekach.

Zwolennicy innych galerii, czyli galerii sztuki, się ucieszyli, bo zostały one otwarte. Podobnie jak muzea. Jedni wolą oglądać obrazy, inni szaleć na stokach narciarskich. Ci drudzy mogli szusować od 12 lutego. Tego samego dnia otwarto hotele w reżimie sanitarnym, kina, teatry, opery i filharmonie (przy zajętości do połowy miejsc), baseny, boiska i korty zewnętrzne. Niezadowoleni byli natomiast ci, którzy zamierzali poćwiczyć na siłowniach. Te pozostawały nieczynne. Część z nich działała, ale w podziemiu. Tylko wtajemniczeni mogli wejść.

Mandat za siedzenie na ławce

Byli i tacy, którzy - jak by nie patrzeć - dostali mandat za nicnierobienie. Sanepid nałożył 5000 złotych kary administracyjnej na mężczyznę, siedzącego z dwoma kolegami na ławce. Za naruszenie zakazu zgromadzeń. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku uchylił decyzję, umorzył postępowanie. Według niego rozporządzenie nie było podstawą do wprowadzenia zakazu, ograniczającego konstytucyjne prawa.

Nie zdążyliśmy zapomnieć o drugiej, zatem zimowej, fali pandemii, a na początku wiosny wznieśliśmy się na trzecią. 25 marca rząd ogłosił nowe, zaostrzone obostrzenia.

W zamknięciu - reaktywacja

Mieliśmy powtórkę z covidowej antyrozrywki. Galerie handlowe, zakłady fryzjerskie, salony kosmetyczne miały kolejną przymusową przerwę. Sklepy meblowe i budowlane zamknięto. Żłobki i przedszkola też. W sklepach i placówkach pocztowych o powierzchni powyżej 100 metrów kwadratowych obowiązywał limit, jedna osoba na 20 m kw. Nowe ograniczenia obowiązywały do 18 kwietnia, więc obejmowały Wielkanoc.

Święta przypadały 4 i 5 kwietnia. Przy wielkanocnym stole miało zasiąść maksymalnie pięcioro gości. Limit nie uwzględniał domowników. Przykładowo: jeśli małżeństwo organizowało święta u siebie, mogło zaprosić pięć osób. Jeżeli jednak w domu mieszkała żona z mężem i trojgiem dzieci, również mogli mieć pięcioro gości.

W kościołach też zmiany. Na każdą osobę przypadało 20 metrów kwadratowych. Nie wszyscy wierni przestrzegali przepisy i nie wszyscy księża zwracali uwagę na tzw. stan zapełnienia, choć to proboszczowie odpowiadali za to, żeby było zgodnie z prawem. Niektórzy przed mszą ustawiali ministrantów przy wejściu, byliczyli wchodzących do świątyni. Postępowi księża zainwestowali w elektroniczne liczniki.

Krówki dla wiernych

Proboszcz z Wodzisławia Śląskiego stał się sławny w całym kraju po tym, jak pod swoją parafią postawił krówkomat. Z automatu wylatywał cukierek, a jeden cukierek oznaczał jedno miejsce. Gdy słodycze się skończyły, to był znak, że limit miejsc wyczerpany.

Tam, gdzie liczenia owieczek nie było, były niekiedy robione fotki. Autorzy po kryjomu fotografowali kościół od środka, aby potem wrzucić zdjęcie chociażby na Facebooka i okrasić podpisem: „_ksiądz ma grzech, bo nie przestrzega obostrzeń_”.

19 kwietnia rodzice najmłodszych dzieci odetchnęli. Rząd otworzył ponownie żłobki i przedszkola (szkół jeszcze nie). Skoro maluchy wróciły do placówek, ich rodzice mogli zająć się w tym czasie pracą zawodową. W ciszy! Wiele matek i ojców marzyło o tym tygodniami. Wiele osób pracuje przecież zdalnie.

To przypomniało internautom epizod sprzed lat. Amerykański profesor Robert Kelly w 2017 nagrywał z domu wywiad dla telewizji BBC. Nagle otworzyły się drzwi i do pokoju weszła jego kilkuletnia córka. Tańcząc, podeszła do kamery. Za chwilę wjechał roczniak w chodziku. To był synek profesora. Potem w kamerze pokazała się mama dzieci. Kucając, próbowała odciągnąć smyki poza kadr kamery. Wraz z nastaniem covidowych czasów i pracy zdalnej, wielu polskich rodziców poczuło się, jak ów profesor w Ameryce.

Afera szczepionkowa

Chociaż Polska włączyła się w akcję masowych szczepień 27 grudnia 2020 roku, dopiero 10 maja zaczęła się rejestracja dla każdego chętnego pełnoletniego. Po drodze wybuchła afera. Kilkadziesiąt osób zostało zaszczepionych poza kolejnością w Centrum Medycznym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Zastrzyki, które powinny być wykonane medykom, podano m.in. aktorom i biznesmenom.

Osoby, które zaszczepiono poza kolejnością, zostały zarejestrowane jako personel niemedyczny pracujący w szpitalu - mówił Adam Niedzielski, minister zdrowia. Tyle, że żaden aktor w szpitalu jednak nie pracuje.

Obciążenie systemu rejestracji szczepień bywało bardzo duże, czasem dziennie stokrotnie większe w porównaniu do innych dni. Próbowało się do niego logować ponad 500 osób na sekundę.

- Nieprawdą jest, że system nie działa - podkreślał min. Michał Dworczyk, pełnomocnik rządu ds. szczepień.

- Oj, prawda - denerwowali się ci, którym rejestracja się nie powiodła, kiedy przez moment można było się zarejestrować bez względu na wiek.

W maju zniesiono prawie wszystkie obostrzenia. Nawet uczniowie to odczuli. Od jesieni 2020 uczyli się w domach, wreszcie wiosną, stopniowo, wrócili do szkolnych ław.

Od 31 maja wszystkie szkoły i placówki oświatowe funkcjonowały po staremu, w trybie stacjonarnym.

Policja na weselu

Trwał sezon pierwszokomunijny i weselny. Wczesną wiosną zabroniono organizacji zebrań, imprez i zgromadzeń publicznych, w których uczestniczy więcej niż pięć osób, więc także przyjęć i wesel.

Niektórzy machnęli ręką na restrykcje. Narzeczeni ze Starogardu Gdańskiego nie odwołali ślubu i wesela, zaplanowanych na ostatnią sobotę kwietnia. Zrezygnowali jedynie z orkiestry. Policjanci dostali zgłoszenie o nielegalnym weselu. Sygnał się potwierdził. W restauracji przebywało 14 osób. Przyjęcie przerwano. Funkcjonariusze nałożyli mandaty na wszystkich uczestników imprezy i menadżera lokalu. Powiadomili sanepid.

Na przełomie maja i czerwca wolno już było organizować w domu uroczystości do 25 osób albo do 50 na otwartym powietrzu lub w lokalu. W wakacje restauracje mogły mieć maksymalnie 75 procent obłożenia, hotele do 75 proc. zajętych pokoi. Limit nie dotyczył grup dzieci poniżej 12 lat. Jednakowe ograniczenie (ale nie wiekowe) dotyczyło kościołów, kin. Na dyskotekach mogło się bawić najwyżej 150 osób. Tak samo na imprezach na powietrzu, w lokalach i wydzielonej strefie gastronomicznej.

Kula dyskotekowa - stop!

A propos dyskotek, trochę wcześniej, w czasach zakazanych, na wybranych pojawili się policjanci. Nie popisywali się na parkiecie, ale mandaty wypisywali. Tak było m.in. w Tarnowie. W otwartych, pomimo pandemii, dyskotekach, posypały się kary dla uczestników i właścicieli obiektów. Nieliczni winowajcy odwoływali się, a rozpatrywanie odwołań trwało miesiącami. Przekonał się o tym właściciel lokalu w Wielkopolsce. We wrześniu Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gorzowie Wielkopolskim uchylił wydane w tej sprawie rozstrzygnięcia. Jednocześnie umorzył postępowanie administracyjne. Uznał bowiem, że rozporządzenie zostało wydane z naruszeniem prawa.

Ograniczenie, zdaniem sądu, nie równa się zakazowi

.

Szkoła z klasą

Nie tylko dla tego przedsiębiorcy wrzesień był nerwowy. Dla rodziców uczniów (dla nich samych nieco mniej) podobnie. Ze strachu przed zakażeniem SARS-CoV-2 woleli nie posyłać pociech do szkół, ale musieli. Tak postanowił rząd. Pandemia dopadła klasy mimo zaostrzonego rygoru antykoronawirusowego. W samym Kujawsko-Pomorskiem istnieje 2300 szkół i placówek oświatowych. W ciągu półtora tygodnia od inauguracji roku szkolnego 2021/2022 ogniska koronawirusa wykryto w sześciu.

- Rygory funkcjonują tylko w teorii. Dzieciom, które mają sprawdzaną na „dzień dobry” temperaturę, termometry wskazują najpierw np. 36,0 stopni Celsjusza. Gdy pomiar jest powtarzany po minucie, termometr wskazuje już 36,2 - mówili rozgorączkowani rodzice.

- Ponad 95 proc. dzieci w szkołach uczy się normalnie, w trybie stacjonarnym - twierdził Przemysław Czarnek, minister edukacji, pod koniec listopada. - Jest zupełnie oczywiste, że w czwartej fali koronawirusa, kiedy mamy 20 000 zakażeń dziennie, zakażenia mają miejsce również w szkołach.

A na początku grudnia wiceminister nauki i edukacji, Tomasz Rzymkowski, informował, iż około 75 proc. szkół w Polsce nie jest objętych żadną formą obostrzeń.

Przed gwiazdką dzieci i młodzież znowu przeszły na naukę zdalną. Mają wrócić do szkół 10 stycznia.

Wznieśmy toast za nowy 2022 rok

Na Nowy Rok życzmy sobie zdrowia, no i spokoju, wszak nerwów mamy za dużo. Przed świętami do galerii handlowej w Zamościu na Lubelszczyźnie weszła kobieta z mężczyzna, byli bez maseczek. Nie chcieli ich włożyć. Wywiązała się awantura. Później klienci rzucili się na policjanta i strażnika miejskiego. Mundurowi użyli paralizatora i gazu.

Na przełomie roku gaz miejmy jednak jedynie w szampanie. Do Siego!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska