Zobacz wideo: Świąteczny poradnik paczkowy. Jak zamawiać prezenty online?
Z danych Komendy Głównej Policji wynika, że w trzecim kwartale tego roku stwierdzono w naszym kraju 4488 przestępstw kradzieży w sklepach. To o ponad 1000 (30 proc.) więcej niż w podobnym czasie ubr., gdy takich zdarzeń było 3463.
Kradzieże w sklepach. Jak to wygląda na Kujawach i Pomorzu?
- Od początku roku do końca listopada odnotowaliśmy 10 706 wykroczeń kradzieży w sklepach - informuje mł. insp. Monika Chlebicz, rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji.
- W ostatnich miesiącach złodzieje czują, że mają większe szanse na kradzież - komentuje w portalu MondayNews Grzegorz Wojtasik, wiceprezes firmy ochroniarskiej Impel Facility Services. - Ma na to wpływ m.in. obowiązek zasłonięcia części twarzy. Ponadto przyłbice powodują np. odblaski i trudniej zobaczyć, kto się kryje za tym plastikiem. Utrudnia to pracę ochroniarzom, a zwłaszcza operatorom monitoringu.
Grzegorz Wojtasik: - Sklepy nie wprowadziły dodatkowych zabezpieczeń przed kradzieżą i nie zwiększyły liczby pracowników ochrony. Natomiast tym ostatnim zmieniono priorytet wykonywanych zadań. Ich główna uwaga skupia się nie na linii kas czy na wnętrzu sklepu, tylko na miejscu, w którym wchodzą klienci. Muszą dodatkowo weryfikować liczbę osób przebywających w placówce, a także sprawdzać, czy mają one założone maseczki. Zdarza się, że ktoś specjalnie nie chce zasłonić ust i nosa. Kłóci się o to z ochroną, a w tym czasie inna osoba próbuje coś ukraść.
Polecamy także: Polacy kradną na potęgę w sklepach. Zaskakujące, co najczęściej? [lista]
Jak zaznacza dr Andrzej Maria Faliński, prezes Stowarzyszenia Forum Dialogu Gospodarczego, wzrost liczby przestępstw jest najprawdopodobniej efektem zmniejszenia nadzoru: - Personel jest bardziej zajęty reżimem sanitarnym czy zabezpieczeniem towaru. Może być też tak, że mniej osób pracuje na sali, bo przesunięto je w inne miejsce.
Jak dodaje wiceprezes Impel Facility Services, duża część wykroczeń ma miejsce w sklepach budowlanych. Tam kradzione są m.in. elektronarzędzia czy nawet wiertła. Ponadto w dużym sklepie łatwiej się ukryć czy przepakować droższy towar do pudełka po tańszym produkcie.
Złodzieje wolą duże sklepy
- Złodzieje wybierają sklepy wielkopowierzchniowe, bo tam mają do dyspozycji więcej towarów. Poza tym w takich miejscach z reguły są rzeczy bardziej wartościowe. Z małej placówki ze sprzętem elektronicznym trudno np. wynieść 50-calowy telewizor. Zazwyczaj musi dojść do włamania. Ale ta różnica w statystykach wynika też z tego, że duży sklep jest w stanie łatwiej ochronić się przed jakąś formą zemsty za zgłoszenie sprawy policji czy uruchomienie innej formy obrony. Dlatego nie waha się powiadomić organu ścigania - uważa dr Faliński.
Giną: odzież, alkohole oraz perfumy. - Złodziej czuje się bardziej anonimowo na większej powierzchni - komentuje Maciej Ptaszyński, prezes Polskiej Izby Handlu. - Jeżeli wchodzi do 50-metrowego sklepu i widzi 4 kamery, to może powstrzymać się przed kradzieżą. Odległość od sprzedawcy nie przekracza wówczas kilku metrów. Natomiast w obiekcie o powierzchni 2-5 tys. metrów kw. może wzrastać poczucie większej bezkarności, zwłaszcza gdy nie widać kamer, ochroniarza mija się przy wejściu, do najbliższej kasy jest 30-40 metrów.
- Kradzież jest kwalifikowana jako przestępstwo bądź wykroczenie, w zależności od wartości utraconych przedmiotów. Kwotą graniczna jest 500 złotych. Odpowiedzialność nawet za wykroczenie może być dolegliwa dla sprawcy. Zaczyna się od mandatu na karze nawet aresztu wymierzonej przez sąd kończąc. Mało tego, jeśli mamy do czynienia z kradzieżami w kilku miejscach, różnych rzeczy może to być zsumowane, a sprawa będzie wówczas prowadzona jako postępowanie karne o przestępstwo - ostrzega mł. insp. Monika Chlebicz.
Czym tu się chwalić? Sieci handlowe niechętnie zdradzają szczegóły kradzieży. Gdy prosiliśmy je o komentarze w tej sprawie odpowiedział nam tylko Lidl. Odpisał, że sieć dąży do zapobiegania tego typu zdarzeniom. Korzysta np. z usług profesjonalnych firm ochroniarskich, a także szkoli pracowników, jak mają zachować się w takiej sytuacji. Inne sklepy, jak m.in. Biedronka, Auchan, Ikea, Rossmann, Netto, Kauflad - nie przesłały nam odpowiedzi. - Nie będziemy źle mówić o naszych klientach - usłyszeliśmy nieoficjalnie w jednej z sieci.
