
Wystawa cieszyła się ogromnym zainteresowaniem zwiedzających
(fot. Adam Lewandowski)
I wczoraj uroczyście wmurowano tablicę pamiątkową, była to też okazja do zaproszenia rodziny Mikrutów. I zjechali licznie - z Warszawy, Krakowa, Dębicy, z Wiewiórki pod Dębicą (w XV wieku wieś była własnością Zawiszy Czarnego), gdzie urodzili się wszyscy bracia, a także z Bydgoszczy i Dobrcza.
Bo żyją jeszcze dzieci braci Mikrutów, kuzynowie itp.
To dzięki rodzinie otwarta została wczoraj wystawa pamiątek, które pozostały po patronach koronowskiej hali sportowo-widowiskowej. Niestety, wiele zaginęło w czasach zawieruchy wojennej, część spłonęła w roku 1989 w pożarze domu w Koronowie. Ale są jeszcze zaproszenie na herbatę do Zamku Królewskiego, które prezydent i prezydentowa Ignacowa Mościcka przesłali Władysławowi Mikrutowi. Data: 18 stycznia, godz. 17, ale rok jest już nieczytelny. Zachowało się też kilka trofeów sportowych, wycinki z gazet, legitymacje kombatanckie, stoper Franciszka Mikruta, który po wojnie był trenerem. Zachowało się też kilka dyplomów.
Na wystawie zobaczyć też można było i poczytać książkę, którą o rodzie Mikrutów napisał Walerian Mikrut z Dębicy. Historia rodu sięga w niej roku 1679.
Władysław Mikrut, rocznik 1908, był najstarszym z braci. W rzucie oszczepem pięciokrotnie stawał na podium mistrzostw Polski. Zdobył złoto w roku 1930, srebro w 1933, brąz w 1931,1932 i 1935. Był trzykrotnym rekordzistą Polski (najlepszy wynik 65,14 m). Zmarł w roku 1991.
Albin Mikrut, rocznik 1910 był znakomitym pięcioboistą, a po opanowaniu skoku o tyczce (wtedy bambusowej), również dziesięcioboistą. Był m.in. mistrzem Pomorza w roku 1935. Zmarł w roku 1990.
Najmłodszy z braci - Franciszek Mikrut, rocznik 1912, wdarł się do czołówki oszczepników. Był dwukrotnie mistrzem Polski (1931, 1939), trzykrotnym wicemistrzem (1932, 1938, 1946), a także brązowym medalistą w roku 1945.
Jako pierwszy Polak rzucił oszczepem ponad 60 metrów. Franciszek Mikrut był trzykrotnym rekordzistą Polski z najlepszym wynikiem 63,27 m.
Po zakończeniu kariery sportowej został trenerem i wytwórcą sprzętu sportowego. Zmarł w roku 2007. Pozostali bracia po zakończeniu kariery sportowej zostali rolnikami.
- Franciszek miał w roku 1936 jechać na olimpiadę do Berlina - opowiadał wczoraj Walerian Mikrut z Dębicy. - Niestety, w czasie treningu doznał kontuzji i w rzucie oszczepem wygrał Niemiec, z którym Franciszek na zawodach międzynarodowych wygrywał. Gdyby pojechał do Berlina, pewnie zostałby mistrzem olimpijskim...
- Jesteśmy dumni, że nasza hala nosi imię Braci Mikrutów - zapewniał Maciej Makowski, dyrektor ośrodka sportu w Koronowie.