W rubryce "Ludzie mówią" zamieściliśmy głos mieszkańca gminy Koronowo:
- Do Koronowa jeżdżę na zakupy. Szalet publiczny zamknięty na kłódki, kawiarni czy baru z toaletą w centrum nie ma. W dzień można poprosić o klucz w ratuszu, ale po południu - w krzaki, których nie ma?" I w tej sprawie rozmawialiśmy wczoraj z Ryszardem Chrzanowskim, dyrektorem Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej.
Faktycznie, szalet publiczny przy ul. Garncarskiej, kilkadziesiąt metrów od rynku, jest zamknięty na kłódki. Od kiedy?
- Utarg miesięczny w sezonie to 70-80 zł - wyjaśnił dyrektor. - Dlatego zdecydowaliśmy się umieścić tam automaty wrzutowe i zatrudnić panią, której obowiązkiem było raz dziennie utrzymanie czystości w tym miejscu. Niestety, aparaty wrzutowe były bardzo często rozbijane, wandale niszczyli też lustra, muszle, notorycznie demontowali urządzenia. Dlatego zdecydowaliśmy się zamknąć szalet publiczny przy ulicy Garncarskiej.
Gdzież zatem w Koronowie biec za potrzebą? Dyrektor Ryszard Chrzanowski radzi, by na dworzec PKS lub - na cmentarz. Tam są również szalety. Tyle że dalej od placu Zwycięstwa, czyli koronowskiego rynku. A w czasie wakacji letnich? Turysta będzie pędził na cmentarz? Burmistrz obiecał nam, że po rewitalizacji starówki powstanie na rynku letnia kafejka. Trzymamy za słowo. No i by była z toaletą.
Czytaj e-wydanie »