Komentarz autorki
Odnoszę wrażenie, że poza średniowieczną Starówką mało dbamy o zabytki w innych częściach naszego miasta. W zespole staromiejskim wydajemy ogromne miliony. Ale władze przymykają oko na dewastację zabytków i rozbiórkę w pozostałych dzielnicach. Zamiast modernistycznego budynku PKS mamy blaszak (i nowe skrzyżowanie!). Co będzie zamiast koszar? Może market. Tylko czy w takim Toruniu chcemy mieszkać?
- Koszary zostaną przeznaczone do rozbiórki, bo budynki zdekapitalizowały się - tak mówił Michał Zaleski podczas spotkania na temat przyszłości Bydgoskiego Przedmieścia.
I dlatego prezydent chce także doprowadzić do wyłączenia terenu, na którym znajdują się koszary, z obszarowego wpisu dzielnicy do rejestru zabytków.
Jeśli odwołanie władz miasta i kilkunastu mieszkańców zostanie uwzględnione przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego, zabytkowe budynki znikną.
Zmarnowane szanse
Koszary powstały w 1884 r. To tam stacjonowały pruskie wojska.
- Właśnie dlatego, że tam były koszary, zbudowano ul. Mickiewicza - podkreśla Paweł Kołacz działający w Stowarzyszeniu Bydgoskie Przedmieście. - Wszystko po to, by można było z Bydgoskiego Przedmieścia dostać się na Starówkę.
Po II wojnie światowej władze Torunia przeznaczyły koszary na mieszkania komunalne. I od wielu lat nie doczekały się poważniejszych remontów, zaś z braku kontroli konserwatorskiej w ostatnich latach w szachulcowych budynkach pojawiły się plastikowe okna i inne "upiększenia".
Jeszcze trzy lata temu nieruchomością interesował się Krzysztof Mielewczyk, właściciel kilku hoteli, dziś także dzierżawca Polmosu. - Wtedy byłem skłonny wyremontować te budynki i przeznaczyć je na apartamenty - przekonuje Mielewczyk. - Nie było jednak zainteresowania ze strony władz Torunia. Być może już wtedy uznały one, że obiekty są w takim stanie, że za wiele nie da się z nimi zrobić. Dziś nie podjąłbym się zadania. Jest kryzys, banki wycofują się z finansowania przedsięwzięć, a i na apartamenty chyba nie ma popytu.
Konserwator chce chronić
- Budynki absolutnie nie mogą zniknąć - przekonuje Sambor Gawiński, wojewódzki konserwator zabytków. - Po to właśnie jest wpis do rejestru zabytków, aby chronić przed takimi decyzjami. To, że koszary w dużej części są zdegradowane, nie oznacza, że nie można wymienić tej substancji. Nie oznacza to również, że można je rozebrać i postawić na przykład bloki.
- To jest absurdalna polityka naszych władz - uważa Kołacz. - Powinniśmy dążyć raczej do tego, aby ratować budynki. Wciąż jednak jest szansa i powinniśmy zacząć coś w tym kierunku robić.
Społecznicy podkreślają, że w lokalnym programie rewitalizacji nie znalazły się zapisy, które pozwoliłyby na pozyskanie pieniędzy unijnych na ratowanie zabytku.
Wykwaterowanie 141 rodzin ma nastąpić za dwa, trzy lata. W przeglądzie z 2005 r. większość elementów budynków uznano za zadowalające. Zużycie materiałów to ok. 50 proc.