Koza, to barwny orszak przebierańców składający się z baby i dziada, pary młodej, Cyganów, Żydów i koziarków. Są w nim także niedźwiedzie oraz kapela. Na czele grupy kroczy przodownik, a wśród barwnej gawiedzi szaleje i bodzie rogami koza. Zwyczaj chodzenia w ostatni dzień karnawału z kozą jest stary. Niektórzy uważają, że swoje korzenie ma jeszcze w czasach rzymskich. Nasze kozy Rzymian nie pamiętają, ale bogatą przeszłością i tak mogą się też pochwalić. Koza mątewska po raz 86. żegnała wczoraj karnawał. Członkowie kozy z Szymborza twierdzą natomiast, że historia jej występów może sięgać nawet i stu lat. Kozie orszaki wywodzą się z tradycji wiejskiej. Kiedyś przebierańcy w ostatki chodzili od chaty do chaty zbierając na "sianko dla kózki". Dziś spotkać ich można raczej na ulicach, w szkołach, przedszkolach i instytucjach. Tradycji stara się być jednak wierna koza szymborska, która odwiedza po kolei podwórka miejscowych gospodarzy.
Kozę mątewską podziwiać można było wczoraj na Rąbinie, osiedlu Piastowskim, wędrowała przez centrum Inowrocławia. Rozbawiała mieszkańców Tupedeł i Kruszy, no i oczywiście Mątew. Natomiast koza szymborska, po spotkaniu u prezydenta udała się do Domu dziennego Pobytu na os. Piastowskim, a stamtąd do Miechowic i Szymborza. Wieczorem członkowie obu orszaków bawili się na zabawach podkoziołkowych.