Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krajna Sępólno wreszcie pokazała się swoim kibicom

Tekst i fot. (PUB)
Po pięciu meczach sparingowych rozegranych na sztucznej murawie w Bydgoszczy, piłkarze Krajny po raz pierwszy w tym roku zagrali przed własnymi kibicami, wygrywając ze Spartą Złotów 3:2.

KRAJNA SĘPÓLNO - SPARTA ZŁOTÓW 3:2 (0:1)

Bramki: Kamil Dankowski (56 k., 72), Przemysław Gburczyk (79) Tomasz Malczewski (34), Tomasz Zabrocki (73). _KRAJNA: Bąkowski - Gacka, Czerechowski, Kosmela, Grajczyk - GburczykKaczyński), Lipiński, Erkvania (22. Dądela), Majtczak (46. Pankau) - K. Dankowski, Mrugalski (72. Gburczyk).
SPARTA: Hernik Bianga, Laska, Gray, A.Wójcik Sz. Jaworski, P.Jaworski, Kurdzieko, Ciechacki Wojciechowski, Malczewski. Na zmiany: Lipiński, Kosecki, Pinkowski, Lach, Janowski, Kraczkowski, Blicharz, Zabrocki.

Złotowianie z wielkimi problemami dojechali do Sępólna, bowiem w drodze awarii uległ ich autokar. Tak więc mecz rozpoczął się z godzinnym opóźnieniem, co wcale nie odstraszyło wiernych kibiców miejscowej drużyny. Jak się okazało, zmuszeni oni zostali do obejrzenia błotnego widowiska na boisku, na którym trudno było zachować równowagę, nie mówiąc już o konstruowaniu składnych akcji.

Pierwsza odsłona meczu przebiegła przy lekkiej przewadze gości, którzy w 34. minucie objęli prowadzenie. T. Malczewski wygrał pojedynek biegowy z obrońcami Krajny i sprytnym uderzeniem między nogami Piotra Bąkowskiego wpakował piłkę do siatki.

W drugiej połowie goście przeprowadzili spore roszady w składzie i niemal od razu dało się zauważyć, że zmiennicy nie prezentują najwyższego poziomu. Do głosu coraz częściej zaczęli więc dochodzić miejscowi. W 50. minucie piłka po uderzeniu Tomasza Mrugalskiego przeszła blisko obok słupka, a po chwili ponad bramką uderzał Kamil Dankowski. W 56. minucie nieprawidłowo w polu karnym powstrzymywany był Artur Dądela, a Dankowski pewnie zamienił jedenastkę na bramkę. Ten sam zawodnik w 72. minucie ładnym uderzeniem z linii pola karnego dał Krajnie prowadzenie. Jak się okazało, nie na długo. Tuż po wznowieniu gry przyjezdni przeprowadzili kontrę, po której T. Zabrocki wyrównał wynik spotkania. Kolejne minuty należały do Przemysława Gburczyka. Najpierw pomocnik Krajny ładnie, lecz niecelnie uderzył z pierwszej piłki, ale w kolejnej akcji był już bezbłędny, wykorzystując podanie Ariela Gacki.

Wygrana w błotnej mazi z pewnością oprócz satysfakcji, żadnych korzyści szkoleniowych nie dała. Na domiar złego Krajanie stracili Vladimera Erkvanię. Rozgrywający Krajny po spotkaniu został przewieziony do szpitala. Prześwietlenie wykazało, że ma on naderwaną torebkę stawu skokowego. Na kontuzjowaną nogę założono gipsową szynę, zalecając całkowity zakaz treningów na co najmniej 3 tygodnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska