pomorska.pl/region
Więcej informacji z regionu przeczytasz na stronie www.pomorska.pl/region
E-wydanie Gazety Pomorskiej
E-wydanie Gazety Pomorskiej
Nie możesz kupić papierowego wydania naszej gazety? Teraz możesz dowiedzieć się, co dzieje się w twoim regionie, kraju i świecie także czytając e-wydanie "Pomorskiej KLIKNIJ TUTAJ
Raport z zakończonej już kontroli NIK w "Polskim Cukrze" nie pozostawia wątpliwości. Ubiegłoroczny konkurs na wiceszefa KSC "naruszył zasadę równego traktowania wszystkich kandydatów".
Pięć miesięcy temu ujawniliśmy kulisy tej sprawy. Z pięciu kandydatów, którzy przeszli kwalifikacje formalne, wygrał Sławomir Matyjaszczyk, inspektor z cukrowni Lublin, który potem awansował na szefa departamentu w toruńskiej centrali spółki. Jednym z wymogów konkursu był 5-letni staż kierowniczy. Matyjaszczyk złożył pisemne oświadczenie, że spełnia ten warunek. Minął się z prawdą, brakowało mu ponad rok, a rada nadzorcza KSC doskonale o tym wiedziała, co potwierdza raport NIK. Mimo to uznała, że kandydat spełnia wymogi formalne.
NIK dotarł do stanowiska, które zajęła rada w tej sprawie. Stwierdza, że skoro to ona ustaliła wymóg 5-letniego stażu, ma święte prawo dowolnie oceniać, czy kandydat spełnia to kryterium, czy nie. Zdaniem NIK, "takie stanowisko jest niedopuszczalne". Zmienia bowiem reguły w trakcie konkursu i dyskryminuje inne osoby.
Minister skarbu Aleksander Grad do dziś nie odpowiedział na nasze pytania w tej sprawie. Zadane pięć miesięcy temu. Departament, który w jego resorcie nadzorował spółkę wykrył potem ten skandal, ale nic nie zrobił, by położyć temu kres. Trudno się dziwić. Dyrektor departamentu Krzysztof Kosiński był wtedy... szefem rady nadzorczej KSC, która nawarzyła tego piwa. Także NIK wytknął ten fakt w raporcie, podkreślając możliwość konfliktu interesów.
Niedawno rada nadzorcza KSC ogłosiła konkurs na stanowisko Matyjaszczyka. Bo wiceprezes już zaliczył 5-letni staż?