FLESZ - Najmłodsi wracają do szkół
W styczniu coraz bardziej narasta bunt przedsiębiorców w całej Polsce. W Krakowie też. Restauratorzy, którzy z powodu zakazu działalności są bliscy bankructwa, powiedzieli dość i otwierają swoje lokale. Jednym z nich są "Wesołe Gary" przy os. Na Lotnisku". Właścicielka lokalu Karolina Bartosik po nagłośnieniu akcji otwarcia miała dużo telefonów od osób, które popierają jej decyzję oraz klientów, którzy rezerwowali stoliki.
Okazało się, że jednymi z pierwszych gości „Wesołych garów” byli przedstawiciele sanepidu w asyście policji. Do lokalu weszły tylko panie z sanepidu, a policja została na zewnątrz. Aktualnie trwa analiza przeprowadzonej kontroli. Wstępnie, jak twierdzi Jarosław Foremny, Małopolski Wojewódzki Inspektor Sanitarny, doszło do złamania zakazu prowadzenia działalności.
- Co prawda właścicielka lokalu podała, że nie było w nim klientów, a testerzy żywności. Nieco podejrzane jest jednak to, że to testerzy płacą za jedzenie, a nie odwrotnie. Po drugie, sprawdzimy, czy restauracja ma kody Polskiej Klasyfikacji Działalności na obsługę testerów - mówi Jarosław Foremny.
Kara za łamanie zakazu działalności lokali usługowych może wynieść od 10 tys. zł nawet do 30 tys. zł.
W internecie jest dostępna interaktywna mapa, na której można znaleźć bary i restauracje, w których można zjeść na miejscu. Do wczoraj na terenie Krakowa było zaznaczonych 5 miejsc – cztery lokale gastronomiczne i jeden pensjonat.
Okazuje się, że w mieście są lokale, które funkcjonują stacjonarnie (czyli wbrew rządowemu rozporządzeniu) nawet od kilku miesięcy.
Na przykład od dwóch miesięcy otwarty jest lokal „Ręce w Mące” przy ul. Górników. - Początkowo przychodzili do nas tylko stali, zaufani klienci, ale teraz już głośno informujemy o naszym otwarciu – mówi Amadeusz Dobrzański, manager lokalu.
Kierownik dopytywany, jaki ma stosunek do tego, że otwarcie baru może mieć wpływ na większe rozprzestrzenianie się wirusa, odpowiada, że on nie daje się zwariować.
- Nie czuję, żebym narażał naszych klientów na zarażenie wirusem bardziej niż sklepy czy kościoły, do których ludzie mogą chodzić – mówi Amadeusz Dobrzański.
Podobne zdanie mają właściciele innych otwartych lokali, takich jak Tesone z krakowskiego Ruczaju czy Bar "Na Żółto i Na Niebiesko" na osiedlu Teatralnym. Otwarty jest również pensjonat Words&Swords przy ul. Basztowej.
W środę poseł Konfederacji Konrad Berkowicz odwiedził restaurację Tesone. Mimo rządowych obostrzeń restauracja ta działa z powodzeniem od 30 października. Właściciel podkreśla, że absolutnie nie przyjmują gości. Restauracja przyjmuje pracowników, których zadaniem jest degustacja potraw, a następnie ich ocena. Poseł Berkowicz zastał właściciela Tesone akurat w momencie kontroli lokalu przez policję. Funkcjonariusze sprawdzili zasadność obecności kilkudziesięciu degustujących pracowników, skrupulatnie kontrolując podpisane przez nich umowy.
- Jasne jest, że zakaz prowadzenia działalności gospodarczej czy zakaz poruszania się są oczywiście bezprawne, jeżeli zostały ujęte w rozporządzeniu. My to mówiliśmy od dawna, a teraz potwierdził to wyrok sądu administracyjnego w Opolu. Wiadomo, że w kraju, w którym praworządność jest wątpliwa trudno ryzykować i liczyć na to, że wyrok sądu ma znaczenie, i że administracja państwowa nie będzie działała wbrew wyrokowi. Lepiej nie tyle prowadzić restaurację, ile ją testować - mówi Konrad Berkowicz.
Jadwiga Emilewicz z licencją na skoki w Zakopanem MEMY. Oto ...
- Kraków sprzed niemal stu lat na kolorowych zdjęciach!
- Kolejny słynny sklep wycofuje się z Polski! Jest ich coraz więcej [GALERIA]
- Budowa S7 w Krakowie pomiędzy Mistrzejowicami i Nową Hutą [WIZUALIZACJE, MAPY]
- Nowy sklep internetowy Magdy Gessler. Ceny zwalają z nóg. Flaczki za 50 złotych!
- Mieszkania w Krakowie dla milionerów. Tak można mieszkać!
- Andrzej Duda jednym telefonem załatwił otwarcie stoków
