Przypomnijmy, że do rodzinnej tragedii doszło w czwartek, 6 czerwca w Kramsku pod Koninem. 37-letnia kobieta przed godz. 9 rano zaatakowała nożem dwóch swoich synów - 4-miesięcznego oraz 8-letniego. Matka, jak wynika ze wstępnych ustaleń śledczych miała zadać każdemu ze swoich dzieci po jednym ciosie nożem w klatkę piersiową. Starszy chłopiec pomimo podjęcia próby reanimacji nie przeżył. Młodszy trafił z jednej z poznańskich klinik. Jego życiu nie nie zagraża niebezpieczeństwo.
Czytaj więcej: Konin: Tragedia w miejscowości Kramsk. Zaatakowała nożem swoje dzieci. Jedno zginęło
Sprawdź też:
37-latka po ataku na własnych synów sama także dźgnęła się nożem. W tej chwili przebywa w szpitalu w Koninie. Jej stan lekarze określają jako stabilny - rany, które sobie zadała, okazały się powierzchowne.
Śledczy próbują ustalić dlaczego i jak doszło do tragedii. Wiadomo, że kobieta zostawiła list.
- Napisała w nim, że nie radzi sobie z chorobą dziecka - informuje Marek Kasprzak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koninie.
Na razie nie wiadomo, kiedy prokurator przedstawi kobiecie zarzuty.
- Obecnie nie wiemy jeszcze, w jakim charakterze 37-latka zostanie przesłuchana - zaznacza Marek Kasprzak i dodaje: - W związku z pobytem w szpitalu przesłuchanie najprawdopodobniej odbędzie się w przyszłym tygodniu.
W domu pod Koninem znaleziono matkę i dwóch synów z ranami kłutymi. Jeden z chłopców nie żyje. Zobacz wideo:
źródło: TVN24
Zobacz też:
Sprawdź też:
