39 mieszkańców tej wsi nie zamierza się pogodzić z decyzją ministerstwa spraw wewnętrznych i administracji. Liczą na wsparcie sępoleńskich samorządowców.
- Nie chcemy mieszkać w Włościborku, lecz we Włościbórku - _mówi Antoni Dolny. - Petycje na razie nie odniosły skutku, ale się nie poddamy. Liczymy, ze wreszcie gmina weźmie naszą stronę, bo widać, że w Urzędzie Miejskim obowiązuje wersja ministerialna. _
Przy okazji ustawowego porządkowania nazw w Polsce Włościobórek stracił kreskę i stał się Włościoborkiem. Na zarzuty ministerstwo odpowiedziało, że po pierwsze nazewnictwo miejscowości nie jest własnością mieszkańców, a po drugie Włościborek jest zgodny z zasadami poprawnej polszczyzny. - Choć gmina obiecała sfinansować koszt wymiany dowodów, to i tak ponosimy koszty - dodaje Dolny. - A dokumenty notarialne, pieczątki, urząd skarbowy.
Ostatnio mieszkańcy Włościborka spotkali się z komisją statutową Rady Miejskiej Sępólna. Przewodniczący Janusz Nikiel obiecał, że radni podejmą temat.
Zapytaliśmy burmistrza Waldemara Stupałkowskiego, czy Urząd Miejski zamierza podjąć jakieś działania. - Dokumenty faktycznie zmieniliśmy i wysyłamy korespondencję do Włościborka - przyznaje Stupałkowski. - Musimy przestrzegać stanowiska ministerstwa, ale po to była komisja, aby załatwić tę sprawę po myśli mieszkańców. Będziemy intwerweniować.